Imperium

Behemoth`s Lair

Końcówki map

Jak wolisz kończyć mapę?

  • Jak najszybciej, omijając wiele elementów
  • Jak najpóźniej, rozwijając długo królestwo
  • To zależy
Permalink

Hej,

jakiś rok temu pisałem o speedrunach w Might and Magic, zrobiłem też ankietę i wielu przyznało, że jest raczej „per­fekcjonistami” i woli „czyścić” grę niż się ścigać. Czy grając w Heroes (nie tylko III – ale temat musiał gdzieś być) ma­cie podobnie? Osobiście bardzo lubię rozbudować miasta do maksimum, odwiedzić wszystkie obiekty, zebrać i ofla­go­wać co się da, pokonać neutrale, a na koniec zrobić wielką bitwę z połączonych wojsk gromadzonych miesiącami. W kampaniach takie pedantyczne końcówki mogą b. pomóc – jest zazwyczaj o­gra­niczenie na poziom, na który bohater może awansować, ale nie ma podobnych ograniczeń dla umiejętności podstawowych (atak itp.), drugorzędnych (które można też zbierać od wiedźm i z uczelni) ani dla czarów.

Czasami „wymaksowanie” bohaterów jest prawie konieczne do przejścia następnych map. Pamiętam ze 3 osoby, które skarżyły się np. na zbyt trudną 4. misję o rdzawych smokach z Heroes Chronicles Szarża Smoków („HC4"), co jest ra­czej wyjątkiem, bo HC słynie z łatwości. Kluczem do przejścia było właśnie wymaksowanie bohaterów w poprzednich 3 mapach – tak żeby już na starcie mogli uderzyć np. potężnymi zaklęciami (bo wróg ma większy przyrost). Oprócz tego w kampaniach czasami trzeba zwlekać z ostatnią bitwą, zanim się pojawią ostatnie teksty fabularne – Acid chyba przy­znawał, że tak robił w HC, a obecnie grając w AB spotykam np. komunikaty w 3. miesiącu, mimo że gra mogłaby się skoń­czyć dużo krócej.

Jak wolicie grać? Jak najszybciej czy jak najdokładniej?


Liczba modyfikacji: 3, Ostatnio modyfikowany: 27.04.2017, Ostatnio modyfikował: Tarnoob

Permalink

W przypadku kampanii to tak szybko jak się da, ale odwiedzając wszystkie power upy (jeśli bohater przechodzi dalej). Co do zwykłych map, też raczej szybko. Nadmierne czekanie i pozwalanie SI aby się wzmacniało to zły nawyk.


Permalink

W Herosach z uwagi na olbrzymią ilość map zrobionych przez ludzi oraz generator losowy, przeganianie każdej grupki i zbieranie kazdej sterty drewna mija się z celem. Nigdy tak nie grałem. Natomiast odkrycie całej mapy to co innego. Zawsze staram się mieć widok na wszystko. Choćby dlatego, że ładnie to wygląda. A także zbudować sanktuarium, nawet gdy o parę tur przedłuży to grę. Jednak daje 50 punktów do rezultatu. Generalnie gram tak aby jak najszybciej skończyć mapę i zacząć następną.

Permalink

A ja lubię cieszyć się chwilą. Nie spieszę się, konsekwentnie zdobywam doświadczenie i artefakty moim bohaterem, odkrywam nowe tereny (tak jak Baronus, docelowo dążę do odsłonięcia całej mapy). Dopiero jak mi się znudzi, wtedy zaczynam już szukać wrogów i konsekwentnie ich pokonuję. I tak aż do końca :).


Permalink

Taro: cały czas mówię o sytuacji, kiedy SI jest już przegrany – i osaczony w ostatnim mieście, pilnowany przez supersilnego wojaka, a reszta w międzyczasie sobie odkrywa i „czyści” mapę. Wtedy przedłużanie gry osłabia SI (w stosunku do człowieka), a nie wzmacnia.

Też lubię odsłonięcie mapki. :-) Szkoda, że nie ma zaklęcia, które by pozwalało odsłonić wybrany fragment. Może VCMI na to pozwoli. ♥


Liczba modyfikacji: 3, Ostatnio modyfikowany: 27.04.2017, Ostatnio modyfikował: Tarnoob

Permalink

W takiej sytuacji zdobywam miasta i ewentualnie odnajduję Graala, dla punktów. W przypadku kampanii power upy. Sytuacja końcowa niewiele zmienia.


Permalink

Nie mam ochoty na czyszczenie mapy do końca. W gruncie rzeczy najciekawszy jest zawsze początek, kiedy musimy zdecydować gdzie najpierw się udać, czy jesteśmy dość silni by pokonać jakieś stwory. Podejmujemy najbardziej strategiczne decyzje. Później oczywiście naszym celem jest zdobywanie wrażych miast i pokonywanie bohaterów. Gdy to dobiegnie końca nie widzę sensu w kontynuacji gry, bo bitwy nie stanowią już wyzwania. Obiekty w HoMM są dość powtarzalne, więc idea zdobycia 14 kopalni kryształów i wzmocnienia bohatera, który już jest OP mnie nie przekonuje.

W kampanii jest oczywiście nieco inaczej, ale i tam nie wszystko chce mi się zdobywać. Pewnie dlatego nie bardzo lubię grać w kampanię.


Permalink

Rzeczywiście istnieje coś takiego jak magia początku gdy jesteśmy zerem. I wszystko jest dla nas groźne. Potem gdy stwory uciekają to już nuda. Poza tym znamy mapę. Czwórka tu jest lepsza bo jest mgła oraz mobilne jednostki, i nawet jak odkryliśmy to nie widzimy dobrze co tam się kotłuje. Ale i tak pod koniec to się idzie byle szybciej do końca. Czyli początek w serii M&M najciekawszy. Długi początek oczywiście. Nie pierwszy tydzień :-)

Permalink

Tarnoob

Osobiście bardzo lubię rozbudować miasta do maksimum, odwiedzić wszystkie obiekty, zebrać i ofla­go­wać co się da, pokonać neutrale, a na koniec zrobić wielką bitwę z połączonych wojsk gromadzonych miesiącami.

Ja też lubię pozwiedzać całą mapę, obejrzeć i podbić co się da, pokonać neutrale i przejąć neutralne zamki. Wolę też czasem przeciągnąć grę, żeby tylko odkopać graal'a. Niestety robienie na koniec wielkiej bitwy z połączonych wojsk rzadko kiedy wychodzi, bo zazwyczaj po tylu miesiącach mam już tak wyszkolonego bohatera, że tłucze wszystko co się da (a rzadko który twórca mapy pamięta o dodaniu bonusów dla CPU w postaci ekstra wojsk/siedlisk). A szkoda, bo właśnie taka mega trudna fb była by ciekawym zwieńczeniem gry :)