Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Sharra

Sharra

25.12.2004
Post ID: 14400

Lobo zaczął się głośno śmiać - nie przewidział konsekwencji. Darkena i Sharwyn wciągnęły go pod stół, bynajmniej nie dbając o delikatność.
- Śmiejesz się z nas, tak? Powinieneś nas bronić! Bądź mężczyzną! - krzyknęła Darkena. Sharwyn była mniej delikatna. Uderzyła Loba w głowę i między nogi jednocześnie, a ten był tak zdezorientowany, że nie wiedział, za co złapać się najpierw.
- Wspominałam, że szybko się denerwuję?

Samuel

Samuel

25.12.2004
Post ID: 14401

Wśród harmidru, jaki zapanował podczas ataku dwóch pięknych dam na bezbronnego Loba (wszak kobiet się nie bije nawet kwiatkiem... Chociaż jedni podsuwają pod to powiedzenie, co by oddać doniczką... Ale to inna bajka), do oberży wśliznął się wędrowiec przyodziany w brązowy płaszcz z mocno naciągniętym kapturem, co by mróz nie doskwierał tak bardzo zimnymi wieczorami.

Usiadłszy na swym starym dobrym stołeczku w najciemniejszym kącie nieopodal kominka, rozejrzał się po oberży
- Dawno mnie tu nie było – westchnął do siebie. Zrzuciwszy kaptur z głowy, sięgnął po swą starą rzeźbioną fajkę, i woreczek ziela waniliowego. Na starej lampie podarowanej niegdyś jako prezent podczas otwarcia oberży usiadł czarny kruk. – Witaj Morfie. Sulia dalej zabrania palenia fajki w gospodzie?

Denadareth

Denadareth

25.12.2004
Post ID: 14402

Denadareth obserwował zmagania Sharwyn i Darkeny z Lobo. Wprawdzie Sulia nie życzyła sobie zamieszania w Zakątku to Den nie czuł potrzeby ingerowania. Dosiadł się do Mirabell.

Nagash

Nagash

25.12.2004
Post ID: 14403

Wtem drzwi się otworzyły a do środka weszła postać w czarnym płaszczu. Była tak zakapturzona że nie było widać jej twarzy. Osobnik podszedł do lady gdy nagle tuż obok niego usiadł kruk. Ptak zaczął chodzić wokół Nagasha ale nie mógł się dopatrzyć gdzie ten ma twarz. Gdy nieumarły zauważył starania kruka zrzucił płaszcz a wszystkim gościom ukazał się szkielet .
Wtedy do lady podeszła Sulia i zagadnęła:
- Witam. Widzę cię tu pierwszy raz, kim jesteś?
- Nazywam się Nagash i jestem arcyliczem a co do podarunku... – odpowiedział nekromanta i zaczął grzebać w swoim płaszczu i wyciągnął jakiś amulet i wręczył go Gospodyni.
- Co to za amulet?
- Gdy jest on w jakimś pomieszczeniu blokuje wszelką złą magię.
- A dziękuje – powiedziała Sulia, po czym wzięła go i powiesiła na ścianie
- Coś podać? – spytała.
- Chciałbym ale jestem arcyliszem więc raczej się nie napiję – odrzekł po czym dodał:
- Ale chętnie dam odpocząć nogom na kanapie.

Hexe

Hexe

25.12.2004
Post ID: 14404

Elfka rozmyślała właśnie, że w sumie to zaniedługo święta jakieś mają zamiar być, kiedy to z zamyślenia wyrwały ją dziwne okrzyki i hałasy. Dodatkowo na plecach poczuła lodowaty podmuch wiatru. "Ech, trzeba będzie pomyśleć nad uszczelnieniem drzwi wejściowych do Zakątka" - pomyślała, po czym rozejrzała się po izbie, by znaleźć sprawcę, który przeszkodził jej w rozmyślaniach.

Uniosła lekką brew, gdy ujrzała Dziadka Mroza. Drugą brew uniosła, gdy Mirabell i Den zabrali się za przyozdabianie jakiegoś zielonego wiechcia.

- Ups - mruknęła pod nosem - czyli jak zwykle spóźniona.. Powinnam podregulować swój zegar biologiczny. - zerknęła za okno. - Ale nie dziwota - śniegu brak. - Westchnęła po raz nie wiadomo który.

Pomiędzy nogami przemknęła jej małą wiewiórka. Hexe chciała złapać ją i pogłaskać, ale zwierzątko zręcznie umknęło jej palcom. "Taak.. i zręczność nie taka, co dawniej.. Gnuśnieję na starość." - pomyślała, krzywiąc się nieznacznie.

Pod stolikiem tkwiły dwie postaci wydające z siebie co chwila wysokie dźwięki. Elfka schyliła się i zajrzała pod blat. Ze zdziwieniem zoerientowała się, że widzi właśnie Sharwyn i Darkenę, z przerażeniem wpatrujące się w Esmeraldę, która właśnie chowała się w połach płaszcza swej właścicielki.
- Mi, ależ nie wygaduj głupot. Wiesz, że bardzo lubię Esmeraldę - powiedziała, jednocześnie pomagając swoim towarzyszkom wygramolić się spod stołu.
- Całe i zdrowe? - rzuciła im pytanie, nalewając do dwóch kubków kompotu śliwkowego i podsuwając je Darkenie i Sharwyn.

- Jak to dobrze znów widzieć dobrze znane sylwetki w Zakątku. - uśmiechnęła się lekko na widok znajomej sylwetki wędrowca, który w międzyczasie wszedł do izby i zajał swoje stare miejsce.

Damiaen

Damiaen

26.12.2004
Post ID: 14405

Gdy trzy przeurocze damy raczyły się kompotem nagle z wielkim rumorem, przy akompaniamencie skrzypiących, dawno nienaoliwionych zawiasów otworzył się drzwi. O dziwo, nikt jednak nie wszedł. Gdy wydawało się, iż była to sprawka złośliwego wiatru, do izby wbiegł młodzian w czarnym płaszczu i prześmiesznym, czarnym niczym węgiel cylindrze... Szybkim ruchem pozbył się cylindra kładąc go na blacie stołu i równie szybko jak się tu pojawił, tak też wybiegł sapiąc:
- Przepraszam za kło... kłopot! Zaraz wraaacam!
Gdy opuścił już izbę dało się posłyszeć wykrzykiwane przez niego z wielkim przejęciem wymyślne klątwy, a także zdania z których wyłowić można było powód jego dziwacznego pojawienia się, tudzież zniknięcia:
- Taaalib! Cholera, ty głupi koniu! Wróć tu, no mówię Ci cholera wróć!
Przez chwilę zapanowała głucha cisza, złowieszcza bardziej nawet od najdzikszych i najgłośniejszych krzyków...
- Mój cały dobytek! Niech ja Cię dorwę! Aaa i jeszcze tego faceta co ci mnie sprzedał.... "To świetny koń, o tak! Bardzo mądry!" Ooo! Nie wątpię! Niech to szlag!
Klątwy stawały się coraz wyraźniejsze - wyraźnie wściekły i zninesmaczony wędrowieć wracał do izby...

Darkena

Darkena

26.12.2004
Post ID: 14406

Dark w tym czasie stała obok stolika, raczyła się kompotem i wycierała z twarzy wilczą ślinę (cóż można rzec......wilki nie są wcale przerażające, w przeciwieństwie do wiewiórek). Tak czy owak była wdzięczna Mi za schowanie Esmeraldy. Z najmniejszym zainteresowaniem i zaangażowaniem przysłuchiwała się harmiderowi, powstałemu wokół, dopóki jej uwagi nie zwróciła wypowiedź Damiaena. Jej oczy robiły się coraz większe i większe....nabiegły łzami......i wtem Dark wybuchła gromkim śmiechem.

- Dam! Nie wiedziałam, że jesteś na sprzedaż, a tym bardziej, że zostałeś sprzedany jakiemuś koniowi!

Erin

Arcymag Erin

26.12.2004
Post ID: 14407

//Drzwi otworzyły się, weszła postać w długiej, poplamionej i nieco przysmolonej szacie, z mnóstwem pozatykanych po kieszeniach dziwnych narzędzi. Przeciąg rozniósł po pomieszczeniu specyficzny zapach spalenizny, wyraźnie świadczący, że Arcymag dopiero co wyszedł z podziemnych pracowni Kowali.

- Dawno mnie tu nie było.... Ale rumor jak zwykle, z tego co widzę...

Usiadł przy ostatnim wolnym stoliku, w ciemnym kącie pomieszczenia i wytarł o rękaw ręce, upaćkane czymś fosforyzującym na fioletowo.

- Sulio, można prosić kubek Darjeeling? Z sokiem malinowym, jeśliby się dało...

...Po czym zaczął się zastanawiać, czy właściwie dał już kiedyś gospodyni prezent, zgodnie z zakątkowym regulaminem...//

Darkena

Darkena

26.12.2004
Post ID: 14408

Dark obserwowała Ena przechodzącego obok niej. Po pewnym czasie, gdy ów, z poczuciem bezpieczeństwa siedział przy stole niczego nie podejrzewając, podeszła od tyłu i z wyrazem zadowolenia na twarzy pociągnęła mocno za nogi od krzesła, na którym siedział En, iż Arcymag upadł na ziemię z głośnym hukiem. Dark wyprostowała się z tryumfem.

- No cóż En, witamy na powrót w Zakątku kseksekse...

Erin

Arcymag Erin

26.12.2004
Post ID: 14409

- Ajć!... Czego?!... A, to ty... *Wstał, bez większego efektu otrzepał z kurzu już i tak niemożliwie brudne szaty i poprawił pasek, w skutek czego, przypadkiem, bardzo duży i bardzo ciężki młotek się wysunął z jego kieszeni i spadł na stopę Dark*

- Ojć, przepraszam...

*Zamyślił się na chwilę, po czym odstawił krzesło na bok i poprostu usiadł w powietrzu, lewitując...*

Darkena

Darkena

26.12.2004
Post ID: 14410

- ŁAAAAAAAAAAAAAAAAAJ! Osz ty....ty......TY!

Spojrzała na lewitującego w powietrzu Enletha. Po chwili uśmiechnęła się.

- Unosisz się w powietrzu? A potrafisz jeszcze do tego zmieniać położenie względem układu odniesienia podczas lewitacji?

I w tym momencie z impetem huknęła Enia w ramię. Siła odrzutu rzuciła go na ścianę.....za nim poleciał młotek...

Erin

Arcymag Erin

26.12.2004
Post ID: 14411

*Z najciemniejszego kąta izby dał się słyszeć głuchy łomot, stuknięcie i jakiś bliżej nieokreślony zlepek klątw. Drow po raz drugi jakoś się podniósł z ziemii, schował młotek. Podszedł do stołu, usiał normalnie na krześle i z nie wróżącym nic dobrego uśmieszkiem spojrzał w stronę Dark.*

- Słyszałaś zapewne o tych iluzjonistach, wypuszczających gołębie z rękawów? Kiedyś pomyślałem, że ciekawie by było, nauczyć się czegoś podobnego... Sama zobacz...

*Dało się słyszeć chrobotanie na podłodze, po czym Dark poczuła, jak coś jej włazi do nogawki. Sądząc z wystającego z niej jeszcze ogona, "coś" jest wiewiórką....*

Darkena

Darkena

26.12.2004
Post ID: 14412

- AAAAAAAAAAA! Weźcie to ode mnie!

Dark pochyliła się wyrzucając z nogawki zwierzątko i pobiegła na drugi koniec Zakątka i przytuliwszy się do ściany drżała na całym ciele, spoglądając na wiewiórkę niewinnie biegającą po stoliku uśmiechniętego od ucha do ucha Ena.

Erin

Arcymag Erin

26.12.2004
Post ID: 14413

*Roześmiał się i rozsiadł wygodnie na krześle, głaszcząc wiewiórkę, która przysiadła na krawędzi stołu*

- Muszę zapamiętać, żeby zawsze tu dla bezpieczeństwa wchodzić z wiewiórką na ramieniu...

*Widząc, że Sulia wybyła na dłuższą chwilę, wymamrotał kilka słów, a kubek darjeeling z sokiem pojawił się przed nim, obok wiewiórki...*

Mirabell

Mirabell

26.12.2004
Post ID: 14414

Mi roześmiała się głośno.

-Dam, mam nadzieję, że koń był zadowolony z zakupu – mrugnęła do nowoprzybyłego, podczas gdy walka Enletha i Darkeny powiększała tylko już istniejący hałas i bałagan. No tak...

Esmeralda wymknęła jej się i dała nura między choinkowe gałązki, wystawiając tylko pyszczek, by uważnie obserwować to-rude-coś, co wyskoczyła z nogawki Dark.

Woląc nie czekać na dalszy rozwój wydarzeń Mi wstała i ruszyła w stronę kuchni, żeby poszukać Gospodyni.

Sulia

Sulia

26.12.2004
Post ID: 14415

- Co tu się dzieje? - Sulia wyjrzała z kuchni i rozejrzała się po Zakątku. - Słyszałam coś o koniach. Niech ta osoba pamięta, że konia to jednak na jej miejscu bym tu nie wprowadzała. Chyba że kucyka. - elfka uśmiechnęła się i spojrzała zdziwiona na wiewórki. *Chyba w ostatnich latach mieliśmy urodzaj orzechów...*

Zauważyła dwóch nowych gości. To znaczy jednego nowego. Podeszła do niego i porozmawiała krótko. Podziękowała Nagashowi za amulet i wskazała mu wolny stolik.
- O napoje się nie martw. Sandro sobie z nimi radzi, nosząc ściereczkę. - mrugnęła wesoło do lisza siedzącego cicho w kącie.

- Witaj En. - Sul podeszła do znajomego Arcymaga. Jej zielone oczy błysnęły. Wyjęła z kieszeni sukni długi pergamin. - Hmmm... Nie Eniu, nie ma cię w rejestrze daroczyńców. - Na twarzy Sulii zagościł bardzo szeroki uśmiech. Szturchnęła Arcymaga żartobliwie w ramię. *Mam nadzieję, że że to nie podlega żadnej karze...* - Co podać, En?

- I jeszcze jedno. - zwróciła się również w kierunku Dark. - Jeśli jakiekolwiek sprzęty zaczną latać a ja usłyszę choć jeden jęk bólu, nie będę miła. Wracam do kuchni.

Wracając do swych zajęć kiwnęła jeszcze głową na powitanie Samowi. Morfowi pokazała coś gestem. Kruk zrozumiał. Przybliżył się do maga, rozpostarł szeroko skrzydła i machnął nimi kilkakrotnie. Po sali rozszedł się zapach tytoniu waniliowego należącego do Sama. Sul kiwnęła głową z aprobatą.

Darkena

Darkena

26.12.2004
Post ID: 14416

Dark zarumieniła się po czubki spiczastych uszu. Stojąc przy ścianie spojrzała najpierw w oczy teściowej, potem po poszczególnych zakątkowiczach. Zmarszczyła brwi.

- Ani słowa! - syknęła wściekle i usiadła pochmurna przy stoliku, opierając brodę na dłoniach.

Sulia

Sulia

26.12.2004
Post ID: 14417

- Mooooorf! - rozległo się z kuchni.

Kruk poderwał się i zniknął za drzwiami. Po chwili był już z powrotem. W dziobie trzymał jakiś błyszczacy przedmiot. Wylądował z gracją na stoliku Dark. Dziewczyna sięgnęła po rudawą broszkę w kształcie motyla, którą ptak trzymał w dziobie. Elfka musiała trochę się z nim posiłować, gdyż Morf niechętny był oddawaniu błyskotki. Do broszki przyczepiona była mała karteczka. "Wesołych Świąt, Dark. I nie rób takiej pochmurnej miny."

Erin

Arcymag Erin

26.12.2004
Post ID: 14418

- Podawać nic nie trzeba, sam sobie podałem - *Wskazał na wyczarowany kubek herbaty, obok którego jeszcze przed chwilą siedziała wiwiórka - ale zniknęła, tak samo niespodziewanie jak się pojawiła* - No, może Darkenie by dobrze było dać na pocieszenie szklankę soku pomarańczowego....

*Zaczął grzebać po kieszeniach, starając się znaleźć coś poza narzędziami, bezskutecznie*
- Co by tu dać w prezencie, to ja się jeszcze zastanowię, klucza nasadowego ci przecież nie dam... Mam nadzeję że mogę tu jeszcze trochę posiedzieć zanim coś wymyślę...

Damiaen

Damiaen

26.12.2004
Post ID: 14419

- Ech, Dark, chociaż i ty mnie nie denerwuj, dobrze? Wiesz przecież o co mi chodzi... O mój cylinder! Pewien byłem, że przepadł wraz z tym głupim koniem. Tfu! A niech potknie się na prostej drodzę i złamie nogę...

Cylinder. Na początku nie sprawiał wrażenia niezwykłego. Ot, normalne nakrycie głowy jakie nosili gentelmańscy wyspiarze... Ale pod dłuższej obserwacji zebrani stwierdzili, że... nie ma dna. Tak, zdawało się, iż wewnątrz owego cylindra znajduję się tajemnicza, nieprzeniknione czarna pustka. Pełne zdzienia twarze zebranych Damiaen zauważył i nie bez dumy się uśmiechnął. Nagle miast ów czarnej dziury pojawiło się ciemne gwieździste niebo...

- Przepraszam za to całe zamieszanie? Może wiecie gdzie jest Gospodyni tego przybytku? Chciałbym jej ofiarować prezent... A nie wiem jaki... - po raz kolejny się uśmiechnął i założywszy na głowę cylinder usiadł przy stole.