Gorące Dysputy

Słowo pisane - literatura - "[J.R.R. Tolkien] - twórczość"

Osada 'Pazur Behemota' > Gorące Dysputy > Słowo pisane - literatura > [J.R.R. Tolkien] - twórczość
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Moandor

Strażnik słów Moandor

20.06.2007
Post ID: 16557

Właściwie dziwne, że w miejscu, gdzie fantasy ma swoje miejsce w Osadzie do tej pory nikt nie założył tematu o twórczości ojca tego gatunku.

Mimo, że ekranizacja Władcy Pierścieni już zeszła dawno z kin, zatem powieść również, siłą rzeczy, zeszła ze świecznika, jednak nie jest to przeszkodą do dyskusji o WP.

Porozmawiajmy więc o naszych wrażeniach z lektury Władcy, o ocenie dzieła na na tle gatunku. Dobra okazja by pochwalić się ile razy przeczytaliście to dzieło Tolkiena. Na forum tolkienowskim był nawet w tym celu osobny topic, i zdarzało się, że niektórzy rekordziści czytali WP kilkanaście razy, co już budzi podziw. Ja do tej pory przeczytałem "tylko" trzy razy.

Władca Pierścieni to książka magiczna, i czytając tylko raz z pewnością nie da się w pełni odkryć całego piękna, które w niej drzemie. Jak każdą wybitną książkę trzeba ją przeczytać parokrotnie, a za każdym razem dostrzega się nowe rzeczy, które wcześniej przemknęły niezauważone.

Takeda

Takeda

1.07.2007
Post ID: 16723

Tolkien można powiedzieć ustalił główne schematy fantasy, wszyscy późniejsi autorzy w mniejszym lub większym stopniu korzystali/korzystają z jego dorobku. Przez Tolkiena wszystkie rasy w całej fantasy są do siebie podobne (elfowie, krasnoludowie, orkowie) akurat o to mam trochę do niego żal.

Jedna do rzeczy Władcę Pierścieni czytałem tylko raz, w tej książce urzekła mnie spójna wizja świata, ze swoją mitologią i historią. Śródziemie jest to świat w który można zagłębić się bez reszty, wszystko w nim wydaje się naturalne i w logiczny sposób wynikające z całości, nie ma tu nachalnej magii, ani akcji która rozwija się na siłę.
No i oczywiście opowieści Gandalfa o historii tego świata, dodające głębi powieści, dające wrażenie, że jednak coś kryje się za horyzontem, coś o czym Tolkien nie powiedział wszystkiego we Władcy.

Oczywiście jeszcze to, że czyta się wspaniale.

Revan

Revan

2.07.2007
Post ID: 16737

Ja też przeczytałem tylko raz, ale czytałem też Silmarilion i Niedokończone Opowieści i wtedy dopiero widać, moim zadaniem, największą siłę Władcy Pierścieni, czyli rozbudowaną jak nigdzie historię, która jest szczegółowo opisana na przestrzeni kilku tysięcy lat! Akcja trylogii to tylko krótki wycinek trzeciej ery, a akcja Silmariliona zaczyna się (jak Biblia ;) od opisu stworzenia świata i bogów.
Tolkienowi także, oprócz wspomnianych krasnoludów, elfów i orków zaczerpniętych z mitologi celtyckiej, zawdzięczamy hobbity przez niego wymyślone.

Takeda

Takeda

3.07.2007
Post ID: 16784

Tak Silmarilon to moim zdaniem najlepsza tolkienowska pozycja, takie skrzyżowanie podręcznika historii z Baśniami tysiąca i jednej nocy no i z mała dokładką mitów. Natomiast Niedokończone opowieści, są jak dla mnie zbyt chaotycznie napisane, trochę się gubię przy ich czytaniu. Silmarilion zdaje się być opisem w wykonaniu jakiegoś Gala Anonima, bardziej kroniką dziejów świata wymyślonego przez Tolkiena. Natomiast w WP mamy wrażenie uczestnictwa w wydarzeniach, w ich niewielkim skrawku, końcowym wycinku, który doprowadził do nieodwracalnej tak naprawdę śmierci Śródziemia, której jednak na kartach powieści nie dane jest nam odkryć. Ale era ludzi oznaczająca kres magii i kres wszystkiego co z nią powiązane, odziera jakby ten świat z wszystkiego co baśniowe i niesamowite, przybliżając jednocześnie do naszego szarego i zwykłego.
Pamiętam jak po przeczytaniu ostatnich wersów Władcy, miałem wrażenie, że jakby Tolkien miał dopisać te sto stron to ukazałby nam Śródziemie podobne do średniowiecznej Europy, bez Froda, Gandalfa, ostatnich elfów i krasnoludów zamkniętych gdzieś w głębi gór i żyjących jeszcze tylko w baśniach, jak i zresztą całe Śródziemie z czasów wojny o pierścień jedyny.

Kończę, bo jakoś zbaczam pomału z tematu.

Moandor

Strażnik słów Moandor

7.07.2007
Post ID: 16926

Nie ma wątpliwości, że po odejściu elfów Śródziemie stanie się smutniejsze, ale nadal będzie to to samo Śródziemie, przez które z taką pasją wędrowaliśmy na kartach powieści Tolkiena.

Z przyjemnością czyta się tematy, jak ten z forum tolkienowskiego: Co zmieniło się w was po przeczytaniu Władcy Pierścieni

Pod wieloma wypowiedziami mógłbym się od ręki podpisać. We mnie też coś się zmieniło po lekturze Władcy Pierścieni. To, że tyle czasu jestem już w Osadzie i Jaskini to po części także zasługa mistrze Tolkiena.

WP była pierwszą poważniejszą książką fantasy z jaką miałem styczność. Od niej zaczęła się tak naprawdę moja podróż po Królestwie Czarów. Pamiętam, szedłem po szkole do kina na "Drużynę Pierścienia", z plecakiem na ramieniu. Przed seansem chodziliśmy z kumplem po księgarniach, chciałem, by pomógł mi zdecydować, które wydanie kupić. Ostatecznie wziąłem 3-tomową edycję wydawnictwa Muza, białe, z kulkami na grzbiecie, niebieską, zieloną i czerwoną.

Rodzina zrobiła mi burę w domu, nie mieściło się w ich głowach, jak można wydać 70 zł na książkę. Ojciec marudził, ale potem pierwszy ode mnie zabrał się za czytanie.

A potem było z dawna oczekiwane przyjęcie u Bilba.... i wiecie dalej jak to się potoczyło.

Obejrzenie Drużyny Pierścienia nie popsuło mi przyjemności z lektury, samo czytanie Władcy jest przyjemnością, wyobrażanie sobie tego pięknego świata, wędrowanie oczyma wyobraźni razem z bohaterami, beztroska Shire'u, ucieczka przed Czarnymi Jeźdźcami, noc w gospodzie starego Barlimana, wędrówka przez pustkowia z Obieżyświatem, pobyt w Ostatnim Przyjaznym Domu u Mistrza Elronda, i jeden z moich ulubionych rozdziałów: Most w Khazad Dum... można by wymieniać jeszcze długo.

Wielką zaletą tej książki i ogólnie stylu Tolkiena jest wielka dbałość o detale, o to, by każde miejsce miało nazwę. Kapuściński, gdy opowiadał, jak pierwszy raz był w Indiach kompletnie nie znając angielskiego ciągle gubił się, ulice mu się myliły, nie mógł się odnaleźć. Ale, jak wspomina, gdy tylko poznał nazwę jakiejś ulicy, jakiegoś miejsca, od razu łatwiej się orientował. Miejsce nienazwane jakby nie istniało.

Kapuściński

Moje zapasy z Indiami to były w pierwszej rundzie zmagania z językiem. Pojąłem, że każdy świat ma własną tajemnicę i że dostęp do niej jest tylko na drodze poznania języka. Bez tego świat ów pozostanie dla nas nieprzenikniony i niepojęty, choćbyśmy spędzili w jego wnętrzu całe lata.

Co więcej - zauważyłem związek między nazwaniem a istnieniem, bo stwierdzałem po powrocie do hotelu, że widziałem na mieście tylko to, co umiałem nazwać, że na przykład pamiętałem napotkaną akację, lecz już nie drzewo, które stało obok niej, ale którego nazwy nie znałem.

Słowem, rozumiałem, że im więcej będę znał słów, tym bogatszy, pełniejszy i bardziej różnorodny świat otworzy się przede mną. - Podróże z Herodotem

Świat Tolkiena jest taki piękny dlatego, że autor poświecił tyle czasu na dokładne jego opisanie. Gdy idziesz gościńcem i widzisz w dali wzniesienie, nie jest to jakieś wzniesienie, ale Wichrowy Czub, a potem jeszcze poznajesz kawałek historii szczątków pradawnej warowni itd.
I to zostaje w pamięci. Książka nie wyparuje miesiąc po przeczytaniu z głowy.

Nuk

Nuk

11.07.2007
Post ID: 17017

Szczególnie teraz, kiedy już wiele czasu minęło odkąd przeczytałem "Silmarillion", miło przeczytać jedną z opowieści w nim zawartych, w jej pełnym brzmieniu. Mam na myśli "Dzieci Hurina". To prawda, że WP zmienia coś w życiu człowieka. Mnie ta książka zachęciła do czytania fantasy. Już od wielu lat wnikam w światy Tolkiena, Sapkowskiego i innych twórców tego gatunku. Teraz lubię chodząc do miejskiej biblioteki sięgnąć po jakąkolwiek książkę z tej półki. Wiele razy odkryłem w ten sposób bardzo ciekawe opowieści o mało znanych tytułach, mało znanych autorów.

Wojo

Wojo

15.07.2007
Post ID: 17156

Ja podziwiam Tolkiena za to co zrobił dla ludzkości.
Po za niesamowitą fantazją miał jeszcze
pomysł na wymyślenie elfickiego języka.
To jest dopiero sztuka.

Moandor

Strażnik słów Moandor

21.07.2007
Post ID: 17340

A droga wiedzie wprzód i wprzód...

Świat, w którym można, jeśli się tylko chce wziąć ze sobą tobołek i udać się w podróż, gdzie go tylko nogi poniosą. Tęsknota za taką wędrówką jest myślę także jednym z powodów, dlaczego ludzie z taką chęcią sięgają po Władcę Pierścienie, ale także każdą inną książkę fantasy czy przygodową.

Moandor

Strażnik słów Moandor

24.08.2007
Post ID: 18361

Z archiwum:

Faramir

Na czym polega fenomen Tolkiena? Oj, dużo tutaj rzeczy jest tego przyczyną!
Po pierwsze: od jego książek bije wielkim, niezaprzeczalnym klimatem - tego się nie da podrobić! Ja np. pamiętam jak pierwszy raz czytałem Władcę. To był bodajże listopad. Z oknami ciemno, wiatr bije w okna, przeraźliwie huczy! A tutaj co się dzieje? Aragorn walczy z Nazgulami na Wichrowym Czubie! No, takiej drugiej chwili w życiu już chyba nie przeżyję, ten moment mi tak utkwił. Albo też jak Frodo spotkał po raz pierwszy Aragorna. Myślałem, że to będzie jakiś poplecznik Saurona... Klimat Władcy opiera się na mroki, na bezsensownej walce dobra ze złem, z góry skazanej na porażkę. No normalnie to jest coś niesamowitego. Albo jak Balrog uderza w Morii. I jak Gandalf spada... zrobiło mi się wtedy tak niewypowiedzianie smutno... Nawet teraz gdy to "tylko" wspominam to łza kręci mi się w oku. Czy... Tak można by wymieniać w nieskończoność. A wiecie co? Kiedy skończył się Władca Pierścieni, kiedy Frodo odpłynął... płakałem. Nie wstydzę się tego - płakałem i teraz jestem z tego dumny! Z podniesionym czołem mogę to powiedzieć i będę się tym chwalił! Bo ta książka mnie zupełnie zauroczyła, zmieniła me życie. To jest trudno opisać i sądzę, że inni tu zgromadzeni czują podobne uczucia do Władcy Pierścieni. Bo tej książki nie można ani podrobić ani stworzyć niczego lepszego. Tą Książkę się po prostu czci...

Nie wiem czy wymienianie innych zalet itp. WP ma teraz jakiś sens. One wszystkie bledną - w tej jednej już wymienionej. Choć ja i tak zrobiłem już jeden, wielki błąd. WP> nie powinno się na jakieś mniejsze części rozdrabniać, to jest jedno wielkie dzieło, które się ocenia w całości. I w całości nic innego nie może się z nim równać...

Dziękuję, nic więcej nie mam do dodania...

Kochający!!! Władcę Pierścieni
Faramir, 2002-12-07

Post ze starej Osady. Przeglądałem archiwum i pomyślałem, że wrzucę tutaj to wspomnienie.

Moandor

Strażnik słów Moandor

19.01.2008
Post ID: 22298
Tak... Dyskusja trochę się załamała. Echa ekranizacji Jacksona ucichły, rynek także powrócił do normalnego staniu. Już nie widać całych półek zastawionych dziełami profesora Tolkiena i wszelkiego rodzaju opracowaniami. Czasem tego żałuję, bo przynajmniej jedną książkę chciałbym nabyć, a niestety na re-wydanie sie nie zanosi.
Ale, choć moda na hobbitów już minęła, Władca Pierścieni nadal cieszy miliony czytelników na całym świecie. Kto raz przeczytał tę książkę nie zapomni o niej tak łatwo. Biorę ją od czasu do czasu do rąk, by przeczytać losowo wybrany fragment. I wtedy cały przebogaty świat, całe Śródziemie staje mi ponownie przed oczyma. W wirze codzienności nie zawsze znajduję czas, by przeczytać całe dzieło na raz. Ale wystarczy fragment, jeden, dwa rozdziały by poczuć ponownie tę radość obcowania z bohaterami i tym cudownym światem. Niewiele książek ma taką moc, a przynajmniej ja nie znam zbyt wielu.



Zdarza Wam się powracać do Władcy Pierścieni?
Ghulk

Ghulk

19.01.2008
Post ID: 22302
Tak (wiem, że za krótko, ale nie da się więcej napisać).
Black Emper

Black Emper

2.02.2008
Post ID: 22806
Nie wiem dlaczego zawsze w fantastyce fascynowały mię siły ciemnośći.Imperium
w Gwiezdnych wojnach, nieumarli, więc we Władcy Pierścienia Mordor.Czy ktoś z Was uważa podobnie?
Moandor

Strażnik słów Moandor

2.02.2008
Post ID: 22811

Nie wiem dlaczego zawsze w fantastyce fascynowały mię siły ciemnośći.Imperium
w Gwiezdnych wojnach, nieumarli, więc we Władcy Pierścienia Mordor.Czy ktoś z Was uważa podobnie?



Myślę, że nie jesteś osamotniony w swojej fascynacji. A uważasz, że dlaczego wybrałem sobie na nick Moandora, wodza Liszy z Necropolis? Dlaczego Necropolis było zawsze moim ulubionym zamkiem w H3? :)

Coś jest w tej ciemnej stronie mocy, że częstokroć znacznie bardziej interesuje człowieka niż jasność.

Aczkolwiek we Władcy Sauron przedstawiony jest dość jednoznacznie, nie można mieć do niego ani odrobiny sympatii. Jego bezwzględność pokarana jest bardziej w Silmarillionie, gdzie pojawia się czasem we własnej postaci.

Bardzo ciekawią mnie jednak miejsca z Mordorem powiązane. Są bardzo ładnie przez Tolkiena opisane, ale tak naprawdę mało o nich wiemy. Na przykład, bardzo mnie ciekawi jak wyglądało wnętrze Czarnej Wieży. Kto tam prócz Saurona zamieszkiwał, jaka była struktura władzy Saurona. Musiał mieć przecież jakiś rząd, generałów, sługi, które trzymałyby państwo w ryzach, oczywiście bezwzględnie mu posłuszne. Nazgule były przecież poza Wieżą. Dowiadujemy się jedynie, że Rzecznik Saurona spod Morannonu był wysoko postawiony w Mordorze.
A Minas Morgul? A Dol Guldur?

Są przecież piękne opisy Minas Tirith, Helmowego Jaru, Rivendell, Lothlorien, Edoras, nawet Isengardu. A z przeciwnej strony barykady jedynie strzępki informacji.

Black Emper

Black Emper

7.02.2008
Post ID: 23105
Wszystkie te miejsca były pokazane w ekranizacji Petera Jacksona
Grenadier

Kanclerz Grenadier

7.02.2008
Post ID: 23116
Tylko, że Jackson musiał wiele wymyślić samemu, bo ani trylogia, ani opracowania nie dają takiej wiedzy co jak wyglądało. Zresztą - wiele rzeczy nagiął - np. kształt warowni w Hełmowym Jarze, która zbudowana była trochę inaczej i miejsce, w którym sie znajdowała, także było inne. Ale cóż - miał takie prawo. zresztą jego wizja akurat mi się podobała.
Natomiast prawda jest, że opisy "złych" krain są skąpe, zwłaszcza Mordoru (ale innych także). Sądzę, że to celowy zabieg - przez krainę zła nie podróżował nikt normalny, kto zostawiłby opisy, nie było tez tam karczm, miast, osad itp. w normalnym tego słowa znaczeniu, bo to była inna kraina, rządząca sie innymi zasadami.
Moandor

Strażnik słów Moandor

7.02.2008
Post ID: 23123
Z jednej strony tak, ale z drugiej narrator jest wszechwiedzący i mógł uchylić rąbka tajemnicy. W Diunie Herbert opisuje obie strony konfliktu, choć raczej stoi po stronie Atrydów.

Ciekawi mnie na przykład jak wyglądało królestwo Angmar pod rządami Czarnoksiężnika. :)
Tabris

Tabris

7.02.2008
Post ID: 23130
Odwiedź galerię handlową to się dowiesz... Chociaż galerie są dużo bardziej niebezpieczne i mHrOcHne...


To żart, żeby nie było. Angmar wyobrażam sobie jako taką Islandię; góry, gejzery, chłód.
Ghulk

Ghulk

8.02.2008
Post ID: 23217
Ja wyobrażałem sobie Angmar, jako zimny step z pojedynczymi wzgórzami i sporą ilością zburzonych miast i zamków.

Come to the Dark Side. We have cookies.
Black Emper

Black Emper

10.02.2008
Post ID: 23294
z drugiej strony Tomasz to masz racje Moandor. Przecież w Mordorze nie byli sami wojownicy.Życie musiało toczyć się zwykłym torem.

ps. może kogoś to zainteresować: http://czarnamowa.prv.pl/
Moandor

Strażnik słów Moandor

10.02.2008
Post ID: 23321
Oczywiście, że nie sami niewolnicy. Poza tym, nawet orkowie musieli coś jeść. Na pewno istniała jakaś droga zaopatrywania sług Saurona w żywność. Trudno mi sobie wyobrazić orków sadzących ziemniaki, więc podejrzewam, że dużą część jedzenia do Mordoru sprowadzano od ludów wiernych Sauronowi.
Druga sprawa, państwo Saurona to nie tylko Mordor, czytając książkę Oko narratora zwrócone jest głównie na bitwę pod Minas Tirith.
A trzeba zaznaczyć, że wojna toczyła się także na granicach Lorien, które trzykrotnie było atakowane przez armie z Dol Guldur. Swoją drogą, ciekawe, kto dowodził tą ofensywą.
Atakowano także Mroczą Puszczę, króla Thranduila (?) oraz Dal, którego ludność musiała schronić się do Ereboru. Ponadto weźmy pod uwagę groźną flota Korsarzy z Umbaru unieszkodliwioną ostatecznie przez Aragorna. Wojna toczyła się na ogromnej przestrzeni, a my często ograniczamy ją tylko do ataku na Minas Tirith.
Tak wiele rzeczy zostało przez autora niedopowiedzianych. Oczywiście nie sposób było tego uczynić, gdyż wtedy J.R.R. Tolkien musiałby pisać książkę przez całe życie, a i tak wszystkiego by nam nie wyjaśnił.
Istnieje wiele nieopowiedzianych zdarzeń, ale dzięki temu możemy puścić wodzę naszej wyobraźni, spróbować wyobrazić sobie jak to wszystko mogło się dziać wtedy, podczas Wojny o Pierścień.


Na przyszłość: prosiłbym o więcej niż jednozdaniowe posty. Mimo wszystko to nie jest chat.