Imperium

Behemoth`s Lair

Z którą frakcją z H4 się utożsamiacie?

Z którą frakcją się utożsamiasz?

  • Z Mocą
  • Z Naturą
  • Z Życiem
  • Z Ładem
  • Ze Śmiercią
  • Z Chaosem
  • Z żadną, jestem oryginalny/a i wykraczam poza ramy z Heroesa 4
Permalink

Gavin Magnus chciał tylko idealnego porządku. Chciał by skończyły się wojny i wszelki chaos. To, że chciał to osiągnąć odbierając wszystkim stworzeniom wolną wolę jeszcze o niczym nie świadczy.
Mimo wszystko lepszy jest chaos.

Taro

PS. Nie dałoby rady zrobić w biogramie takiej rubryki jak: stronnictwo? Która byłaby pokazana pod awaterem na forum?

Popieram ten pomysł. To byłoby ciekawe urozmaicenie.


Permalink

Agon

Gavin Magnus chciał tylko idealnego porządku. Chciał by skończyły się wojny i wszelki chaos. To, że chciał to osiągnąć odbierając wszystkim stworzeniom wolną wolę jeszcze o niczym nie świadczy.

A czym piekło jest wybrukowane?
Inna postać też chciała zaprowadzić "peace and order throughout the galaxy" i choć miała rację, to metody już nie.


Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 16.06.2011, Ostatnio modyfikował: Avonu

Permalink

Chodzi o to, Agonie, że Gavin przedstawiał skrajną postawę tej części Mocy. Skrajnością Ładu w danym kierunku mogłoby być bezduszność oraz porzucenie zasad moralnych -> Gavin sądził, że jako nieśmiertelny może stać się bogiem i uporządkować świat wg swojego widzimisie, całkowicie ignorując wszelką etykę.

W Chaosie też może być ekstremum i to nawet nie tak odległe jak te Gavina. Przypomnij sobie film "Mad Max".

Śmierć jest jedynym pewnikiem, dlatego jest najpotężniejsza.

Permalink

Mosqua

Śmierć jest jedynym pewnikiem, dlatego jest najpotężniejsza.

Wrong.
Czego byś nie robiła, by zdusić wszelkie życie, ono i tak powróci. Owszem, wszystko ginie, ale nawet z truchła rodzi się nowe życie.


Permalink

Przypominając moją propozycję - czy ktoś poza mną i Agonem jest za przypisaniem sfery do profilu na JB i jej wyświetlania pod awatarem? :)


Permalink

Ja mogę być, chociaż to tylko raczej ciekawostką pozostanie;p


Permalink

A pamiętasz Avonu jak skończył się film "W podziemiach Planety Małp"? Ów skończył się właśnie permanentną zagładą życia na ziemi, za pomocą bomby ΑΩ.

Zresztą, jak nie sami przez się, jak nie przez wrogie cywilizacje, jak nie przez kataklizmy naturalne, to przed śmiercią termiczną wszechświata, tudzież przez Wielkim Skurczem lub Wielkim Rozerwaniem uciec nie można. Zatem i tak i tak Życie przegra ;}

Taro - jestem ZA a nawet PRZECIW. Żart ;} Jasne, że na tak.

Liczba modyfikacji: 2, Ostatnio modyfikowany: 16.06.2011, Ostatnio modyfikował: Mosqua

Permalink

Ludzie też wcześniej wybili życie na Ziemi, a później jakoś Planeta Małp była. Tak samo tutaj, Ziemię ogarnęły płomienie (masz to ładnie opisane w następnej części), ale jak znam życie, to później była Planeta Szczurów i Karaluchów.
Ile razy na Ziemi ginęło prawie całe życie, a jednak wciąż się odnawiało? Wojna nuklearna to przy tych katastrofach pikuś.

Zresztą, jeśli spojrzeć na koniec świata z szerszej perspektywy, to gdy gwiazda ginie, wyrzuca (nie zawsze, ale przeważnie) część "siebie", z której tworzy się mgławica, a w niej nowe gwiazdy.
Jak to mówią, śmierć to zaledwie początek.


Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 16.06.2011, Ostatnio modyfikował: Avonu

Permalink

Ludzie nie zniszczyli życia, ale władza ludzkości została obalona przez małpę prawodawcę. Wspominane to jest przez Zajusa na przesłuchaniu w "Ucieczce z Planety Małp". A w zakończeniu "Podziemi PM" była mowa, że błękitna planeta w kilku chwilach zmieniła się na brunatną, pozbawioną życia planetę. Suma sumarum - Ziemia została pozbawiona życia. Widać, że kolega nieuważnie oglądał ową serię ;}

Życie potrzebuje odpowiednich warunków, gdzie podstawą jest tlen i woda. Para wodna, która dochodzi do górnych warstw atmosfery, rozpada się na tlen i wodór. Tlen pozostaje - wodór ucieka (za słaba grawitacja). Przy założeniu, że mamy meteoreciki, które mają kamień i wodę w składzie, co co pewien czas przynoszą nieco wody, to w końcu owa całkowicie się rozpadnie i wodór ucieknie do kosmosu. I wtedy będziemy musieli liczyć albo na cud (co jest niemożliwe z tego tytułu, że po Potopie Ziemia nigdy nie miała już owego doświadczyć) albo na kolejną wielką kosmiczną kupę kamieni i wody.

Ale to jedna sprawa. Druga związana jest z I oraz II zasadą termodynamiki. W przyrodzie energia nie bierze się znikąd. Zawsze przy poborze i transformacji energii jest pewna strata, związana z oporem. Z tytułu obu faktów w końcu zasoby energetyczne uniwersum się wyczerpią. Brak energii=brak życia.

Inna sprawa związana jest z rozszerzaniem się kosmosu. Jeżeli materia uniwersum = constans to przy nieustannym rozszerzaniu się owego są możliwe dwie rzeczy. Albo, że ciała niebieskie będą od siebie oddalone o tysiące lat świetlnych i żadna gwiazda nie będzie ogrzewała planety, więc nie będzie możliwości istnienia życia, albo rozszerzanie będzie tak potężne aż rozerwie całą materię. Dla bliższego zapoznania się z ową tezą zapraszam do zasięgnięcia prac Roberta Caldwella, bo sama nie jestem w stanie całkowicie pojąć co, jak, gdzie i dlaczego.

Tak czy siak - bez interwencji boskiej Życie jest na straconej pozycji. A śmierć jest permanentnym końcem. Po co więc z tym walczyć, jak i tak wszystko dosięgnie?

Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 16.06.2011, Ostatnio modyfikował: Mosqua

Permalink

Mosqua

Albo, że ciała niebieskie będą od siebie oddalone o tysiące lat świetlnych i żadna gwiazda nie będzie ogrzewała planety, więc nie będzie możliwości istnienia życia, albo rozszerzanie będzie tak potężne aż rozerwie całą materię.
Tak czy siak - bez interwencji boskiej Życie jest na straconej pozycji. A śmierć jest permanentnym końcem. Po co więc z tym walczyć, jak i tak wszystko dosięgnie?

Wtrącę się do dyskusji mimo iż nie znam żadnych ciekawych teorii ani nie oglądałem uważnie "Planety małp";)
Z tego co wiem oddalają się od siebie obecnie jedynie galaktyki, nie słyszałem o planetach które oddalają się od "swoich" planet. Także planety zostaną dość ogrzane, aż do momentu zakończenia życia gwiazdy.
W wypadku rozerwania materii śmierci się nie ucieknie to prawda, ale i śmierć nie będzie miała wiele do powiedzenia. W końcu brak materii = brak istnienia, nie wyobrażam sobie upiora, lisza czy wampira istniejącego mimo braku materii:)

A po takim zakończeniu istnienia wszechświata może np nastąpić "wszechświat 2.0" i wszystko zaczeło by się od początku, sterowane delikatnie lekką nutką chaosu tak jak jest teraz ;]


Permalink

Gdyby powodem rozszerzania wszechświata była tylko bezwładność po Wielkim Wybuchu, to prędkość by malała z czasem. Jednak prędkość rozszerzania się owego nieustannie wzrasta. Nie mogąc znaleźć konkretnego powodu owego stanu stworzono hipotezę (nie teorię), że coś co działa jako antygrawitacja i (z tytułu ciągłego wzrostu prędkości rozszerzania) nieustannie zwiększa swój parametr. Nazwano to ciemną energią, z powodu analogicznej genezy ciemnej materii. I teraz sprawa jest taka, czy dojdzie kiedyś to takiej wartości owej grawitacji ujemnej, że i wiązania kwantowe będą zbyt słabe aby się przeciwstawić rozrywającej sile ciemnej energii.

Druga sprawa - jako duch jestem niematerialna, zatem to co się stanie z materią tak w ogóle koło nosa mi lata :p

Permalink

Heh ale się offtop zrobił. No kto by pomyślał, że powstanie rozmowa o "Planecie Małp" ;P

Chaos to losowość. A jak każde dziecko wie, światem rządzi przypadek. Co za tym idzie Chaos jest wszystkim i jest we wszystkim. Każda nawet najmniejsza zmiana może doprowadzić do całkowicie innego biegu historii. Nic na tym świecie nie jest pewne, nigdy nie wiadomo kiedy nadejdzie śmierć. Ludzie chcą żyć w swoim uporządkowanym, bezpiecznym świecie ale to wszystko może się posypać jak domek z kart. Nawet wszechświat dąży do jak największego nieuporządkowania. Entropia ciągle wzrasta.
Starożytni Grecy wierzyli, że wszystko powstało z Chaosu, nawet bogowie. Ponieważ jaki jest Chaos każdy widzi, to całkiem możliwe, że równie dobrze to wszystko może przestać istnieć.
Nie ma żadnych granic, żadnych norm. To wszystko jest iluzja. Człowiek lubi nadawać sens wielu rzeczom. Ale właściwie wszystko nie ma sensu. Życie to efekt zbiegu okoliczności, życie jest warunkowane przez instynkt. To natura odpowiada za wszystko, nie żadne normy. Ludźmi kierują pierwotne potrzeby. Ład to iluzja. W życiu jedynym pewnikiem jest śmierć, choć nie wszyscy w to wierzą. A co jeśli mają rację? Wtedy kolejne szaleństwo - życie po śmierci albo kolejne powstanie świata z żywymi istotami.
"Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz."
Materia jest wieczna, energia jest wieczna. Energia i materia są tożsame, przybierają wiele form, od tak przypadkowo. Prawa fizyki są takie, a nie inne ale kto wie, czy to się nie zmieni. Bóg może istnieć, a może nie istnieć, a kto wie, czy jeśli istnieje, to nie ma kaprysów? Może się bawić wszystkimi. Wielki Przedwieczny Szalony Zabawkarz może być, a może dopiero powstanie. Może w tej chwili jestem kimś innym, niż byłem sekundę temu.
Rzeczywistość może być kreowana przez Matrix. Nic nie jest pewne, nawet śmierć.
Natura każe nam się powielać. Ład nie istnieje. Właściwie Ład i Chaos to puste pojęcia, po co nazywać coś chaosem, skoro wszystko w nim jest?
Któż jest zdrowy? Zmienia się wszystko, nawet środowisko. Coś co w warunkach umiarkowanych jest nieprzydatne, w innych warunkach może być zbawienne np. anemia sierpowata. Czy gdyby na całym świecie panowały zarodźce malarii, to osoba z anemią sierpowatą byłaby nazwana chorą? Nie. Osoba bez księżycowatych krwinek miałaby zaburzenia układu immunologicznego w takich warunkach.
Nie tylko zdrowia fizycznego się to tyczy, a także psychiki. Któż jest normalny?
Zresztą ciało i psychika są zależne więc nawet takie przyporządkowanie nie ma sensu.
Zdrowie fizyczne i psychiczne to przecież jedno.
Żadne przyporządkowania nie mają sensu. Człowiek chce etykietkować, oznaczać, uporządkowywać ale nie można oszukać świata, który jest Chaosem.


Permalink

Ehhh... i o to mamy kolejną dyskusję, aby pokazać jakim to jest się mądrym i że koniecznie ma się rację, nawet jak się jej nie ma.

No cóż, kilka osób pokazało, jakimi są fetyszystami... Aż strach pomyśleć co tam jeszcze kryjecie :D

Co do sporu o życie/ śmierć - zależy jaką się przyjmie sferę przestrzeni i czasu. Bo jeśli np. udałoby nam się stworzyć niezniszczalne pudełko, w którym zamknęlibyśmy muchę aby zdechła i żadna siła nie byłaby w stanie zniszczyć tego pudełka, to faktycznie - moglibyśmy powiedzieć, że śmierć odniosła ostateczne zwycięstwo nad życiem. Przynajmniej w tym pudełku :D Niemniej jeśli rozpatrujemy wszechświat i czas jako nieskończony to cóż - życie i śmierć będą pojawiać się cyklicznie i przemiennie. I nie można mówić o wyższości jednego nad drugim. Przynajmniej w aspekcie materialnym, bowiem jedyną szansą na zwycięswo życia nad śmiercią jest istnienie życia pośmiertnego - ale z tym pewności nie mamy. Dlatego Ty Mosqua jako osoba wierząca, powinnaś bronić wyższości życia nad śmiercią. A co robisz? :)

Z tym chaosem Agon - bez przesady. Jeżeli zakładamy, że logicznie jedno zdarzenie jest następstwem drugiego, to nie jest ono chaotyczne. Choć może być ono faktycznie nieprzewidywalne. Niemniej to, że Ty czy ja nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego czy tamtego, bo nie mamy dostatecznej ilości informacji, wcale nie oznacza, że każde zdarzenie w życiu jest przypadkiem. Po prostu zdarzenia mogą wynikać z bardzo skomplikowanego ciągu poprzednich zdarzeń. No cóż, pojawia się problem gdy jednostka ma wybór co do wariantów zdarzeń, na które ma wpływ. I czy kieruje się przy tym wyborze świadomością czy podświadomością. Niemniej nawet i w tym przypadku, jeśli nie jesteśmy w stanie przewidzieć czyjegoś wyboru, to nie musi on być z zasady chaotyczny.

Ogólnie to mam wrażenie, iż postrzeganie czegoś jako chaotyczne lub ułożone, to kwestia postrzegania. Agon między wierszami poruszył ten wątek, niemniej na końcu stwierdził, że i tak wszystko jest chaosem. Bo tak xD Proponuję wszystkim mniejsze przywiązanie się do etykiet. I do własnych poglądów, bo szukanie na siłę potwierdzenia jakiegoś twierdzenia, to fanatyzm. A na zdrowie nam to nie wyjdzie, choć ego może poczuć się zadowolone pozornym pokonaniem kogoś w utarczce słownej.

Do widzenia!


Permalink

Taro, odniosę się tylko do tego o życiu i śmierci, bo na resztę poczekam aż inni się coś wypowiedzą.

W świecie MM nie ma czegoś takiego jak bóg. Jak nie ma takiej siły, to życie jest skazane na porażkę, z przyczyn naturalnych. Zatem w świecie bez boga bliżej jest mi do śmierci niż do życia. Inaczej w świecie z bogiem - tedy śmierć jest skazana na porażkę.

Permalink

Tak, ale w MM też jest wszechświat. I jeśli życie upadnie tam, to będzie tam. Poza tym proponuję się trochę zastanowić nad samą sferą Śmierci.

Ogólnie to jest ona trochę dziwna. Bo naturalna śmierć niszczy życie i istninie. Tymczasem nekromanci naginają prawa śmierci by stworzyć coś, co się określa mianem nieumarłych. Co to jest nieumarły? Coś, co nie umarło... A jednocześnie nie żyje. Czyli coś po środku. Zatem czy śmierć przedłużającą istnienie, faktycznie można nazwać śmiercią?

Co do istnienia bogów - nie wiem jak to było rozwiązane w świecie MM. Niemniej istnieje coś takiego jak życie po śmierci, o czym mówi choćby HC: Podbój podziemi. Zatem życie w tym świecie nadal pokonuje śmierć.

Poza tym, nie ma czegoś takiego jak kres życia z przyczyn naturalnych. Jest tylko zmiana form. Niemniej atomy krążą i krążą i jak już ktoś wcześniej wspomniał, nawet z padliny powstanie nowe życie.


Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 18.06.2011, Ostatnio modyfikował: Taro

Permalink

Życie jest sprawą wielce skomplikowaną, bo nie da się tego zdefiniować. Znaczy, jakieś pokrętne definicje są, ale to nie są one zupełne. Bo przykładowo wirus nie jest czymś, co żyje, ale jednak żyje... Jeżeli nie można zdefiniować Życia, to jak mamy definiować coś, co jest tego przeciwieństwem? Zatem nie tylko kwestia nieumarłych jest dziwna ;}

Wszelcy bogowie w MM okazywali się Starożytnymi, Kreeganami, bytami wymyślonymi lub po prostu oszustami. Co do dalszej wypowiedzi - przekierowuję Ciebie do mojej wypowiedzi o śmierci wszechświata i możliwości permanentnego zniszczenia życia. W końcu wszelaka energia się wyczerpie (wniosek z I i II prawa termodynamiki) und Ende - bez energii nie można nic zrobić. Ani tym bardziej żyć.

Permalink

Ja utożsamiam się po trochu z każdą frakcją.Każda nacja ma w sobie coś co mi się podoba i coś czego nie cierpię.Dłuuugo by pisać.


Permalink

Avonu;P nie psuj ludziom zabawy;)
Stawiam na Ład, lubie porządek....
Aha Agon entropia czyli miara chaosu dąży tak naprawdę do porządku, czyli wyrównania energii we wszechświecie. Czyli Idealny chaos polega na idealnej równości. Gdy ona nastąpi wszechświat przestanie się rozszerzać a potem... są już różne teorie.


Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 15.08.2011, Ostatnio modyfikował: Haav Gyr

Permalink

Tabris

Obiektywnie rzecz biorąc frakcja [color=#729FCF]Ładu[/color] nie ma gorszej części.

Gavin Magnus to tylko pojedynczy przypadek ale w dodatku dochodzą Złe Czarownice. Przymiotnik "złe" oznacza, że to jest pewnie ta gorsza część ;P

Permalink

Z Mocą bo lubię nimi grać ale też chciałbym żyć w ich mieście. Conan Barbarzyńca to mój ulubiony typek z fantastyki a tam najbardziej pasuje. Życie i Ład są do bani bo chcą całkowitego porządku i nudy a brak tam swobody, wolności i zabawy. Śmierć to zło wcielone śmierdzące zwłokami i piekłem. Chaos i Natura są w miarę w porzo ale Moc najlepsza.