Imperium

Behemoth`s Lair

Moja największa porażka

Permalink

Grałam sobie Lochem ( Deemer ) z komputerem ( Inferno bodajże, nie pamiętam zbyt dobrze) na mapce z sojuszem( Nekropolis ). Wszystko szło OK i zdążyłam sobie już uzbierać kilka Czerwonych Smoków, miałam jednak przez swój głupi błąd ( chciałam po raz drugi w życiu wybudować wszystko jak najszybciej :p ) problemy finansowe. Nagle patrzę, a tu wychodzi przeciwnik z dość słabą armią. Atakuję go, aż tu nagle... okazało się, że ma 100 Magogów, 50 Złotych Golemów, 47 Diamentowych Golemów i jeszcze parę sporych oddziałów innych jednostek.Walczyłam, ale stłukł mnie porządnie i musiałam uciec oraz robić całą armię od nowa. Miałam jednak wspomniane wcześniej braki w funduszach, no i nie mogłam wyrekrutować armii. Na szczęście sojusznik przesłał mi zasoby, więc mogłam już ulepszyć Smoki. I znowu zawód: zaatakowałam kolejnego bohatera, który wytłukł mi 4 z 8 Czarnych Smoków. Jeszcze nie dokończyłam tej gry i się zemszczę.


Permalink

Grałem z bratem i ojcem w Huzię na Wikinga. Ja grałem bastionem, brat twierdzą a ojciec nekropolią.
Szybko się rozwinąłem, bo brat spokojnie rozszerzał granice w stronę Moskwy a ojciec dominował w centralnej europie. Gdy przejąłem Islandię i uznałem, że należy rozpocząć ofensywę na Rzym. Czekałem jedynie na nowy dzień tygodnia aby wyruszyć z pełną armią ( i tak już miałem z 20 złotych smoków i ok 500 elfów ). Banan na twarzy zniknął bardzo szybko. Ojciec nagle wylądował na mojej wyspie i zaatakował. Ok zdążyłem na nowy poniedziałek i wszystko wykupione = czekać tylko w zamku. Na moje nieszczęście tata wyjechał na mnie z ponad 7tyś szkieletów...
Łatwo zgadnąć, że przegrałem tę bitwę i całą mapę ;)


Permalink

Grałem sobie zamkiem (gram zresztą tylko nim) z trzema wrogami (nekro, twierdza, cytadela ).
Zdobyłem nekropol i rozbudowałem armie a w niej łącznie służyło 3000 żołnierzy (1000 nekro, 2000 zamek). Gdy toczyłem bitwę ostateczną wróg wiedząc że przegra użył czaro armagedon wygrałem, ale straty były spore. Zbyt duże żeby szybko wykończyć wroga na razie cytadela czeka, ale doczeka się swojego upadku.

Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 15.07.2013, Ostatnio modyfikował: Gregorios

Permalink

Ja straciłem armię z 3 miesięcy po jednej biwie z koputerem który grał na lochu. Ja grałem na Fortecy , a scenariusz to KRÓLESTWO CHAOSU

Permalink

Temat nieaktywny, ale muszę się w końcu pożalić.

To było dość dawno, grałem sobie w Heroes 3 z komputerem. Misją na mapie było wybudowanie sanktuarium Gralla w jednym ze swoich miast. Na całej mapie były cztery, dwa blisko siebie, reszta na odległych wyspach. Miałem już trzy miasta w swoich rękach, ale nie mogłem znaleźć dwóch obelisków, zresztą i tak wolałem wygrać metodą podboju. Posłałem większość armii na ostanie z miast nieprzyjaciela, patrzę - praktycznie nie bronione. Zająłem je, a na pólwyspie z dwoma miastami zaatakowało mnie trzech bohaterów (przybyli na statkach). Zabarykadowałem się w ufortyfikowanej cytadelli, wykupiłem tyle jednostek ile mogłem aż doszło do oblężenia. To była chyba najbardziej długa i mozolna walka jaką stoczyłem. Zaraz przybył drugi bohater, którego odparłem z pomocą resztek garnizonu, a po walce zrekrutowałem co się dało. A trzeci, z zadziwiającą ilością punktów ruchu tymczasem poszedł do zamku, w którego budynkach czekała masa jednostek, ale złota chwilowo mi zabrakło. Przejął więc bezbronne miasto, wybudował sanktuarium i wygrał. To mnie tak strasznie zirytowało, że aż....

Nie używamy wulgaryzmów - Mateusz :)

Liczba modyfikacji: 3, Ostatnio modyfikowany: 4.02.2014, Ostatnio modyfikował: Hellburn

Permalink

Swojej największej porażki nie pamiętam, bo ogólnie trochę ich było i trudno mi cokolwiek sobie przypomnieć.
Ale pamiętam dobrze, swoją ostatnią dotkliwą porażkę (do dzisiaj żałuję, że po wykopaniu Graala nie zrobiłem zapisu), było to jakiś miesiąc temu, mapa Rogu Otchłani Maelstrom, rozmiar L, poz. trudności mapy Impossible, na 200%.
Ogólnie znałem ten scenariusz, jeszcze z wcześniejszej Rosyjskiej wersji (1.3.1), gdzie nie było zablokowanej umiejętności Dyplomacji. Bardzo fajna mapa, dość konkretne starcia z kompem i niezłe wyniki idzie ponabijać.

W ustawieniach wybrałem Fortece i bohaterkę Neele, przeciwnicy zielony i brązowy, wylosowali Inferno, reszty nie pamiętam, bo tylko z tymi dwoma kolorami miałem do czynienia.
Od samego początku dopisywało mi niebywałe szczęście. Wchodząc w pierwszy monolit mamy dwie możliwości, albo dostaniemy rejon z przez nas wybranym zamkiem, albo rejon z losowo wybranym zamkiem przez komputer. Ja dostałem tę drugą opcje, ale tak się złożyło że była to również Forteca, zacząłem więc opanowywać własny teren... na jednej z dróg stał oddział broniący obelisku, łatwo się z nim rozprawiłem i odwiedziłem obelisk, po odkryciu pierwszych puzzli, byłem na 90% pewien że Graal jest na moim terenie, tylko nie wiedziałem gdzie. Postanowiłem zaryzykować i wykupiłem czterech bohaterów do kopania. Przy drugiej turze podkopów, zdobyłem Graala, a Podniebny Galeon latał nad moją Fortecą już pod koniec 2 tygodnia! Jak by tego było mało, idąc dalej stoczyłem walkę z wolno stojącym oddziałem, wyszedłem z niego "trochę poobijany" ale moim łupem padł Miecz Sprawiedliwości. W międzyczasie Neela posiadała już umiejętności takie jak: Mądrość, Płatnerz, M. Ziemi i Odporność.
Pierwszy w odwiedziny wpadł zielony. Pierwszego bohatera szybko rozniosłem, druga Nymus, wojskowo była porównywalna do mnie, ale była znacznie słabsza i przegrała w otwartym polu. Dobiłem ją 2/3 dni później w Infernie.
W drodze powrotnej, przypłynął do mnie brązowy, nie pamiętam kto dokładnie, ale na pewno nie był to bohater Inferna, chodź wojska miał właśnie z tego zamku i to dwukrotnie liczniejsze niż ja. Brązowy lądując na moim terenie rozprawił się z hordą Wilków Morskich, broniących dostępu do Więzienia i Puszki Pandory.
Ja w tym momencie stanąłem przed dylematem i popełniłem błąd którego nie potrafiłem już naprawić. Zamiast wrócić do zamku i zreorganizować siły, postanowiłem wykorzystać jego brak ruchu i sprzątnąć mu sprzed nosa Puszkę i przejąć Więzienie, licząc na to że mnie nie zaatakuje. Natychmiast nastąpił atak, wprawdzie po kilkunastu turach wygrałem bitwę, to moje wojska zostały kompletnie rozbite Straciłem: Czarodziejskiego Smoka, Gigantów, Nagi, Dżinów, Magów i Nomadów, a zostały mi jedyne ocalałe Żelazne Golemy.
Minęło 4 lub 5 dni i wylądował kolejny brązowy Ignatius, jeszcze silniejszy niż jego pobratymca, tylko tym razem już z Arcydiabłami i Czarcimi Lordami. Na początku 2 miesiąca przegrałem broniąc się w zamku tym co mi pozostało.

Permalink

Nie pamiętam już porażek w grach z przeciwnikiem komputerowym, ale przypominam sobie nie tak starą potyczkę z Cezem.

Szablon PC2, mapa rozmiaru M.

Grałem Twierdzą (Tyraxor) versus Cytadela (Wystan).

Co jest najsmutniejsze. Miałem po swojej stronie ciekawsze tereny. Pierwszy zagościłem w tak zwanej strefie Nekropolii. Nieźle wyszkolony Tyraxor odbił kilka puszek pandory, zdobył jakiś miecz. Wszystko wyglądało dobrze. Duża ilość ulepszonych wilków i ptaków gromu wróżyła pozytywne rozstrzygnięcie. Jednak kluczem do porażki okazał się fakt, że podczas awansów nie trafiłem na magię powietrza, a w dodatku miałem niewiele many.

Gdy Cez znalazł się w pobliżu, niewiele myśląc zaatakowałem go. Obydwoje mieliśmy masową magię Ziemi. Dostałem spowolnienie na twarz i właściwie zabawa się skończyła. Przeciwnik zabunkrował Jaszczurki i moja wilcza siła rażenia została wystrzelana (Wystan i Jaszczurki z obrażeniami 2-5 naprawdę sporo potrafią)

Zatem tak wygląda moja historia :D

Permalink

Przed wielu laty grałem w stworzoną przez siebie mapę dwupoziomową XL na 8 playerów.

Kilka razy zdarzyło się że któryś z graczy komputerowych w 6-8 miesiącu rozgrywki atakował mnie 10000 jednostek poziomu 7 kiedy ja mogłem wystawić zaledwie 500 stworzeń najwyższego poziomu.

To była walka z góry skazana na przegraną.

Heh... chyba jeszcze gdzieś mam tę mapkę.

Permalink

Jich, twoja sytuacja wygląda mniej na porażkę z twojej winy, a bardziej na tak zwany "bug legionu". Pojawia się on po długiej rozgrywce i skutkuje dużymi ilościami potworów 7 poziomu u AI. Niemniej jednak, z odpowiednią ilością many i czarami jest możliwe pokonanie nawet takiej przewagi jak 500 do 10000. Oślepienie, promień osłabienia i fajrant. A jeśli nie da się normalnie to obawiam się że pozostaje coś ala "sacrifice bug" :/

A żeby nie było offtopu, to pamiętam moje pierwsze zmagania z kampanią Dracona. Pierwszą misję przeszedłem z mniejszymi bądź większymi problemami, jako drugą wybrałem czarodziejskie smoki, i również z dość dużymi problemami ukończyłem. W trzeciej misji(rdzawe smoki) miałem już wypasionego bohatera, więc puściłem się w stronę zamku barbarzyńców ubijając po drodze smoki. Niestety, kiedy natrafiłem na głównego bohatera wroga, okazało się że ma on niezłe statystyki, dużo silniejszą armię i przede wszystkim, kulę przeciwstawienia. Biedny Dracon :(

Permalink

Moją największą porażką była walka z komputerem na poziomie trudnym. Była to jedna z moich ulubionych mapek, a mianowicie: "Huzia na Wikinga". Po pewnym czasie mym głównym bohaterem stał się Gelu (Z potężną mocą szkolenia strzelców), gdyż w drugim tygodniu pojawił się w karczmie. Grałem bastionem i opanowałem całe wyspy brytyjskie i Islandię. Zapowiadało się świetnie, dokonywałem rabunkowych wypadów używając głównie strzelców. Podbiłem spory kawałek Włoch, i północna Afrykę. Wtedy jednak sprawy stanęły na głowie. Do mojego rodzimego wybrzeża dobił gracz pomarańczowy, który jak się okazało władał połową Europy (Wikingowie zasiedzieli się w Skandynawii) i odbił dużą cześć mego imperium, przy pomocy armii z ośmiu zamków. Próbowałem powrócić, ale nie dałem rady, toteż wyruszyłem do mej ostatniej ostoi: Islandii. Forteca perfekcyjnie rozbudowana, 50 tytanów i sporo wojska. Pomyślałem sobie: "Zobaczymy jak długo wytrzymam" no i zaczęło się wielomiesięczne oblężenie. Byłem atakowany wieloma bohaterami gracza pomarańczowego przez długi czas. Broniłem mej fortecy za cenę krwi wielu jednostek. Jednakże w końcu nadszedł rzeźnik. Reszta graczy została również wyeliminowana, toteż jego armia była ogromna. Bitwa była ciężka, miał ponad dwukrotną przewagę (W tym ponad stu Archaniołów). No i tak się skończyła ta epicka i długa przygoda. Była to moja największa porażka, a zarazem najbardziej honorowa. Do wszystkich graczy którzy chcą pobawić się na tej mapce: Wyeliminujcie Hiszpana, póki nie rozbudował jeszcze swych czterech miast na półwyspie.

Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 12.09.2014, Ostatnio modyfikował: Irydus

Permalink

Największa porażka? Proszę bardzo.

Kiedyś grałem z ojcem w HoMM III, zdolnościami mu do pięt nie dorastałem a i tak zaproponowałem walkę. Podczas ostatecznej bitwy szło mi nieźle, aż nie popełniłem najgorszy błąd w moim życiu. Wysłałem ok. legion szkieletów na 45 starożytnych behemotów ale tak... kliknołem na pole obok i już można się domyślić co dalej.