Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Przyb(ó)dówka Gildii Magów"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Przyb(ó)dówka Gildii Magów
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Arisa

Arisa

25.06.2012
Post ID: 69848

Dziewczyna zaśmiała się i z niezwykłą szybkością pojawiła się przy Cedriku. Z uwodzicielskim uśmiechem musnęła jego policzek. - Chętnie pomogę, jestem Arisa i zgadza się, jestem zjawą. To, co mam dokładnie robić ? - rzekła. Uniosła się ponad ruiny i zaczęła leniwie płynąć, czekając na rozkazy. Niekiedy trąciła jakiś głaz lub musnęła, kogoś w policzek.

Cedric

Cedric

25.06.2012
Post ID: 69849

Mag patrzył jak zjawa unosi się nad głowami zebranych i rzekł:
- Po pierwsze nie lataj jak szalona, bo przypadkowo potrącisz coś, co z wielkim trudem tu ustawiliśmy. Na półkach stoją różne niebezpieczne mikstury i magiczne artefakty tak cenne, że wątpię byś mogła zapłacić za szkody. Całe wyposażenie Przybudówki jest finansowane ze skarbca Imperium, a przynajmniej tak mi się wydaje. Po drugie ułóż księgi z zaklęciami magii wody na odpowiednie miejsce, a ja pozbieram wszystko co dotyczy magii ognia i odpowiednio posegreguję. - Wtem wszyscy usłyszeli lekkie "pyk" i czar Agona działający na Irydusa prysł. Irytujący skorupiak stał się na powrót równie irytującym elfem.

Hayven

Hayven

14.08.2012
Post ID: 70556

Hayven przechadzał się uliczkami Osady i, nie wiedząc, kiedy, znalazł się przed drzwiami przyb(ó)dówki Gildii Magów. Od razu zauważył wszechobecny bałagan.

- Co tu się stało?! Nie, nie mówcie mi, doskonale wiem, co się stało, to było pytanie retoryczne. Kiedyś gościłem w Hogwarcie, tak, tak, i poznałem tam bardzo ciekawe zaklęcie sprzątające.
- A czy nie doprowadzi to do żadnych wybuchów? - dopytywał się jak zawsze ostrożny Irydus.
- Nie. Ale jeśli się nie powiedzie, wszyscy zawiśniemy w próżni - odpowiedział Czarodziej z pochodzenia, profesji i zamiłowania.
- A czy nie lepiej walnąć to Armaggeddonem? - nieśmiało zapytał pewien Chipso-Ciapciak.
- Nie! - ryknął Hayven. - Bo wyślesz nas na orbitę! Jeśli doprowadzisz do reakcji łańcuchowej, skutki rzucenia zaklęcia będą porównywalne do wybuchu 50 bomb atomowych!
- Ale może jest coś, czym można to zakonserwować i...
- I co? No, co? Co dalej chcesz robić? Nie, to trzeba załatwić kulturalnie. Muszę mieć jednak zgodę przynajmniej połowy obecnych.

I rozejrzał się po zebranych magach i zjawie w oczekiwaniu na ich decyzję.

Tak, wiem, że zdań nie zaczyna się od "I", ale zrobiłem to dla podtrzymania klimatu.

Silveres

Silveres

21.08.2012
Post ID: 70627

- Nie lepiej po prostu zabrać się do roboty? - wyrwało się Silveresowi opierającemu się o resztki czegoś co kiedyś było ścianą - jakby nie było magia zniszczyła Przyb(ó)dówkę, więc może lepiej magią jej nie naprawiać?
Nie czekając na odpowiedź elf zabrał się za odgarnianie gruzu, co chwila jednak musiał przerywać gdy natrafiał na różnego rodzaju magiczne niewypały i artefakty.
Widząc poczynania nowo przybyłego niektórzy z obecnych tu magów zabrali się do pracy, oczywiście nie obyło się bez narzekania na zakaz używania magii do sprzątania. Kilka jadowitych spojrzeń skierowanych zostało w stronę Silveresa.
Widocznie nie są przyzwyczajeni do pracy fizycznej myślał elf. Ale jakby nie było oni zepsuli i oni naprawiają.
Część obecnych nadal tylko stała i przyglądała się pracy...

Hayven

Hayven

22.08.2012
Post ID: 70652

Hayven stał chwilę i zastanawiał się. Nie uśmiechało mu się sprzątanie bez użycia magii. Postanowił rzucić zaklęcie nie czekając na zgodę zgromadzonych w Przyb(ó)dówce Gildii Magów.
- Chłoszczyść!- zawołał mag.
W całej Przyb(ó)dówce zaszeleściło. Ogarnęła ją mgła koloru wrzosowego filetu. Po chwili mgiełka podniosła się, a wszystko stało na swoim miejscu, tak jak przed wybuchem.
- Łał... - westchnął Irydus.
- Cóż, sprawę można uznać za niebyłą, czyż nie? - zapytał Czarodziej.
- Chyba tak, ale złamałeś zakaz używania magii do sprzątania - przypomniał Cedric.
- I kto się o tym dowie? Przecież jeśli władze, a w szczególności Sulia, dowiedzą się o tym, że użyem zaklęcia do posprzątania, wyjdzie również na jaw, co tu się stało. Tak więc, robota skończona. Pospieszyłem się trochę z tym, gdyż nie uśmiechało mi się zapełnianie kolejnych stron dociekaniami o różnych sposobach sprzątania.
- Chyba masz rację - stwierdził Kanako.
- A teraz, jeśli nie będziecie się sprzeciwiać, może byśmy poszli na polanę, tą pod lasem, i zbadali dokładnie sprawę krwawej bitwy? Bychu już na nas czeka.

Irydus

Irydus

22.08.2012
Post ID: 70655

- Pozostaje jeszcze nierozwiązana kwestia Magicznego Kamienia Rozwałki. - To mówiąc, elf wskazał na niewielki kamień, zabezpieczony przez Kanako, polem czerwonej many.
- Nie możemy go tak tu zostawić, jest zbyt niebezpieczny. Po za tym, kto wie ile takich kamieni znajduje się jeszcze w osadzie. Wypadałoby także, zbadać ten kamyczek.
- To nie jest zły pomysł, może po zbadaniu odkryjemy sposób działania tego artefaktu - dodał Silv.

Architectus

Architectus

22.08.2012
Post ID: 70668

Czubki sosen posadzonych wzdłuż kamienistej drogi prowadzącej do Przyb(ó)dówki szeleściły po kolei, jeden za drugim. Jednak nie było to spowodowane wiatrem, ktoś przeskakiwał z drzewa na drzewo. Jakaś kobieta, niczym wiewiórka zeskoczyła z gracją na stopy i dłonie z ostatniego przed drzwiami do Gildii Magów na trawę. Jej ubranie było koszmarnie poszarpane. Cała jej postać była pobrudzona zaschniętą krwią. Jej długie do ramion, siwe włosy ocieniały zabrudzoną twarz. Uniosła głowę i zebranym ukazało się wrogie oblicze ze zmarszczonymi, również siwymi brwiami. Stan skóry nie wskazywał na to, że jest staruszką. Wyprostowała się i nonszalancko skinęła głową w stronę zebranych, patrząc w zupełnie innym kierunku - za siebie, a następnie na unoszący się w powietrzu błyszczący kamień. Wyciągnęła w jego stronę rękę.

- Czekaj, to niebezpieczne! - wyrwało się Alkarinowi. Kobieta nawet na niego nie spojrzała. Machnęła drugą ręką w jego stronę, mówiąc szorstkim głosem:
- Czuję w nim moc, która przechyli szalę remisu, bo na zwycięstwo nie mamy co liczyć z tym, co się tu zbliża - złapała kamień i wskazała tą samą dłonią horyzont z linią ścieżki - biogolemy mnie ścigają, zresztą innych członków Watahy Księżycowego Futra także. Kultura później, wpierw zadam pytanie. Mag ziemi to u was jest jakiś, czy mam sama wszystko robić? - żachnęła się kobieta, robiąc dwukrotnie kółka barkami.

Hayven

Hayven

23.08.2012
Post ID: 70677

Hayven popatrzył spode łba na kobietę.
Ale czy to aby na pewno kobieta? - pomyślał.
- Ja jestem magiem ziemi, powietrza, ognia, ducha, no - wszystkiego! - powiedział.
Wtem nadciągnęły biogolemy. Jeden zamachnął się na kobietę, ale został natychmiast powstrzymany przez Kanako, który mocą telekinezy uwięził go w miejscu.
Drugi biogolem zaszarżował na arcymaga. Ten, niewiele sobie z tego robiąc, zamienił go w dymiącą kupkę popiołu.
Trzeci biogolem wtargnął do Przyb(ó)dówki Gildii Magów i podszedł do półki z najniebezpieczniejszymi miksturami, jednak Silveres sprytnie ukradł mu czas, w wyniku czego stwór (a może to maszyna?) stanął w miejscu i został zniszczony jednym dotknięciem Agona.
- Co tu się dzieje?! - wrzasnął Hayven. - Gadaj! - tym razem zwrócił się do uwięzionego przez Kanako biogolema.

Silveres

Silveres

23.08.2012
Post ID: 70679

- Zostaw go, nie umie mówić - powiedział Irydus kładąc Hayvenowi rękę na ramieniu.
- Mimo wszystko chcielibyśmy wiedzieć co tu się dzieje - zaczął Silveres patrząc na kobietę - Kim oni byli? Czemu cię ścigali? I czy jest ich więcej?
- Aha - żachnął się Hayven zabierając dziwnej kobiecie kamień - Pozwolisz, że na razie to zabiorę...
- Trzeba też dowiedzieć się czy w Osadzie może być więcej takich kamieni - wtrącił Irydus.

Architectus

Architectus

23.08.2012
Post ID: 70701

- Mag ziemi, powietrza, ognia, ducha, taaak? Czyli jesteś od wszystkiego, a zarazem od niczego! Phi... - nie dokończyła, gdyż nadbiegły trzy biogolemy. Przypominały mieszankę włochatych, czarnych niedźwiedzi z dwunożnymi wilkami, a do tego paskudne języki wystawały im z paszcz. Kobieta zrobiła unik i najwyraźniej pozwoliła kociemu demonowi zaprezentować swoje umiejętności telekinetyczne, które nie zrobiły na niej jakiegokolwiek wrażenia. Wybałuszyła oczy, kiedy drugi biogolem został spalony, a trzeci rozleciał się po jednym dotknięciu demona chaosu.
- Wszystko opowiem, ale w bardziej bezpiecznym miejscu. Ej! Chcesz żyć, to nie zabieraj mi... - nie zdążyła odpowiedzieć na zawołanie Hayvena, kiedy obok pułapki telekinetycznej, z podłoża wybiła się ręka uformowana z ziemi oraz uderzyła Kanako w szczękę, odrzucając go na dwa metry i zwalniając blokadę. Puściła kamień, pozwalając by czarodziej go przejął. Następnie zaczęła się nerwowo śmiać.

- Głupcy, one się uczą na błędach! - doskoczyła do uwolnionego golema i rąbnęła go w głowę przy pomocy magicznie utwardzonej dłoni. On nawet się nie zachwiał. Kobieta spojrzała w jego świecące na zielono ślepia i odskoczyła do tyłu przywołując ziemną barierę przed sobą, by stwór nie dosięgnął jej swoimi ciosami. Równocześnie piach wokół leżącego stosu popiołu zaczął przesuwać się w stronę jego szczytu. Po chwili widać było głowę i ramiona biogolema. Wyskoczył on w górę, pozostawiając po sobie dziurę. Złapał Hayvena za ramiona, chcąc go sprasować w poprzek. Trzeci z nich wchłonął księgi, eliksiry, pergaminy i inne gildyjne elementy znajdujące się na około niego, przybierając formę biegającego magicznego składziku.
- To miejsce jest już 'spalone'. Jaki jest najbliższy budynek, gdzie moglibyśmy się zabarykadować na czas wyjaśnienia wam paru spraw? - zapytała robiąc unik przed lecącym w jej stronę stołem.
- Gildia Alchemików - rzucił Irydus, wyskakując z Przyb(ó)dówki przez okno.
- W takim razie chodźmy stąd - odparła siwowłosa.

Hayven

Hayven

24.08.2012
Post ID: 70728

Hayven rzucił zaklęcie śliskości na powierzchnię zajmowaną przez biogolema, który upadł na podłogę i wypuścił arcymaga z uścisku. Hayven postanowił zająć się nim później, najpierw jednak rzucił na niego zaklęcie Zamrożenia. Później, również zaklęciem śliskości, powalił na ziemię biogolema, który gonił uciekających z Przyb(ó)dówki. Również jego zamroził.

***

Irydus obrócił się w stronę Przyb(ó)dówki wypatrując obłoku kurzu po goniących jego i jego kolegów biologemach, jednak niczego nie zobaczył.
- Hej! - zakrzyknął. - Biogolemy nas nie gonią!
- To stan jedynie tymczasowy - wyjaśniła kobieta. - Pewnie teraz bawią się, rozrywając tego waszego arcymaga na kawałeczki!
Zbliżali się już do Gildii Alchemików...

***

Hayven spojrzał na biogolema, który pochłonął wszystko, co magiczne z Przyb(ó)dówki. Pomyślał, że trudno będzie go pokonać, nie niszcząc cennych artefaktów. Postanowił więc uciec się do podstępu...
Biogolemy jako stwory półmechaniczne a zarazem półżywe, nie są odporne na czary związane z umysłem, co Czarodziej postanowił wykorzystać.
Kiedy biogolemowi odmarzły otwory uszne, Hayven wypowiedział magiczną formułę...

Od teraz nie jesteś
już tym, czym niegdyś byłeś,
zapomnij, czym byłeś,
zapomnij na wieki
teraz już będziesz
coś innego pamiętał

...i zaczął opowiadać biogolemowi, jak to stworzył go ze starego żelastwa i (fuj!) szczątków zdechłych zwierząt, po to, by mu służył. Podobnie zrobił z tym, który zaatakował dziwną przybyszkę. Gdy dokończył dzieła, dwa biogolemy podeszły do trzeciego, który wciąż biegał w kółko po Przyb(ó)dówce i odwróciły jego uwagę, podczas, gdy Hayven rzucił na niczego się nie spodziewającego golema zaklęcie Prania Mózgu i, wyczerpany całym zajściem, nakazał dwóm nawróconym golemom opowiedzenie trzeciemu, jak to on go stworzył itede itepe, a sam oparł się o ścianę Przyb(ó)dówki i zasnął...

Obudził się pół godziny później, a wszystkie biogolemy siedziały na podłodze i grały w łapki. Mag zaśmiał się, a wszystkie golemy stanęły na baczność. Czarodziej kazał biogolemom posprzątać, a kiedy już to zrobiły, poprowadził je do Gildii Alchemików, na specjalną naradę Osadników.

Hayven

Hayven

25.10.2012
Post ID: 71779

Hayven pojawił się w Przyb(ó)dówce Gildii Magów. Zobaczył czarowników przygotowujących się jakby do wojny.
- Hej, co tu się dzieje? - zapytał mag.
- A jak myślisz? Tej jaszczurki co alchemików goni nie widziałeś? - zapytał Irydus.
- No właśnie ja w tej sprawie! - wyrwało się Hayvenowi.
- Nie mów "właśnie", bo cię... - zaczął Laysander, jednak nie dokończył widząc groźną minę Cedrica.
- To jak stoicie z przygotowaniami? - Oberżysta zadał kolejne pytanie.
- Cóż, już jesteśmy prawie gotowi. - zdał raport Cedric. - Jeszcze tylko ta miksturka - mówiąc to Cedric włożył do plecaka butelkę pełną błękitnego płynu. - Dobrze, możemy wyruszać. Dokąd zmierza stwór?
- Wydaje mi się, że w kierunku Kotliny Wojowników - odpowiedział Hayven. - Kierunek: Kotlina!
Wszyscy magowie po kolei zdeportowali się z Przyb(ó)dówki Gildii Magów.

Fimrys

Fimrys

5.09.2014
Post ID: 77583

Do Przybudówki przybywa zmęczony czarownik.
- Nareszcie spotkam tutejszych magów, ciekawe co też porabiają? - Po otwarciu drzwi i ujrzeniu całkowicie pustej sali, Fimrys zatrwożył się. - Co u licha? Czyżby wszyscy opuścili to miejsce? - przekłada ogromne pajęczyny i strasznie zakurzone stoły oraz stołki. Rozsiada się przy krześle, które nie aż tak bardzo ucierpiało przez cały ten czas i obserwuje salę.

Silveres

Silveres

5.09.2014
Post ID: 77589

Nie od razu, bo po chwili, okazało się, że na krześle znajdował się ktoś jeszcze. Pewien zmiennokształtny - szukając wypoczynku od spraw codziennych - zwykł zasypiać nań w swej eterycznej formie. Co właściwie wyjaśnia, dlaczego krzesło nie ucierpiało przez cały ten czas ni krztyny. Było nowe, przytaszczone do opuszczonej budowli przez elfa na potrzeby relaksu.
- Mhm... - mruknął przeciągle podnosząc się na równe nogi. - Wcale nie spałem... Cały czas pracowałem, proszę Włodarza.
Po tych słowach niespełna świadomy swych czynów kotokształtny zsunął się na cztery łapy i wygiął grzbiet w iście akrobatyczny łuk, przeciągając się.
- Chwilkę... - Silveres przetarł zaspane oczy i przybrał wreszcie formę materialną. - Nie jesteś Włodarzem, choć to akurat dobrze. Więc kim jesteś?
Elf miał nieodparte wrażenie, że miał zapytać o coś jeszcze. Zdaje się dużo istotniejszego aniżeli tożsamość podstępnego wybudzacza drzemkowego.
- I, co ważniejsze - zaczął, gdy już zdołał zebrać rozbiegane myśli - dlaczego na mnie usiadłeś?

Fimrys

Fimrys

5.09.2014
Post ID: 77598

- Wybacz mi mą rubaszność, nie widziałem, że tam siedzisz. Nie wiedziałem, że w ogóle ktoś tu jeszcze jest.-Czarownik ukłonił się, jak nakazuje etykieta, której zasady kiedyś szybko sobie wpoił (U lorda, przy którym to była podstawa rozmów) - Przybyłem w te okolice po tym, jak wieści stąd dotarły aż do mego rodzimego kraju. Mam chyba przedawnione informacje, gdyż myślałem, że zbierają się tu ludzie obeznani z magią, lecz sądząc po stanie tego pomieszczenia,jest nieco inaczej. Nasuwają mi się dwa pomysły: Opcja pierwsza jest taka, że magowie opuścili to miejsce, lub stali się mrukliwi. Druga wersja jest zgoła inna: pająki, przechadzające się po tutejszym umeblowaniu, to w rzeczywistości potężni czarnoksiężnicy, o których tak wiele słyszałem. Niemniej, miło mi jest spotkać żywą duszę. Och, zupełnie zapomniałem się przedstawić, jestem Fimrys.

Proszę, zadbaj trochę o styl wizualny wypowiedzi ;)

Silveres

Silveres

6.09.2014
Post ID: 77600

- Ludzie obeznani z magią - zaczął elf, gdy doprowadził się już do względnego ładu - Najczęściej zbierają się w Oberży, z wiadomego wszystkim celu. Następnie, z wiadomej już przyczyny, kończą (pod)Stolikiem.
Silveres rozejrzał się po pająkach, wskazanych przez przybysza. Co ciekawe, zauważył jednego, który potrafił ciskać niewielkimi błyskawicami w powietrze, gdy inne stawonogi go obserwowały. Był to dość osobliwy widok.
- Choć możesz mieć rację, przydałoby się doprowadzić to miejsce do względnej używalności - podjął po chwili krępującej ciszy. - Jeszcze trochę takiej samowolki i pajęczaki zdominują Imperium. Kto wie, czy gdzieś tam pod blatem nie szkolą się w sztuce nekromancji?
Nie szkoliły. Pod blatem znajdował się jeden tylko pająk na jednej tylko pajęczynie. Zaś w tej pajęczynie znajdowało się mnóstwo niewinnych much, które już za moment będą mogły pożegnać się ze światem.
Po kolejnej, dogłębnej obserwacji poczynań elektrycznego pająka, kotokształtny został wreszcie zauważony. Stawonóg nie zareagował na jego widok zbyt dobrze. Wręcz przeciwnie. Spróbował cisnąć w elfa niewielką błyskawicą, na co otrzymał odpowiedź w postaci zaklęcia sprzątająco-usuwającego. Magia Silveresa szybko uporała się z brudem, nieładem i ewentualnym pajęczym spiskiem, posyłając wszystko to do innego, opuszczonego wymiaru. Ta sama magia wymiotła kurze, poustawiała stoły, krzesła i zreperowała podniszczone księgi.
- A więc - elf rozsiadł się wygodnie na swoim ulubionym fotelu, który ukryty był pod trzema warstwami kurzu i jedną gorzkich łez alchemików - Co Cię tu do nas sprowadza? I co takiego o nas słyszałeś?

Fimrys

Fimrys

6.09.2014
Post ID: 77601

Czarownik również usiadł na krześle obok.
- Dokładnie to przybyłem, aby spotkać się z tutejszymi magami. Podczas mych licznych wędrówek zawsze spotykałem się z różnorakimi bractwami czarodziejów, mniej lub bardziej zamkniętymi. Uznałem, iż skoro tu trafiłem, dobrze byłoby poznać arkana magii w tych okolicach pospolicie stosowanej i Magów, którzy tutaj bytują. Jeśli chodzi o pogłoski, rozmówiłem się z kilkoma innymi podróżnymi. Słyszałem różnorakie opowieści o ludziach obeznanych z magią, których znaleźć mogę w Przyb(ó)wce Gildii magów. Czułbym, się zaszczycony, mogąc poznać kilku z nich.

Silveres

Silveres

6.09.2014
Post ID: 77602

Elf uważnie przyglądał się Fimrysowi. Nie wyglądał na potężnego czarownika, jednak - tego Silveres zdążył się już nauczyć - pozory zawsze mogą mylić. Postanowił nie oceniać go po pierwszym wrażeniu. Niezbyt dobrym, szczerze mówiąc, gdyż zręczny mag wyczułby czyjąś obecność, a siadanie na drugiej osobie w większości kultur uznawane jest za spory nietakt. Czytanie w myślach również jest nietaktem, dlatego zmiennokształtny nie prześwietlił jeszcze umysłu przybysza. Jeszcze.
- Jestem Silveres - odezwał się wreszcie. - Musisz wybaczyć chwilową dysfunkcjonalność Przyb(ó)dówki, a to z powodu... Hm. Właściwie to bez konkretnego powodu.
Kotopodobny rozejrzał się po - dzięki pomocy zaklęć zaginających czasoprzestrzeń - sporawych rozmiarów pomieszczeniu. Magia sprzątająca wciąż naprawiała podniszczony księgozbiór z tylnych regałów. W normalnej sytuacji stałoby się to od razu, jednak elf nie włożył w zaklęcie zbyt wiele mocy. Nie było takiej potrzeby. Zresztą, jako istocie wiecznej, nigdzie mu się nie śpieszyło i zwyczajnie lubił obserwować pracę zaklęć.
- Być może uda nam się zastać tutaj jakichś członków Gildii. Zazwyczaj Oberżysta krząta się gdzieś niedaleko - rzucił, a widząc, pytanie cisnące się na usta rozmówcy, dodał - Ja sam nie jestem jej członkiem.

Fimrys

Fimrys

6.09.2014
Post ID: 77604

Czarownik również spojrzał na regał z księgami. W myślach zastanawia się nad użytecznością owego zaklęcia reperującego. Mógłby się go kiedyś nauczyć, ale po co wędrowcowi zaklęcia sprzątające? Nie śmiał nawet przypuszczać, iż w tej osadzie spędzi jeszcze dobrych kilka dni, może nawet miesięcy. Zlustrował swego rozmówcę wzrokiem, przyglądając się skrzętnie dziwnej aurze odeń bijącej.
- Czyli przyb(ó)dówka jest zamknięta, z niewiadomych powodów. Zapewne myślisz, czy jestem zrzeszony w jakiejś gildii. Otóż nie, ale nie przybyłem tu, aby do was dołączyć - Wyjął z sakwy wąski tom i zaczął wertować kartki własnoręcznych notatek. Och, jak bardzo się mylił, gdy myślał o krótkim pobycie w wiosce. Nie znał jej mocy przyciągającej wędrowców.- No cóż, dobrze że wspomniałeś o Oberżyście, przydałoby mi się coś na ząb. Zaraz się tam wybiorę, tylko rzeknij mi jeszcze jedno - Tu zatrzymał się na pustej stronie - jak wielu magów ongiś się tu spotykało?

Silveres

Silveres

9.09.2014
Post ID: 77617

Kotokształtnemu nie umknął widok notatnika, który wędrowiec wyciągnął. Silveres z natury bywał okresowo ciekawy, więc musiał spytać i dowiedzieć się, cóż takiego jest weń zapisane.
- Czy to księga zaklęć? - zapytał przez ramię. - Trzymasz tam spisane zaklęcia?
Elf raźnym krokiem wymaszerował z Przyb(ó)dówki. Nie oglądał się za siebie, gdyż oczekiwał, że Fimrys sam ruszy w jego ślady. A jeśli nie - trudno. Z budynku gildii i tak nie był w stanie ukraść niczego. Zaklęcia, które chronią to miejsce przed złodziejami były tak misternie złożone, zakręcone i chaotyczne, że Złodziej Czasu miał poważne powody, by wątpić, czy nawet jemu udałoby się je złamać. A to już coś znaczy, gdyż Silveres hobbystycznie zajmował się badaniem, zmienianiem i łamaniem czarów.
Gdy tylko wyszedł z Przyb(ó)dówki, odwrócił się na pięcie i czekał. Chciał wiedzieć, czy przybysz dołączy do niego, czy postanowił jednak dać się zamienić w żółtą kaczkę. Zabezpieczenie zmiennokształtności było jego autorskim patentem, który - jak do tej pory - całkiem skutecznie sprawdzał się przeciwko złodziejom. Co może wyjaśniać nietypowy wzrost populacji kaczek i gęsi na terenie Osady.