Imperium

Behemoth`s Lair

Gry karciane

Jak często grasz w gry karciane?

  • Czasem
  • Codziennie
  • Nie gram
Permalink

A poza tym to w nazwie tematu nie powinno być kropki. Ale cii,bo ktoś jeszcze powie że się w modów bawimy...:)
Pozdrawiam


Permalink

Filus - gram wyłączeni w realu (przez neta ani nie wiem jak i zbytnio nie mam chęci poznawać). Gram od jakiś trzech lat, mój główny deck to czarne antyki (na żaden turniej nie chcieli mnie wpuścić). Podstawę stanowią jednostki regenerujące się (8 jednostek prz czym 3 z XX>11) wraz z zaklęciami zaboru życia lub flasback. Dwie karty super - Golem który z każdą turą zwiększa XX o 11 (zaczyna od 66) i mechaniczny moskit, który jest niezniszczalny i ma wszystkie odporności kiedy na planszy jest niestapowany artefakt (mój lub przeciwnika). Drugi deck to błękit, kontrolka. Niekiedy przeciwnik nie może w ogóle rozpocząć a już kończy (co chwilę musi wyrzucać kartę, bo nie ma jak dopłacić, kiedy ja nagle zwiększam koszt zaklęcia flashem) niestety jest strasznie manożerna (jak rozpocznę z małą ilością many to się poddaję.

Aktualnie to wiem, że modne są decki wielokolorowe, mocno przekombinowane. Znam kolesia, który gra treefolkami (zielony) + żywiołakami (czerwony). Żywiołaki przekształca na super silnego żywiołaka z talii, ma on tratowanie i po końcu kolejki umiera (101) nie niszcząc tego przywołanego. Treefolki zaś mają taki bajer, że po wyjściu dwoma pewnymi wszystkie treefolki są niezniszczalne. Pojawiły się ostatnio kolorowe artefakty, które też dają cuda-niewidy. Kiedy wyłożysz ten artefakt a w cmentarzu przeciwnika będzie więcej jak 5 stworów to automatycznie wygrywasz grę. Między innymi dlatego staram się grać z tymi co siedzą w antykach.

No może mogłabym coś dodać, ale zbytnio nie wiem co by miało to sens.

Permalink

To co przedstawiasz daje mi obraz mniej więcej, jakim graczem jesteś;). Nie do końca rozumiem ideę grania takim czarnym deckiem, jak Twój. Czarne kontrole to gra na discard przeciwnika + 1, 2 gamebreakerów, którzy zabijają w 2 - 3 tury od wejścia i mam nadzieję, że w tej materii nic się nie zmieniło. Co do niebieskiej kontroli, mówisz zapewne o T1 z FoWem, spike'ami, counterspellami (etc.)? Co masz tam jako gamebreakera? Morphlinga? Jeśli tak, to widzę, że ciekawa gra by była;). Fakt, że nie posiadam już Kulek(ball lighting) i Firecatów, niemniej miło by było zagrać, więc jeżeli byłabyś kiedyś na konwencie, to zabierz swoje karcioszki (informując mnie o takim zamiarze);). Co do znajomego, była kiedyś taka odmiana decka (nie pamiętam nazwy) z combem na enchanty, który podobnie działał. Twoje decki są silne, znaczy mają szansę z typowymi obecnymi taliami? Ew. jak radziłyby sobie z Barosem lub Affką? I opisz mniej więcej na jakich kartach opierasz swoje decki? Ściągnę sobie Appka i zobaczę co i jak;). Aha, posiadasz karty w oryginałach, czy też Twoje Decki to zbiór oryginalnych kart + tokeny?


Permalink

Nie. Nie mam czarnej kontrolki. Czarny deck to powiedziałabym deck wampirzy. Co do kolejnych pytań, to moja talia nie jest silna by miała większe szanse na wygraną z nowoczesnymi taliami. Musiałabym mieć dobry start to wtedy jakoś podciągnę do końca. A jak będę mogła być na jakimś konwencie to dam ci znać (czytając twoje słowa dochodzę do wniosku, że raczej gra nie będzie jatką jednej lub drugiej strony). A jak twoja talia wygląda?

Liczba modyfikacji: 1, Ostatnio modyfikowany: 19.11.2009, Ostatnio modyfikował: Mosqua

Permalink

Mosqua

A jak twoja talia wygląda?

Mój deck to typowy Slight, jak mówiłem wcześniej. Fajnie by było, gdybyś przyjrzała się deckom monoczerwonym z okresu bloku Maski i Invasion. Krótko i treściwie, szybki dech z małym, ale tanim naporem stworków 1/1 (dawniej były to cadety i pupy (stworki za R ze statem 2/1)). Jest to właśnie szybki i tani napór + wszelkiej maści spalenia. Deck był w 100% ukończony DO Mirodina (czyli z wykorzystaniem wszystkich ówczesnych kart Extend włączając w to block Mirodina). Są w nim również 4 Mogg Fanatic (przedrukowane w X)^^. Wartość jednego tego commona z tempesta (czarnoramkowe, stan NM) dochodzi do ok. 20 - 30 zł od sztuki. Ogólnie mój deck jest szybki i silny. Może nie tak, jak to miało miejsce w czasie mojej młodości (block maski i invasion - dla przypomnienia), niemniej mieścił się w excie przed ostatnią rotacją, a z jej uwzględnieniem wyleciałyby z niego tylko Ringi. Na saidzie mam też zestaw do walki ze wszelkimi naporami (odmiana slighta - tzw. burning bridge). Do decka mam ok 30 kart, które są bardzo dobre i w różnych kombinacjach można modyfikować poszczególne cechy decku. Jego wartość wyceniłbym na ok 400, 500 zł (przynajmniej kiedyś tyle warte były te karty) i nie jest to deck fanowski, jest on tworzony stricte pod turnieje. Affinity (deck oparty na artefaktach), który był w czasie, kiedy jeszcze ambitnie grałem jednym z najsilniejszych decków, zjadałem na śniadanie;). Z barosem było gorzej, ale baros był topowym deckiem, którego złożenie od podstaw kosztowałoby mnie ok. 500, 600 zł. De facto mogę powiedzieć, że ja posiadam monokolorową odmianę Barosa, z saidem mogącym go zamienić w burning bridge. Jeżeli Twoja kontrola należy do wolno grających decków, myślę, że możesz mieć bardzo ciężko. Niemniej chętnie zagrałbym z Tobą;).

PS. nie odpowiedziałaś na pytanie dotyczące tokenów. Uznajesz je? Grasz z nimi w Twojej talii?


Permalink

Bubeusz

Grywałem w tysiąca (choć niewiele już z niego pamiętam), znane przez wszystkich makao, kuku, oczko, kenty, oszusty, upadki Japonii, g*wna, d*py biskupów i inne części ciała :P, ale najbardziej spodobały mi się kanasta i baśka - z racji faktu, że gra się w parach, (i co jest zarąbiste w Baśce - nie od razu wiesz, z kim jesteś ).

Waść w kop-baśkę grywasz, a jaką odmianę jeśli można wiedzieć? As trzy dyszki czy as, dycha, dama? Jedyna gra karciana w która istnieje na prowincji w formacie turnieju, niestety u mnie takowe rozgrywa się systemem as, dycha, dama gdzie o niebo łatwiej jest grać bo i solo łatwiej wygrać, no i z reguły odzywający się w licytacji to stary no i te cztery cholerne fele gdzie w drugim systemie tylko dwie. 16 kart a kombinacji bez liku.

Kanastę to grywam ekipą od baśki kwestia na co jest ochota, kiedyś nawet wersję z 4 taliami sobie zafundowaliśmy no ale to już rzeźnia była jak ktoś stół wziął.

Poza tym grywam w brydża (ciężko o czwartego co umie grać), 3-5-8 (ale tylko z ciągnięciem kart bo ciekawiej) do tego tysiąc, remik, kierki też parami (nie, nie te co serwuje nam windows), z rzadka historyczny upadek Japonii, makao, poker (ale tu mi się natura szulera odzywa więc nie powinienem, bo jak widzę świeżaków to w skarpetkach puszczę samym rozdawaniem) i cała masa innych które sporadycznie zagościły u mnie.

Generalnie całą szkołę średnią graliśmy wszystkie przerwy i część lekcji (na polskim brydż był tylko dozwolony, no i szachy bo to gry dla "inteligentnych" jak mawiał mój profesor), na studiach prawie co wieczór partyjka musiała być, teraz niestety grywam tylko przy "łikendzie"

Jeśli chodzi o karty to dla mnie królem będzie zawsze brydż, żadna inna gra nie uczy tak zapamiętywania kart co zeszło, co zostało i kto co może i ma na ręce, ten nawyk mi został i w każdej grze już zawsze liczę.


Permalink

Heh ja naprawdę mam antyki w mim decku. Mam szkielety z 2 edycji a połowa landów jest z 4. Już na podstawie słowa "antyk" powinieneś móc wywnioskować jakich kart na pewno nie mam. Brak bezpośredniej odpowiedzi na te pytania oznacza, że uznałam że odpowiedź potrzebna nie jest. Po przejrzeniu opisu twojej talii to wiem, że obydwoje mielibyśmy pod górkę w ew. pojedynku. A dlaczego to tego nie powiem, sekretów raczej się nie powinno ujawniać.

Permalink

Bubeusz

Dagon, jak to się stało, że Ty uwielbiasz karty, a na konwencie to ani razu nie zagraliśmy? ;P

No widzisz, jakoś się nie zgadało. Ale następnym razem już na pewno musimy zagrać. Może też jakaś większa ekipa się zbierze do partyjki, a na pewno kilka osób. W makao na dwie/trzy talie zawsze jest kupa śmiechu xD


Permalink

Mosqua

Heh ja naprawdę mam antyki w mim decku. Mam szkielety z 2 edycji a połowa landów jest z 4. Już na podstawie słowa "antyk" powinieneś móc wywnioskować jakich kart na pewno nie mam.

Landy o niczym nie świadczą. Sam mam chyba z 10 chińskich montainów z bety (i to od Avona). Poza tym antyk to pojęcie względne. Raczej wątpię byś miała np. Black Lotusa. Do tego kontrole niebieskie bez Morflinga mają przekichane z każdym szybkim deckiem (w szczególności Stopmem). No i nie zawsze "stare" oznacza "dobre" w przypadku MTG;).

Mosqua

Brak bezpośredniej odpowiedzi na te pytania oznacza, że uznałam że odpowiedź potrzebna nie jest.

Nie zawsze tak jest, ale ok. W takim razie uznajesz tylko oryginały, na tokenach nie grasz. I bardzo dobrze, bo sam też ich nie uznaję w poważnych grach.

Mosqua

Po przejrzeniu opisu twojej talii to wiem, że obydwoje mielibyśmy pod górkę w ew. pojedynku. A dlaczego to tego nie powiem, sekretów raczej się nie powinno ujawniać.

O ile na Twojej tajemnicy mi specjalnie nie zależy, o tyle chciałbym byś powiedziała mi mechanikę wygrywania Twojej niebieskiej talii, jako, że przekazałem Tobie sposób gry mojej. Więc pytania (nie do przemilczenia, żeby nie było;P) to: czy jest to typowa blue control (czyli dużo drawu, counterspelli + jakiś game breaker (o co pełni jego rolę))? Co jest kombem u Ciebie, jaka jest ogólna mechanika gry Twojego decka? (etc.)

Pozdrawiam. F.


Permalink

Czekam aż jakiś mod was zjedzie za gadanie przy użyciu słownictwa technicznego, z pominięciem przybliżenia tematu dla zainteresowanych. :)

W MtG to grałem, ale konkretnie to w grę na piecyka, MtG: Battlegrounds. Najpotęzniejszym zwierzaczkiem w grze był chyba Avatar of Might, posiadający staty 8/8. Tyle jeśli chodzi o moje znajomości z Gatheringiem, ceny zawsze mie niszczyły. Już wolę moje podręczniki od Dedeka. :)
Pozdrawiam


Permalink

Texas Holdem na pieniądze ze znajomymi. Nic tak nie podnosi emocji jak banknot 20zł czekający na zwycięzcę :) Koleżeńskie maniery odchodzą w zapomnienie, kiedy każdy walczy o darmowe piwo :)


Permalink

Takeda

Waść w kop-baśkę grywasz, a jaką odmianę jeśli można wiedzieć?

W tą prostszą odmianę, 10 A Q, gdzie damy te naj :)

Fakt, że kombinacji bez liku i co jeszcze mi się podoba: pojedyncze partie są strasznie szybkie i jeżeli mamy już tylko 5 minut do autobusu, to i tak warto jeszcze zaczynać kolejną :)

Zaś w brydża jeszcze nie grałem, choć są ambicje w grupie, żeby się nauczyć. Czemu nie.. :)

Dagon

No widzisz, jakoś się nie zgadało. Ale następnym razem już na pewno musimy zagrać. Może też jakaś większa ekipa się zbierze do partyjki, a na pewno kilka osób. W makao na dwie/trzy talie zawsze jest kupa śmiechu xD

Ano ;] Być może nie graliśmy również dlatego, że inne rzeczy były na topie.


Permalink

Filus - antyk w znaczeniu dość starej edycji. Posiadam je, ponieważ od baaaardzo długiego czasu nie aktualizuję swoich talii, a nie ze względu na siłę (co podkreśliłam pisząc, że z nowymi taliami nie mam szans).

Opis deku niebieskiego. Z czarów podstawę stanowią flashe, które zwiększają koszt zaklęcia przeciwnika oraz zaklęcia powodujące cofnięcie się przywołańca do ręki o sile mniejszej niż 3. Artefakt typu jednego, powodujący, że obie strony ciągną po dwie karty zamiast po jednej (przydatne, bo ja ciągle neguję więc ręka nigdy nie jest pełna, a druga strona musi od drugiej do czwartej kolejki wyrzucać karty). Kreatury to tak, żaby (1/1 poświęcenie wzmacnia dwukrotnie moc czaru), dwa rodzaje wróżek (latające defendery 1/2, jeden rodzaj ma withera drugi ma fajny bajer, którego nie chcę ujawniać), awatara (latanie, moc zależna od ilości kart w mojej ręce + zwiększenie wartości x/x za dowolną manę), smoka (nie najlepszy, ale ma islandwalka, zatem gdy walczę z niebieskim a przeciwnik nie ma znaczącej przewagi to wystawiając tę kartę mogę uznać pojedynek za zwycięski). Kiedy muszę zagrać bardziej ofensywniej to zmieniam jeden rodzaj wróżek na czarodzieja (zachowam jego cechy w tajemnicy) oraz montuję parę artefaktów wzmacniających zamiast podwyższacza zaklęć.

Permalink

Ja w grach karcianych preferuję głównie makao i grę nazywaną powszechnie "grą w debila"
Albo grą oszust.


Permalink

2 tygodnie temu bardzo zaciekawiła mnie dla nowa karcianka, z którą nie miałem wcześniej za wiele do czynienie, a o której pisaliście już tutaj. Mam na myśli Magic'a :)
Z tym, że nie typowego o jakim tu czytałem, ale o wersji elektronicznej. Znajomy mając do dyspozycji trochę punktów na Xbox'ie kupił pełną wersję zaraz po tym jak do 2 w nocy nie mogliśmy się oderwać od wersji demonstracyjnej. Nie powiem - naprawdę wciągająca gra. Nie dziwię się teraz dlaczego jest tak popularna na całym świecie. Co do samej rozgrywki to twórcy uprościli wszystko do takiego poziomu, że nawet laik jak ja załapie o co w tym chodzi. Jak dla mnie to super sprawa, bo nie wyobrażam sobie spamiętać tych wszystkich bonusów, premii, zaklęć czy nawet zwykłego obracania lądów xD. Gra daje tę zaletę, że jak chcę coś robić to to robię, a wszystkie efekty z tym związane są podliczane za mnie - ja na pewno bym coś przegapił :P
Żeby kolega za bardzo mnie wyprzedził z umiejętnościami w tej grze, ściągnąłem wersję Magic: online na komputer. Też fajna sprawa bo można w darmowym trybie pojedynkować się z innymi ludźmi przy pomocy 10 specjalnie przygotowanych talii.

Ogólnie bardzo mi się spodobało i nawet przeszło mi przez myśl kupienie prawdziwej talii... ale na szczęście szybko poszło, bo to trochę droga impreza... xD


Permalink

Tylko znane wszystkim gry - remik, makao, kent.
Więcej gier nie pamiętam, ale zobaczy się na feriach.


Permalink

Czasem w Arcomage. W "zwykłe" gry, czyli makao, poker itd. tylko jak jest z kim.


Permalink

Magic Online mówisz? To może być ciekawe :>


Permalink

Bubeusz

Magic Online mówisz? To może być ciekawe :>

Dziwi mnie Wasze zaskoczenie. Apprentice (chyba pierwszy program do gry online, jak i baza danych dla każdego "magicowca") jest już tak stary, że nawet ja nie pamiętam ile to już lat owy program istnieje. Swego czasu na K20 (teraz już nieistniejąca strona o MTG) był nawet program wysoce zaawansowany graficznie, nazwy niestety nie znam, bo ja byłem wyznawcą prostego programu, jakim właśnie był Appek.

A komentując inne wypowiedzi odnośnie gry online w MTG. Jasne, oszczędzicie, ale nie poznacie tej siły przyciągania, jaką ma granie ze znajomym swoją własną (nawet jeżeli badziewną (bo tanią)) talią. A jaka radość jest, gdy wyniuchana wcześniej karta, której zdobycie trochę trudu nas kosztowało okazała się strzałem w 10 i w znacznym stopniu upotężni naszą talię. Wiem, że MTG nie jest tani, sam nie zliczę kasy, jaką w niego władowałem, niemniej radochy z gry, jaką miałem w tamtych czasach nikt mi już zabrać nie może. Jeżeli więc nie szkoda Wam choćby tych 50 zł na podstawową talię, warto sobie ją zakupić. Kart przecież kupować nie musicie. Wszak istnieje taki wynalazek jak proxy (czyli włożona do koszulki z kartą kartka, z nazwą karty, którą miałaby być owa karta. Co prawda musicie pamiętać specyfikację danej karty, ale w razie wątpliwości od czego jest Appek?;). Życzę Wesołych Świąt i pozdrawiam;).


Permalink

@Dagon
Dzięki wielkie, przez ciebie będę teraz musiał od kogoś wydębić kartę kredytową, żeby kupić konto :P