Imperium

Behemoth`s Lair

Gil

Gil rozejrzał się po sali. Podszedł do przejętych rozmową Kompanów. -Ha! smoki! Jest tu ktoś kto potrafi rzucić mi większe wyzwanie? Powierzyć misję? Za dach nad głową i wygodne posłanie spełnie każde, nawet najbatrdziej trudne wyzwanie. Czekam na propozycje. Wtem...
-Na Mahadevę! W końcu, po ośmiu latach widzę choć jedną duszę nieumarłą! jakaż radość niezmierzona mnie ogarnia na twoj widok bracie, togoś nie jest w stanie pojąć! -Pozwolisz na słówko? -Owszem. - odpowiedział Hellburn Wtem odeszli do ostatniego stolika w izbie....
Gil oderwał sie z rozmowy i zwrócił się w stronę Loba: -Mylisz się szlachetny panie, wbrew pozorom drzemie w tobie ogromna wiedza, mimo wielu, nierzadko znacznym przeciwnościom Jednak uważam ze jesteś panie poprostu skromny. Czy mógłbym coś dla Ciebie uczynić?
Gil z Hellburn'em rozeszli się. Hell podszedł do Sharwyn natomiast Gil do Maffeja. - Nie kłopotaj się przyjacielu! Za chwilę rozjaśnię twe myśli. Tu zniżył głos: widząc twe zdziwienie na twarzy rozumiem co czujesz. Nie dziw się. Czytanie w myślach to naturalna wrodzona zdolność...
- No dobrze, ja wyjdę na podwieczorek, wracam za pół godziny. Wtem poczuł na swoim karku przeszywające spojrzenie Ilnessa. *Ilness.. pomyślał * Jego myśli... Gilu...rachunek!* -G... -Fakt Ilnessie - przerwał mu wampir. -Hę? -Tak, tak I rzucił mu sakwę pełną monet....
-Witam spowrotem! - powiedział Gil wycierając krew z ust olbrzymią serwetą. -Oh... Nami już wyszła. Szkoda. Ja chyba pójdę na górę. Prześpię się. Do zobaczenia jutro.