Imperium

Behemoth`s Lair

Która część jest najlepsza?

Permalink

W części I - V grałem... choć żadnej nie ukończyłem. Ba! Nawet na dobre nie zacząłem pierwszych trzech części, o poważniejszym pogrywaniu mogę mówić w przypadku części czwartej i piątej. Kiedy znajdę więcej wolnego czasu postaram się nadrobić zaległości. No, ale tak czy owak spróbowałem te najstarsze części. Ale znam je za słabo, by się o nich wypowiadać i oceniać.

Póki co, wyboru dokonam przebierając w częściach VI - IX. A zatem:

Might and Magic VI oferuje wielki świat do zwiedzenia, a także świetne podziemia. Uwielbiam spacerować po miastach w tej części, zaglądać do domków, co jakiś czas wybierać się na łowy, "czyścić" każdą lokację, a następnie trenować postacie i ruszać dalej. Podobały mnie się zadania, ilości potworów (wiele razy atakowałem stwory w zamku Darkmoor, aż w końcu udało mnie się pokonać wszystkie, godzinami walczyłem w Grobowcu VARN, długo ostrzeliwałem miotaczami Tytanów, Hydry i inne potwory w różnych odludnych lokacjach), "szóstka" miała znakomity klimat, muzykę (moim zdaniem lepszą niż w części siódmej), i w mojej opinii, jej przejście dawało najwięcej satysfakcji. Co jak co, ale spacyfikowanie Grobowca VARN, zdobycie wszystkich kryształów pamięci, eksplorowanie Smoczej Pustyni, czy Wyspy Pustelnika, czy też szturm na Ul Kreegan w spustoszonym Sweet Water... to było to. Wysoki poziom trudności momentami frustrował, ale satysfakcję z przejścia gry miałem ogromną.

Might and Magic VII także jest wspaniałą grą, ale moim zdaniem pod względem grywalności i klimatu ustępuje części poprzedniej. Krainy w grze były OK, choć brakuje Vori, Krewlod, poza tym chciałbym, aby Tatalia była ukazana tak, jak w Heroes III (jakoś wolę bagna). Ale nie czepiając się, ta gra również oferuje wiele klimatycznych miejscówek do zwiedzenia, szkoda tylko, że podziemia nie są już tak rozbudowane i ich eksploracja nie zabiera już tyle czasu. Gra posiada dwa zakończenia, jest chyba najważniejszą częścią cyklu, jeśli idzie o fabułę, ale nie daje tyle satysfakcji co "szóstka". Z drugiej strony poczucie, że jest się panem i posiadanie własnego zamku rekompensują to. To bardzo dobra gra, ale jednak lepiej mnie się grało w część szóstą.

Sprawa z Might and Magic VIII jest dosyć dziwna... Świat nie jest tak rozległy i rozbudowany, podziemia w porównaniu do innych części to żart... Ale coś siedzi w tej grze, jakiś niesamowity urok, który sprawia, że uwielbiam "ósemkę" pomimo wielkiego niedopracowania. W grze było coś swojskiego. Spore zróżnicowanie ras podobało mnie się, ubolewam co prawda nad ciągle tym samym systemem magii i banalnym poziomem trudności, ale klimat był naprawdę przedni, muzyka rewelacyjna (zwłaszcza motyw z Wąwozu Garoty), a grywalność wbrew pozorom spora. Might and Magic VIII bardzo mnie wciągnęło, za każdym razem staram się grać innymi postaciami, w ogóle podoba mnie się fakt, że można mieć pięciu bohaterów w drużynie, mamy większe okno przygody, lokacji było mniej... ale każda miała inny klimat. Ciekawa gra, ale bardziej interesujące jest to, jak by wyglądała, gdyby ją bardziej dopracowano.

Might and Magic IX w ostatecznym rozrachunku niezbyt mnie się podoba. Ale wcale nie jest to zła gra, owszem, nietrafione zmiany, grafika i nudne lokacje zewnętrzne strasznie przeszkadzają... ale klimat, miasta i lochy nadrabiają to. Potworków spotkamy mało, nie ma się gdzie zgubić (chyba, że w mieście lub lochu), zadania wypadają bardziej na plus. Bardzo podobała mnie się muzyka, która budowała niezły klimat. Niestety, odnosi się wrażenie jakby ta gra nie była od tych samych twórców, wszędzie niedoróbki mniej lub bardziej uciążliwe. O satysfakcji nie ma za bardzo mowy, po ukończeniu gry wcale nie palę się do jej ponownego przechodzenia, co w przypadku części poprzednich ma miejsce. Nie ma wrażenia "przygody", w grę się po prostu gra.

Ostatecznie, jak dotąd najbardziej podobała mnie się... część szósta! Tak, tak, wielki świat, masa sekretów, klimat Enroth, poziom trudności satysfakcja. Gra jest jak wielka, wspaniała przygoda. Nie wiem którą grę umieścić na drugim miejscu. Ja chyba "siódemkę" i "ósemkę" lubię tak samo, obie gry mają swoje zalety i wady, obie gry pozostawiają miłe wspomnienia i wrażenie przeżytej przygody. Niestety, "dziewiątka" kuleje pod tym względem, ale gra wcale nie jest tak tragiczna jak ją czasami opisują. W mojej opinii fan powinien zagrać, choć nie jest to wybitny tytuł.

Liczba modyfikacji: 3, Ostatnio modyfikowany: 19.07.2011, Ostatnio modyfikował: Fentrir

Permalink

Fentrir, narzekasz na rozmiar świata w MM7, ale zauważ, że różnica nie jest aż tak znaczna. W MM6 masz 15 map, a w MM7 13. Dwa to chyba nie tak dużo. Inna sprawa, że w MM6 wszystkie krainy są dostępne cały czas, a w MM7 Szmaragdową Wyspę, Eofol i Płycizny odwiedza się po jednym razie, przez co faktycznie świat wydaje się być mniejszy. Mimo to MM7 ma chyba nieco więcej miast.

Might and Magic VI:
1. New Sorpigal
2. Castle Ironfist
3. Free Haven
4. Silver Cove
5. Blackshire
6. White Cap
7. Mist

Might and Magic VII:
1. Harmondale
2. Steadwick
3. Miasto w Nighonie (nie ma rady, ale ze względu na rozmiar można by uznać za miasto)
4. Pierpoint
5. Czeluść
6. Celeste
7. Kamienne Miasto
8. „Miasto” portowe w Tatalii

Przy czym – jak już podkreśliłem – każde z tych miejsc ma zupełnie inny, niepowtarzalny klimat. Jak widać, MM7 pod względem level design nie jest wcale tak daleko w tyle za MM6. Ubytek ilości jest niewielki, a jakość widocznie lepsza.

[MM7 najlepsze i tyle :-P]


Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 15.09.2016, Ostatnio modyfikował: Tarnoob

Permalink

Ależ ja nie narzekam! Napisałem tylko, że:

Ja, w poprzedniej wypowiedzi

(...) brakuje Vori, Krewlod, poza tym chciałbym, aby Tatalia była ukazana tak, jak w Heroes III (jakoś wolę bagna). (...) szkoda tylko, że podziemia nie są już tak rozbudowane i ich eksploracja nie zabiera już tyle czasu.

Świat Might and Magic VII nie jest wcale mały, po prostu brakowało mnie tychże miejsc, chętnie zwiedziłbym sobie państwo barbarzyńców, czy też legendarne Vori z perspektywy podróżnika. Powalczyłbym sobie z lokalnymi potworami, poszukałbym kłopotów ;) Natomiast podziemia i wszelakie lochy są mniejsze niż w te w "szóstce" i czyści się je znacznie szybciej. W takim zamku Darkmoor, czy Grobowcu VARN walczyłem godzinami (choć ten pierwszy nie był aż tak ogromny, to przez ilość potworów wydawał się wielki).

Miasta w "siódemce" owszem są bardziej zróżnicowane pod względem klimatu, ale te z "szóstki" miały w sobie większy urok... Wydawały mnie się nieco bardziej atrakcyjne. Nie mam pojęcia jak to lepiej uargumentować, takie odniosłem wrażenie.

W Might and Magic VI poza dużymi miastami mogliśmy znaleźć małe, niepozorne ale całkiem klimatyczne wiochy w Bootleg Bay, Eel Infested Waters, Mire of the Damned, nawet gdzieś na pustyni Dragonsand żyli sobie ludzie ;) Skromne mieściny były także w Kriegspire oraz Paradise Valley. Poza tym, w Sweet Water kiedyś było miasteczko... kiedyś.
Z kolei w Might and Magic VII było jeszcze miasteczko na Szmaragdowej Wyspie. No i na Pustyni Bracada żyli sobie ludzie, strzeżeni przez Golemy.
Tyle w kwestii terenów zamieszkałych przez ludzi ;) Mimo wszystko uważam, że to w Might and Magic VI jest tego trochę więcej.

Jeszcze kwestia finałowych lokacji - Ul Kreegan aż kipiał klimatem, choć nie był zbyt sporych rozmiarów. Aż się paliłem, aby tam wejść i wybić wszystko co się rusza. Z kolei Lincoln posiadał w sobie atmosferę tajemniczości, a nawet niepokoju. Nie chciałem z niego zbyt szybko wychodzić, przyjemnie się spacerowało i oglądało wszystkie urządzenia. Tak więc uważam, że tu mamy remis.

Ogólnie jedyne co mi nie pasuje w "siódemce" to to, że nie ma Krewlod, Vori i tak wielkich, rozbudowanych podziemi i lochów... Nie licząc oczywiście tuneli do Nighonu, i do Eofol ;) No i kwestia klimatu - Antagarich vs Enroth... Ale ta muzyczka z "szóstki" tak mnie się podoba, taki klimat buduje! Jak wspomniałem, moim zdaniem utworki z Might and Magic VI są lepsze, bo nie tyle mroczne co... magiczne?

To nie jest tak, że narzekam, po prostu szkoda, że nie zobaczyliśmy Krewlod i Vori w Might and Magic VII. Jak już wspomniałem, chciałbym odwiedzić te miejsca także jako podróżnik, a nie tylko jako generał dowodzący armią.

EDYCJA: Przepraszam, pomyliłem zamek Alamos z Darkmoor ;) Oczywiście chodziło mnie o ten drugi - z liszami, ogrami i latającymi oczami, potwory były dosłownie wszędzie. To były starcia...
Posty zedytowane.

Liczba modyfikacji: 5, Ostatnio modyfikowany: 19.07.2011, Ostatnio modyfikował: Fentrir