Oberża pod Rozbrykanym OgremBaśniowe Gawędy - "Leniwe pogawędki" |
---|
Dragonthan23.10.2004Post ID: 12183 |
- Żeby tylko nie rzucili się sobie do gardeł - rzekł Dragonthan przeżuwając pieczeń |
Mistrz Islington23.10.2004Post ID: 12184 |
- Myślę, że dopóki jesteś w karczmie możesz czuć się bezpieczny - odpowiedział Islington |
Maffej23.10.2004Post ID: 12185 |
- Eliksirów miłości ? - jego kącik zatoczył delikatny łuk tworząc lekki uśmiech. - Wybacz przyjacielu ale nie zajmuję się takimi sprawami. Miłość sama w sobie jest potężną mocą, ingerowanie w nią może nieść jedynie zniszczenie. Zniszczenie, zagładę uczuć... Nie jestem wróżką, która w zacienionej uliczce czai się na przechodniów... Usiadłem tu bo było wolne miejsce. Jedyne wolne miejsce. Widzę, że oberża ta - wykonał ruch ręką - cieszy się wielką sławą i popularnością... Mężczyzna trzymający w dłoni rogaty hełm dziwnie spoglądał w jego talerz a osobnik nie potrafiący zachować dyskrecji, nieufnie przyglądał się postaci Maffeja... Maffej przyjrzał się opancerzonej postaci. "Ifryt w zbroi ?" - pomyślał - "A może to nie Ifryt ? Ale te drgania many i ogniste spojrzenie... nie, to musi być Ifryt...". Przyjrzał się stali, z której wykonano zbroję. "Mithril z domieszką retulu. Tak. Nic innego nie wytrzyma ifryckiego ognia. A ta kobieta ??? Chyba prawdą jest, ze miłość nie zna granic, że łączy wszystkich niezależnie od..." - Kolego! - powtórzył wysoki mężczyzna o ciemnych włosach. |
Sharra23.10.2004Post ID: 12186 |
- Płomyczku, on mówi do ciebie. Warto by coś odpowiedzieć - zasugerowała bardka. |
Mistrz Islington23.10.2004Post ID: 12187 |
Islington nie czekał na reakcję swego kompana, wziął krzesło i przystawił do stolika Sharwyn i Hella. |
Włodarz Hellburn23.10.2004Post ID: 12188 |
- Widzę, że interesuje cię moja zbroja - ozwał się znów Hellburn - wykonał ją sam Hefajstosfeles - mistrz płatnerstwa w zachodnich piekłach. Może cię to dziwić ale jest wykonana z kamienia szlachetnego jakim jest szmaragd. Jest zaklęta czarem odporności na wszystkie żywioły. Żadna magia nie jest w stanie jej zniszczyć... ale wybacz moje maniery. Jestem Hellburn, ifryt z zachodnich piekieł, a to Sharwyn - bardka. |
Maffej23.10.2004Post ID: 12189 |
- Dowcip ??? Jak to miło spotkać kogoś kto potrafi sie jeszcze posługiwać tą wspaniałą sztuką - nagle minę zakrył mu cień smutku. - Ludzie, z którymi miałem ostatnio 'przyjemność' rozumieli jej znaczenie na wspak... - chwila ciszy. - Islington, tak ? Miło mi - podał dłoń mężczyźnie. - A kim właściwie jestem ? Zwą mnie Maffej'em. W księgach enrockiego uniwersytetu magii imię me zapisane jest jako MaFFej Piromantes. |
Sharra23.10.2004Post ID: 12190 |
Nagle Sharwyn wskoczyła na stół i zaczęła tańczyć. |
Mistrz Islington23.10.2004Post ID: 12191 |
- Kolejna - westchnął Islington - Miło mi cię poznać - powiedział w kierunku Maffeja - w czym się specjalizujesz? - spytał |
Maffej23.10.2004Post ID: 12192 |
- To dla mnie zaszczyt - podał dłoń Hellburn'owi - i wyróżnienie - ucałował dłoń Sharwyn. - Szmaragd, powiadasz drogi Hellburn'ie ? Zaprawdę ciekawych rzeczy dowiaduję się od twej osoby - podrapał się po brodzie. - Mój mistrz, Sarakin'em zwany zawsze powiadał, że tylko jeden materiał potrafi - bez pomocy magii - wytrzymać płomień Ifryta, jest to mithril z domieszką retulu. Ifrycki ogień w dużej mierze oprty jest na sferze magicznej, więc gdy szmaragd wzmocnimy poprzez tarczę anty-magiczną... czemu nie ? - uśmiechnął się. Przyjrzał się ponownie zbroi Ifryta i podrapał po swych zmierzwionych włosach. |
Maffej23.10.2004Post ID: 12193 |
Mała stópka tańczącej Sharwyn odziana w błękitne buciki nagle śmignęła obok twarzy Maffej'a. Odsunął głowę z uśmiechem. Zwrócił się do Islington'a : |
Mistrz Islington23.10.2004Post ID: 12194 |
- Jak na maga bardzo interesujesz się zbroją - zauważył Islington |
Maffej23.10.2004Post ID: 12195 |
- Jestem Piromantą. Ale raczej z nie z wyboru. Poprostu kontrola nad ogniem odpowiada mojej naturze, czynię to z większą łatwością niż np. sterowanie sferą wody... Studiując księgi jednak zagłębiałem się we wszystkie magiczne sfery. - A zbroja ? Interesuję się nią jako człowiek, i jako mag gdyż jest - jak odrzekł Hellburn - powlekana zaklęciem anty-magii. Poza tym mój ojciec był rzemieślnikiem, kowalem : tworzył pancerze, broń... - Tańczyć nie potrafię. Gram jednak na mandolinie... |
Lobo23.10.2004Post ID: 12196 |
Lobo doszedł do wniosq, że dość tego siedzenia w milczeniu. Wstał z zydla, wygrzebał z tobołka swoja niewielką piszczałkę i poszedł w kierunku tańczącej w najlepsze na stole bardki. Podsunął sobie krzesło przy służącym jej za parkiet stole, usiadł a z jego piszczałki zaczęły wydobywać się dźwięki żywej, skocznej i wesołej piosenki. Najciekawsze w tym wszystkim był fakt, że Lobo nie dotykał nawet instrumentu, który sam unosił się w powietrzu. Nastepnie drow wyjął z rekawa flet i nabrawszy tchu zaczął wygrywać na nim podobną muzykę, co magiczna piszczałka. Ta jednoosobowa orkiestra w zupełnosci wystarczała by Sharwyn całkiem zatraciła się w szalonym tańcu przyciagając uwagę wszystkich na sali. |
Maffej23.10.2004Post ID: 12197 |
Spojrzał na zakapturzonego jegomościa, który poruszając palcami w powietrzu grał na swej piszczałce. Zaklaskał dwukrotnie a w jego dłoni zmaterializowała się błyszcząca złotem mandolina. Począł akompaniamentować mężczyźnie. Cała sala zaczęła rytmicznie stukać, tupać i klaskać. Uwaga gości zwróciła się na gruce skupionej przy stoliku... Maffej usłyszał cichy głos jednej z wróżek : |
Dragonthan23.10.2004Post ID: 12198 |
Jedynie Dragonthan nie był zainteresowany tańcem i muzyką panującą w oberży. Bo w końcu jak muzyka miała by interesować łowcę smoków? Oczywiście nie miał nic przeciwko temu, gdyż łagodne dźwięki intrumentów wydawały mu się bardziej przyjemne od odgłosów zderzających się mieczy i wielkiego ramotu panującego podczas bitwy. Dokończył swoją pieczeń i wino, poczym zdjął płaszcz, który powiesił na krześle za sobą, spuścił hełm na oczy i pogrążył się w drzemce... |
Lobo23.10.2004Post ID: 12199 |
Jego stara drewniana piszczałka na pozór wydawała się niczym przy mieniącej sie złotem mandolinie Maffeja lecz Lobo nie zamieniłby jej za nic w świecie. Ten zaczarowany instrument, podarek od jednego z druidów, wyznawców Melikki towarzyszył mrocznemu elfowi przez wiele lat samotnych wędrówek przez świat przygrywając mu podczas postojów i wzmacniajac jego ducha w walce. Była jednym z nie wielu jego skarbów i nie wymienił by jej na całe złoto tgo ani zadnego innego świata. |
Sharra23.10.2004Post ID: 12200 |
Sharwyn w tanecznym zapale wciągneła Dragonthana i Hellburna na stół. |
Maffej23.10.2004Post ID: 12201 |
- Znudziło mi się to 'złoto' - zaśmiał się Maffej. - Uczynię teraz mą mandolinę lustrem odbijającym błękit nieba. - pstryknął palcami i tak się stało. W rzeczywistości instrument Maffej'a był tworem tylko po części nierzeczywistym - był zwykłą mandoliną 'doprawioną' odrobiną magii, Sharwyn pociągnęła Dragonthan'a za ramię. Ten gwałtownie obudzony z drzemki upuścił swój ukochany hełm. Chciał się po niego schylić jednak bardka natychmiast ulokowała łowcę na środku stołu. Chwilę po tym na blat wskoczył Hellburn... - Drewno z druidzkiego lasu ? - Maffej zwrócił się z tym oto pytaniem do zakapturzonego mężczyzny, który nieustannie przygrywał na swym malutkim instrumencie. |
Sharra23.10.2004Post ID: 12202 |
Sharwyn tańczyła bardzo energicznie. Wpływ na to miała na pewno muzyka Loba. Gdy Hellburn poprosił ją o zwolnienie tempa, ta odpowiedziała: |