Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Sulia

Sulia

5.06.2007
Post ID: 16217

- Otwórzcie się w końcu! - Sul uderzyła dłońmi w drzwi Zakątka - Wymienię! Naprawdę wymienię. - Mimo jej gróźb drzwi pozostały niewzruszone.

Morf przestał się już nawet interesować ową walką przyjaciółki z kawałkiem solidnego drewna. Jedynie jej początkowe zmagania z kluczem i zardzewiałym zamkiem wydały mu się zabawne. Po dziesięciu minutach zgłodniał jednak i zabrał się za kawałek ciasta, który znalazł w kuchni pobliskiego domu. Uwielbiał słodycze a Sulia ostatnio nie miała czasu by mu je przyrządzać. Był zaniedbywany...

- Morf! - rozmyślania kruka zostały brutalnie przerwane przez krzyk elfki - Znajdź mi porządny gwóźdź. - I nie narzekaj. Znam ten twój wzrok. Dobrze wiesz, jak ważne były porządki w Oberży. Teraz czas na Zakątek... - Sul westchnęła - Jeśli tylko uda mi się dostać do środka.

Kruk wiedział, kiedy upór i protesty były nie na miejscu. Po chwili był już z powrotem, trzymając gwóźdź w srebrnym dziobie. Usiadł na ramieniu elfki i przyglądał się z ciekawością jej nowemu pomysłowi. Sul przybiła pergamin na drzwiach Zakątka.

- Ja w tym czasie odpocznę. - Sulia zwróciła na Morfa zielone oczy. Pogładziła jego czarne pióra i uśmiechnęła się szeroko - Prawda, że to dobre rozwiązanie?

Morf z uwagą wpatrywał się w zdania widniejące na pergaminie. Zaskrzeczał.

Chcecie spróbować moich specjałów? Niech ktoś użyje magii i otworzy te stare drzwi. Jeśli komuś się uda, niech mnie zawiadomi.

MiB

MiB

5.06.2007
Post ID: 16227

*MiB podszedł do drzwi Zakątka, przywitał się z Gospodynią i przeczytał napis na kartce*

- Zaraz coś na to poradzę....

*Piekielnik wyciągnął zza zbroi swoją nowiutką, lśniącą, kuriozalnych rozmiarów kosę sprężynową. Otworzył ostrze.*

- Taaaak - zamruczał, sprawdziwszy ostrość narzędzia - więc do roboty.

* Diabeł zamachnął się swą bronią i z całych sił uderzył w drzwi. Kosa wbiła się w drewno... i utknęła *

- Niech to imp pogryzie, solidna robota - rzekł, po czym zaczął siłować się z kosą...

Samuel

Samuel

6.06.2007
Post ID: 16229

* do szarpiącego swą nową kosę sprężynową model AD 2007 Diabła podszedł Sam. Nie podszedł sam tylko dlatego, że jest sam, podszedł, gdyż jest Sam. *
- Cóż, może pomóc? * zapytał. Rozważył wszelkie za i przeciw użycia w celu pomocy kuli ognia. Stwierdzając jeden prosty fakt, iż Samuel nie najlepiej radzi sobie z ujarzmieniem swej mądrości, gdyż jego inteligencja osiągnęła stadium żywej inteligencji i błądzi, gdzieś teraz po zachodniej części Avlee... * - Ma ktoś smar? Wydaje mi się, iż trzeba naoliwić zawiasy. * Rzekłszy to, począł rozmyślać, czy nowy oberżysta będzie na tyle uprzejmy i przywlecze jego inteligencję, która wyewoluowała już do postaci wczesnego Australopithecus ramidus. *

Takeda

Takeda

6.06.2007
Post ID: 16238

Głośne jęki i sapanie zwróciły uwagę samuraja. Ruszył w kierunku odgłosów, zobaczył Rogatego szamoczącego się z kosą i Sama, który przyglądał się temu z kpiącym uśmieszkiem.
"Długo już nie wytrzyma" pomyślał Takeda patrząc na porządnie zmęczonego już MiBa.
- A może, by tak użyć mojego miecza szturmowego- zaproponował zebranym, wyciągając dwumetrowy miecz no-dachi, świeżo przywieziony z rodzinnych stron.
-Tylko szkoda tej kosy - "ta uwaga nie była chyba na miejscu, pomyślał w duchu samuraj", kiedy Diabeł raptownie przerwał swoje zmagania i zaczął się Takedzie dziwnie przyglądać.
-To może przez komin-zaproponował nieśmiało i przycupnął obok Sama.

Sulia

Sulia

6.06.2007
Post ID: 16247

- To... - Gospodyni wskazała diabłu jego sprężynową kosę - ...ma zniknąć. Jak tylko wejdziemy do środka, w prezencie dostarczasz mi nowe dębowe drzwi. - elfka uśmiechnęła się do MiBa, jednak jej oczy nie zdradzały ochoty do żartów. - Za to wasze pomysły - zwróciła się do Takedy i Sama - są całkiem rozsądne. Próbujcie.

Sulia zostawiła przyszłych gości Zakątka przy drzwiach, a sama usiadła pod pobliskim drzewem. Stamtąd miała doskonały widok na trójkę wspaniałych.

Samuel

Samuel

6.06.2007
Post ID: 16250

- Dzięki Ci o piękna Sulio za wiarę w nasze siły! * Rzekł Samuel, a raczej SAM-UeL. Podrapał się po głowie, po plecach, brodzie, nodze, pogłaskał Morfa, pomyślał o czekającym w środku kuflu złocistego trunku i przystąpił do działania. Wyciągnął zza pazuchy mithrilowy pojemniczek * To... * rzekł patrząc po zebranych * ...a raczej, w TYM... * Wskazał na dzieło krasnoludzkich rzemieślników * ...jest smar. * Pomińmy opis wykonywanych czynności w stylu przejścia dwóch kroków do drzwi, namierzenia zawiasów, nasmarowania ich, ubrudzenia siebie, czyli mnie, czyli Samuela, a raczej SAM-UeLa i przejdźmy do ostatecznego rozwinięcia akcji *
- Potrzebny jest tu ktoś z k... * Diabeł słysząc pierwszą spółgłoskę ostatniego wyrazu ucieszył się, aż mu rogi zadrgały w rytmie "DevilRED" * ...rzepą * MiB spochmurniał. W końcu na co mu kosa, kiedy nie zabija nią mieszkańców i nie może nawet z "czystym" sumieniem zdemolować Oberży lub jej drzwi frontowych * co by drzwi mogły ruszyć. Wtedy trzeba je ponownie smarem i oliwą nasmarować, co by działały poprawnie. * Mag umilkł na chwilę. Patrzył to na Sulię, to na Oberżę. To na Oberżę to na Sulię * - Miłościwie nam panująca w tychże przytulnych czterech ścianach (do których nie możemy się dostać) Sulio. Tak, Sulio... Powiedz nam o piękna, nie ma drzwi od kuchni?

Hexe

Hexe

6.06.2007
Post ID: 16254

Hexe parsknęła cicho widząc zmagania Sama, Takedy i MiBa. Zwykłe drzwi, a tyle zabawy, kto by pomyślał..

- Cześć, chłopaki. - rzuciła z uśmiechem w stronę molestowanych drzwi, a sama skierowała się ku pobliskiemu drzewu, pod którym siedziała Sulia.

- Suuuulka, jakże miło Cię widzieć, kopę lat, naprawdę! - w wylewny sposób dała wyraz swojej radości ze spotkania z dawno niewidzianą Gospodynią. Swoją ciężką sakwę i zakurzony płaszcz rzuciła u stóp drzewa siadając ciężko obok Sulii.

- Uf, jak cudownie wreszcie być w domu. Nóg dosłownie nie czuję. Mam wrażenie, że przeszłam pół świata. Przy życiu trzyma mnie w tym momencie jedynie nadzieja, że chłopaki wreszcie dadzą radę drzwiom i będę mogła napić się chociażby zimnej wody. Doooom.. - rozmarzyła się, kładąc się na zielonej trawie.

Długo jednak nie rozkoszowała się spokojem. Morf postanowił sprawdzić, kim jest przybysz. Hexe poczuła dziabnięcie w ramię. Następne było już mocniejsze.

- Auu, co ty wyprawiasz? Starych znajomych nie poznajesz? - elfka zerwała się z ziemi. Kruk łypnął na nią i zaskrzeczał.
- Nie, łakoci dla ciebie nie mam. Co najwyżej mogę cię podrapać.. - elfka z westchnieniem schyliła się do kruka. - Eh, te zwierzaki, z czasem robią się coraz bardziej rozpieszczone. Swoją drogą, ciekawe, gdzie ten mój kocur znów się podziewa..

DruidKot

DruidKot

6.06.2007
Post ID: 16255

Biały, puszysty kot przybiegł pod drzewo do Sulii i Hexe. Uśmiechnął się po kociemu.

- Wiem, że ja to nie to samo co Arphen, ale czy mogło mnie zabraknąć w takim momencie? - zapytało zwierzę przyglądając się z uwagą Wiedźmie. Machnęło ogonem i odwróciło się w stronę Sulii. Coś błysnęło w kociozielonych oczach.
- Zgodnie z tradycją, pierwszą wizytę w Zakątku należało opłacić prezentem... więc oto jestem, Gospodyni!
- Twoja hojność mnie zadziwia, kocie. - rzuciła z ironią Sulia patrząc na swojego śnieżnobiałego ulubieńca. - Skoczyłbyś może na dach, wszedł do środka przez komin i otworzył chociaż okno, coby można było wejść, hm?

Gadające futro zawahało się; dostrzegając jednak proszące spojrzenie Hexe - zmiękło.

Wejście na drzewo, skok, złapanie równowagi na dachu, lokalizacja komina, skok, zerknięcie w dół, decyzja
ŁUP!
A potem świst towarzyszący zmianie postaci w druida.

Okno ustąpiło pod naciskiem dłoni gumisiognoma umazanego sadzą zakątkowego komina.

MiB

MiB

7.06.2007
Post ID: 16263

*W czasie gdy kocio popisywał się przed elfkami MiB z SAM-UeLem walczyli z kosą diabła.*
- Ciąąąąąąąągniiiiiiiij - wysapał piekielnik.
- Czekaj, mam pomysł - rzekł el... człowiek.

*SAM-UeL sięgnął po swój pojemnik ze smarem, po czym nie zastanawiając się nałożył trochę mazi na ostrze kosy*
- Eeeeejj - zaejał MiB - co robisz człowieku - rzekł diabeł, a w jego mniemaniu nazwanie kogoś "człowiekiem" miało być obrazą - wiesz ile zajmuje mi codzienna pielęgnacja ostrza? Musi być ostre, czyste po prostu zadbane! Chcę, aby umierający wiedział, że został zabity zadbaną kosą, a nie jakimś zardzewiałym narzędziem do koszenia! To kwestia szacunku!

*SAM-UeL pozostał głuchy na narzekania diabła. Odczekał chwilę, po której, ku uciesze gapiów, bez najmniejszego problemu wyciągnął "zardzewiałe narzędzie do koszenia" z drzwi i oddał je włascicielowi*
- Dziękuję - wymamrotał piekielnik, po czym szybkim krokiem odszedł w kierunku ogniska.

- Ej, a moje drzwi!? - krzyknęła Sulia, lecz diabeł głuchy na ten okrzyk zniknął w płomieniach Ogniska.

Samuel

Samuel

7.06.2007
Post ID: 16270

- Sulio, spójrz na to z innej strony. To... * Wskazał na piękną dziurę, w której jeszcze chwilę wcześniej tkwiło ostrze kosy sprężynowej * ...się nazywa klimatyzacja. A skoro tak bardzo pragniesz nowych drzwi, to może mógłbym rzucić w obecne taką małą kulę... Kuleczkę... To może taki maluteńki płomeczek? Też nie? Dobrze, to ja sobie usiądę i pomyślę. * Usiadł ponownie obok Takedy. Wyciągnął długą fajkę i woreczek z fajkowym zielem. Jak można się domyślić, zapalił. *

Takeda

Takeda

7.06.2007
Post ID: 16273

W powietrzu zaczęły się unosić kłęby szaro-błękitnego dymu, o całkiem interesującym zapachu.
- Panie przodem - rzekł Takeda
- Nie wiadomo na co spadł Druid, kiedy wchodził przez ten nieszczęsny komin, po co ma być na nas- odpowiedział Sam-UeL i począł spokojnie pykać fajkę
- A hałas był duży - szepnął jakby do siebie samuraj i rozsiadł się wygodnie patrząc jak nerwowym krokiem Sulia zbliżała się do drzwi...

Sulia

Sulia

9.06.2007
Post ID: 16293

- Witaj, Hexe - Sul uśmiechnęła się szeroko na widok wiedźmy - Czekałam i się doczekałam. W końcu podaję najlepszą kawę w całej Jaskini. - elfka mrugnęła i przeciągnęła się leniwie. - Tak tu wygodnie, ale muszę sprawdzić czy Kotek niczego nie zbroił. Wydaje mi się, że udało mu się dostać do środka. A z MiBem się jeszcze policzę... - ściszyła głos - Długo nie wytrzyma i zjawi się, by spróbować któregoś z moich specjałów. - Sulia wstała, przygładziła suknię i zwróciła się do Hexe - Chodźmy. DruidKot czeka na pochwały.

Mijając Takedę i SAM-UeLa, Gospodyni skinęła głową dziękując im za pomoc. *Później spróbuję uświadomić maga, że jego słabość do ognistych kul może być bardzo niebezpieczna* - pomyślała. Po chwili stała już pod otwartym oknem Zakątka. Kotek wyglądał na tak niesamowicie z siebie zadowolonego, że Sul nie wahała się ani chwili dłużej:

- Wspaniale, DruidKocie, ale ja Esmeraldą nie jestem, Morfem ani Arphenem tym bardziej. Okna Zakątka nie są umieszczone nisko... - elfka spojrzała na swoich towarzyszy - I co teraz?

Samuel

Samuel

9.06.2007
Post ID: 16295

- Może mógłbym za pomocą kuli ognia wypalić pod okne... * umilkł widząc karcący wzrok Sulii * Może Druid podałby przez okno krzesło, dzięki ktoremu byś weszła. Bądź też możemy Cię podsadzić. * Zerka pytająco na Takedę * Liczę, iż kodeks Ci tego nie zabrania.

MiB

MiB

9.06.2007
Post ID: 16296

*Gdy tak stali i debatowali powrócił MiB. Nie zwracając niczyjej uwagi wyjął zza zbroi... linijkę. I zaczął mierzyć drzwi. Szło mu cokolwiek powoli, gdyż użyte narzędzie zaprojektowane było do odmierzania niewielkich odległości na papirusach używanych w szkołach. Jemu to nie przeszkadzało. Gdy już wszystko skrupulatnie wymierzył i zapisał czerwonym atramentem na kawałku papirusu wyjętym zza zbroi (a czy to faktycznie był atrament, nie będę dociekał), podniósł leżący obok niego topór (kiedy on go tam położył?). Nie zastanawiając się długo wziął mocny zamach i uderzył...*

- Co to, kto to? - zapytał SAM-UeL na dźwięk topora wbijanego w drewno.
- MiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiB - przerażający dźwięk wydobył się z gardła Sulii - moje drzwiiiiiiiiiiiiiiii!

*Diabeł - kolejny już raz - okazał się głuchy na okrzyki Sulii. Gdy Elfka z furią w oczach szarżowała na naszego bohatera, on niczym antyczny heros walczący z jeszcze bardziej antycznym potworem, brał zamach za zamachem i uderzał w drzwi. Drzazgi sypały się gęsto, szczelina w drzwiach z każdym uderzeniem powiększała się. Gdy Elfka dotarła do piekielnika (nie dociekajmy dlaczego przebycie dystansu 10m zajęło jej tyle czasu i dlaczego z taką ochotą szła do diabła...) z drzwi została już tylko kupka trocin.

- No - rzekł piękną i kweicistą polszczyzną diabeł, wyraźnie zadowolony z siebie.
- Co "no"? Jakie "no"? Coś Ty zrobił z moimi pięknymi drzwiami!?
- Sulio, spokojnie...

Samuel

Samuel

9.06.2007
Post ID: 16297

Samuel postanowił zignorować krzyki Sulii i nieśmiałe tłumaczenia Diabła. Przeszedł przez szczelinę w drzwiach. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszystko wylądało tak jak dawniej, no, może z jednym małym wyjątkiem. Ten wyjątek zowie się DRZWI.
Jednym skomplikowanie prostym ruchem ręki skierował pozostałość po tymże szlachetnym artefakcie do kominka.
Uśmiechnął się do siebie, wywołał małą niegroźną kulę ognia (Nareszcie!) i w kominku zatrzaskał wesoło ogień.
- To kto ma ochotę na kufelek? - spytał, po czym skierował swe kroki do stoliczka, przy którym zwykł siedzieć.

Sulia

Sulia

13.06.2007
Post ID: 16401

Po pierwszym ataku złości, elfka zamarła na dość długi czas. Jej oczy jak zahipnotyzowane wpatrywały się w otwór, który niedawno jeszcze był drzwiami Zakątka. Przyjaciele zaczynali już niepokoić się o jej stan, gdy nagle zauważyli lekkie skinięcie dłonią.

- Chodź, Morf. Czas otworzyć ten przybytek. - kruk posłusznie usiadł na ramieniu Sulii. Ciekawy był, jak bardzo czas zmienił to przytulne miejsce.

Sul weszła do środka z obawą. W końcu minęło tyle lat...

Jej oczy powoli przyzwyczaiły się do mroku panującego w Zakątku. Tylko jedno okno, otwarte przez Kota, wpuszczało do środka promienie słoneczne. Elfka odsunęła pozostałe zasłony. Zakątek ukazał się pierwszym gościom w pełnym świetle.

- Może trzeba było zostawić te okna, tak jak były. - Sul uśmiechnęła się do gości, wskazując im wnętrze Zakątka. Zakurzone i zabrudzone wnętrze. - Trzeba wziąć się do pracy. Sam, nie licz teraz na kufelki. Najpierw to miejsce ma lśnić czystością. Idę po miotły i szmatki. Ale zanim udam się do kuchni... Morf! Wiesz, co robić.

Kruk przekrzywił głowę i zaskrzeczał głośno. Rozpostarł czarne skrzydła i po chwili siedział już na głowie diabła, wywołując tym samym zdziwienie gości, jak i samego MiBa. Morf nie był lekki, a jego nogi zaopatrzone były w dość ostre pazury. Sulia, wykorzystując chwilowe zamieszanie, podeszła do diabła i wyrwała mu kosę z ręki.

- No. - spojrzała na MiBa swoimi zielonymi oczyma - Konfiskuję. Odzyskasz ją, gdy dostanę nowe drzwi. I nie próbuj żadnych sztuczek, gdyż wtedy Twoja noga, czy też kopyto, więcej tu nie postanie. Czekam, diable. - Sul udała się do kuchni po środki i narzędzia czyszczące.

MiB

MiB

13.06.2007
Post ID: 16404

*MiB z krukiem na głowie podszedł do kominka. Wyciągnął zza zbroi kawałek papieru, na którym wcześniej napisał wymiary drzwi do Zakątka, po czym wrzucił świstek do ognia*

- No, to sprawa drzwi załatwiona - na te słowa Morf przekrzywił łepek, co miało oznaczać głębokie niedowierzanie w słowa MiBa - A teraz... Sulia - zawołał diabeł - masz tu gdzieś jakieś myjki? Pozmywać chciałem - i piekielnik skierował się do drzwi prowadzących do kuchni.

*łup - dźwięk rogów zawadzających od zbyt niską framugę drzwi poniósł echem po sali*

- kraaaaaa... - zaskrzeczał Morf, który w ostatniej chwili zeskoczył z głowy MiBa.

- Auć... moje rogi... - rzekł diabeł, badając stan swoich diabelskich atrybutów - dlaczego nikt nie pomyślał o istotach mających ponad 2m z rogami i kopytami...

*MiB - tym razem schylając się - wszedł do kuchni... wiele lat później opowieść zostanie ubarwiona, że niby prawie naddiabelskim wysiłkiem umył ten stos brudnych naczyń, a trwało to 10 dni i 9 nocy, lecz prawda jest inna - naczyń nie było tak wiele (wszak Zakętek miał bardzo dobrą opiekunkę!), a sam diabeł - mający wprawę w zmywaniu - uwinął się raz dwa z tym niewielkim stosikiem garnków...*

Takeda

Takeda

13.06.2007
Post ID: 16405

Samuraj ocknął się z chwili zadumy wstał, strząsnął nieistniejący pyłek kurzu z ramienia i wszedł do zakątka z którego dobiegały już odgłosy gorączkowej krzątaniny.

Rozejrzał się po tym miejscu z zainteresowaniem, wszak tyle osób usilnie tu starało się dostać, a on był tu pierwszy raz.
Diabeł z pianą na rogach już dzielnie walczył o uzyskanie efektu czystości zadowalającego gospodynię, a reszcie Sulia właśnie rozdawała stosowne przybory do sprzątania.

- A jednak zdecydowałeś się wejść - rzekła - widząc wchodzącego Takedę
- No cóż błądziłem myślami trochę po odległych krainach młodości, ale skoro już jestem, to służę pomocą - odrzekł chwytając balię z wodą, która sprawiała najwyraźniej Samuelowi poważne problemy.
- Tak, mógłbyś w sumie z Samem umyć okna - powiedziała po chwili namysłu.
- Dlaczego okna? - rozpaczliwie zapytał Sam - najcięższa praca spada na mnie, to niesprawiedliwe, a miał być mały kufelek - dodał już ciszej
- Przede wszystkim nie na ciebie, tylko na was - powiedziała wskazując przy okazji na Takedę - a, poza tym nie lubię jak mi ktoś rzuca ogniste kule po Zakątku, do tego są odpowiedniejsze miejsca - to mówiąc pogroziła Samowi palcem , odwróciła się do Hexe i zaczęł z nią o czymś żywo szeptać.

Nuk

Nuk

16.06.2007
Post ID: 16458

Mag stwierdził, że najwyższy czas wejść do tego osławionego w całym Imperium miejsca. Cichutko zapukał i wszedł przez "nibydrzwi". Zastał tam myjących okna Sama i Takedę oraz rozmawiającą z Hexe właścicielkę Zakątka.
- O widzę, że mamy nowego gościa... łap za szczotkę i do mycia okien! - rzekła Sulia.
Zły humor właścicielki Zakątka nie wskazywał na nic dobrego. Mimo to Nuk ciągnął dalej swoją przemowę:
- Za chwilę się tym zajmę, lecz pozwól mi dokończyć, Pani Zakątka. Zgodnie z odwiecznym zwyczajem, wraz z mą pierwszą wizytą przynoszę Ci prezent. Jest to słoik z oddechem lodowego smoka, złapanym przeze mnie, który pomoże Ci walczyć z ognistymi kulami w Zakątku. - po tych słowach Nuk wręczył prezent Sulii i zabrał się do roboty przy myciu okien.

Mirabell

Mirabell

17.06.2007
Post ID: 16488

- Dzień dobry wszystkim. Witaj, Sulko! Toż to tyle czasu... - Mirabell wkroczyła wesoło w sam środek krzątaniny i uściskała Gospodynię. Rozejrzała się po Zakątku. Ze ścian znikały pajęczyny, ze stołów kurz i lepkie plamy, na podłodze zaczynały nieśmiało rysować się kontury desek. Mi odłożyła na najbliższe krzesło niemożliwie wypchaną podróżną torbę pokrytą przydrożnym pyłem i bibliotecznym kurzem zbieranym w najrozmaitszych bibliotekach, po czym odruchowo otrzepała spódnicę.

- No to w czym pomóc? Obiecuję nie dotykać naczyń - zaśmiała się.