Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Sulia

Sulia

7.09.2004
Post ID: 14340

Sul wyszła z kuchni w momencie, gdy Hexe chciała do niej wejść. Taca nie wylądowała na ziemi tylko dzięki Morfowi, który siedząc na ramieniu przyjaciółki, podtrzymał przedmiot dziobem.

- Uff.. - uśmiechnęła się do Hexe - Już śpieszę do was. Pogawędziłam sobie...hmm..to znaczy ja mówiłam a on słuchał. - wskazała na kruka - Herbata już gotowa. Chodźmy do stolika.

Usiadła przy gościach. Z zadowoleniem stwierdziła, że każdy już wybrał sobie trunek. Sama nalała sobie herbaty. Rozkoszując się jej aromatem, przysłuchiwała się rozmowie gości.

Denadareth

Denadareth

9.09.2004
Post ID: 14341

Wyglądało to idiotycznie.
Wyglądało to jakby wszystkie rozmowy umilkły gdy tylko Sulia się dosiadła.

- Jak dobrze, że dołączyłaś do nas o Sulio ! - zagadał Denadareth - wiemy już o podróżach większości, ale nie dowiedzieliśmy się gdzie Ty przebywałaś. Niemożliwe byś cały ten czas w Zakątku siedziała - odpoczynek od takich jak my na pewno Ci się należy ! -

- Opowiedz nam Sulio ! - błagał smok

Maryan

Maryan

14.09.2004
Post ID: 14342

Maryan dopijał piwo, gdy nagle obok niego rozległo się ciche bulknięcie.

- Co? Ach tak, masz rację, czas na przygodę - to mówiąc wstał, a Coś bryknął z ławeczki i zaczął biegać jak oszalały po całej izbie wesoło przy tym bulgocząc. - Żegnajcie, szlachetni czas na nas. - Maryan pożegnał się z towarszyszami w izbie ukłonił się pięknej gospodyni i udał się w kierunku wyjścia, a Coś wesoło tupiąc nóżkami za nim.

Otworzył drzwi, wpuszczając rześkie, wieczorne powietrze. Wraz z nim wpadł przywiędły, pożółkły liść...

<bul, glup, gul>

- Tak, masz rację, idzie jesień - i wyszli w mrok nocy.

DruidKot

DruidKot

14.09.2004
Post ID: 14343

Gumisiokot spojrzał na złoty liść, który wiatr wpędził do obreży i przygnał na stolik, przy którym siedział. Podniósł go delikatnie niczym koronę, której nie jest godzien. Coś jak wielki skarb, z którym nie wiesz co zrobić, bo dręczą Cię wyrzuty sumienia, że to do Ciebie uśmiechnął się los. Że to Ty jesteś tym wybranym...

Zamyślił się.

Najdelikatniej jak mógł schował liść do kieszeni.

Sulia

Sulia

14.09.2004
Post ID: 14344

Wzrok elfki również śledził lot liścia. *Jesień*. Pożegnała skinieniem głowy Maryana i zerknęła na zamyślonego Druidkota. Po chwili odwróciła się w stronę Dena.

- Ależ ja uwielbiam odpoczywać, Den. Jestem leniwa, więc staram się to robić jak najczęściej, choć przyznam, że obowiazki w Zakątku sprowadzają ten odpoczynek jedynie do podróży w myślach. Ale bywają dni kiedy mogę sobie pozwolić na pozostawienie Zakątka bez opieki. Goście wiedzą gdzie należy szukać potrzebnych potraw. - mrugnęła wesoło do smoka - Zaś jeśli chodzi ci o moje losy..hmm..przedzakątkowe, to naprawdę nic ciekawego nie robiłam. Nauka i obserwacja. Tak jak każda młoda druidka.

Sul przerwała swą wypowiedź i zerknęła na gościa siedzącego przy jednym z najmniej oświetlonych stolików. Nie widziała jego twarzy. Wstała i podeszła do przybysza. Stąpała dość głośno, gdyż chciała zwrócić na siebie jego uwagę.

Mirabell

Mirabell

26.09.2004
Post ID: 14345

Mi patrzyła, jak większość obecnych wpada w zadumę z powodu jesiennego liścia. Trochę cicho się zrobiło i to na trochę długo. Ellapar spał w najlepsze.

-No, wystarczy tej jesiennej zadumy, kochani- uśmiechnęła się śliffka- Jesień fajna pora. Księżyc Grzybowego Lasu się zbliża, to i może w Zakątku co dobrego z borowików i muchomorów będzie można spożyć. I deszcz może spadnie...

Sayo

Sayo

26.09.2004
Post ID: 14346

*Zakapturzony osobnik o ciemnej karnacji a można powiedzieć, że czarnej
przemykał ulicami w jesienny, zimny dzień. Nie był przystosowany do takich temperatur, ponieważ ostatnie miesiące a nawet lata spędził w wybitnie ciepłym klimacie, gdzie słońce oświetlało przez większość czasu ziemię, kwiaty, budowle i oczywiście wszystkie stworzenia. Zasmucony faktem, iż jest mu tak zimno postanowił zajrzeć do najcieplejszego zakątka imperium. Zasiadł w kącie przy stoliku i zaczął coś mruczeć pod nosem.
- Herbaty... Ekhe ziółek...czegoś ciepłego i na wyleczenie tego przeklętego kataru.
Po chwili rozległ sie stłumiony chusteczką dzwięk.
- Pffrt pffff....
Sayo potarł chusteczką o nos i powiedział głośniej i teraz już pewniej
- Mógłbym prosić coś ciepłego i...i... i coś na katar lub przeziębienie. Doszły mnie słuchy, że można tu nabyć coś naprawdę dobrega nawet na największe cierpienia.

Denadareth

Denadareth

27.09.2004
Post ID: 14347

Denadareth otrząsnął się z zadumy i cicho zaklął. Co to się porobiło by on - smok wpadał w taki nastrój. Ale obecność tak miłych osób i spokojna atmosfera Zakątka wprawiała go w taki nastrój.

Do Oberży weszła jakaś zakapturzona postać i usiadła przy stoliku. Wyglądała na mocno przeziębioną.

- Jak brzmi Twe Imię przyjacielu - Denadareth zwrócił sie do przybysza - Pomóc Ci ? Uzdrowicielem nie jestem ale ogień i ciepło to moja domena.

Sulia

Sulia

27.09.2004
Post ID: 14348

- To Sayo, mój drogi smoku. - Sulia zwróciła się do Dena a następnie podeszła do gościa i serdecznie się z nim przywitała.

- Ziółka sie znajdą. Babcia na pewno umieściła swój przepis w Księdze. A nic nigdy nie leczyło kataru jak właśnie jej dziwna, lekko pachnąca... - elfka zawahała się - czosnkiem mikstura. Zaraz przygotuję. Tymczasem rozgrzej się przy kominku.

- Grzyby, powiadasz Śliffko. - zamyśliła się na chwilę. Rozejrzała się po sali w poszukiwaniu kogoś. Morf zniknął pod stolikiem. Sul podeszła i wyciągnęła go stamtąd za jego ptasi ogon. Kruk tylko zaskrzeczał. - Polecisz do tej pani mieszkającej na obrzeżach osady, wiesz której, i wręczysz jej tę kartkę.

Sulia nakreśliła klika słów na papierze.

- Tylko szybko. To na drogę. - wręczyła Morfowi ciastko i wypchnęła goz uśmiechem za drzwi.

- Grzyby niedługo przybędą. Czy któraś z pań zna jakąś smaczną potrawę z tych darów jesieni? - zwróciła się do Hexe i Mirabell. - Ja pójdę zrobić wywar dla Sayo.

Hexe

Hexe

27.09.2004
Post ID: 14349

Ktoś otworzył drzwi. Chłodny podmuch jesiennego wiatru przywołał Hexe do rzeczywistości. Skinieniem głowy przywitała nowoprzybyłego. Na całe szcęście, nie zapomniał o zamknięciu drzwi.

Chłodniejsza temperatura otrzeźwiła nie tylko ją. Z zadowoleniem zauważyła, ze w Zakątku zaczął panować ruch, jak dawniej.

Skurczyła sie nieco w sobie pod bacznym spojrzeniem Gospodyni.
- Ee.. grzyby? - wyjąkała - Gotowanie? - rozszerzyła oczy - Hm. - mruknęła - może coś uda mi się wymyślić, jeśli pozwolisz mi zająć tymczasowo Twój rewir, Sulio - uśmiechnęła się.

Mirabell

Mirabell

28.09.2004
Post ID: 14350

Mi uśmiechnęła się do Sayo, po czym zwróciła do Sulii:

-Eee... ja tam się na gotowaniu nie znam. Z grzybów tylko trucizny umiem robić, a i to kiepsko- zrobiła Minękogośktoniemaoczymśpojęcia- Moge pomóc Hexe ewentualnie, jeśli się przydam.

Sulia

Sulia

30.09.2004
Post ID: 14351

Najpierw goście Zakątka poczuli dziwny zapach. Czosnek. Dopiero później dostrzegli wychodzącą z kuchni Sulię. W ręku trzymała kubek wypełniony jakąś parującą cieczą. Siedzący bliżej przeziębionego Sayo westchnęli cicho.

Elfka podeszła do czarodzieja.

- Oto najlepsze lekarstwo na katar. Nie przejmuj się zapachem. Ulotni się za jakiś czas. - uśmiechnęła się łobuzersko - Jak już wypijesz, zawołaj mnie. Przygotuję ci coś do jedzenia. Bez czosnku.

- Hexe, Mi. - zwróciła się do dziewcząt - Kuchnia jest wasza. - Wszystkich zgromadzonych poruszył nagle jakiś hałas dochodzący zza kuchennych drzwi. - O, pewnie Morf dostarczył zamówienie.
Jej słowa potwierdziło pojawienie się w sali kruka, który otrząsnął się kilka razy i ruszył w stronę kominka nie zaszczycając gospodyni ani jednym spojrzeniem.

- Czyli składniki już są. Czekamy na śniadanie. - uśmiechnęła się wesoło do dwóch elfek.

Sayo

Sayo

30.09.2004
Post ID: 14352

Wziął kubek, zaczerpnął porządnego łyka i łzy zaczęły mu płynąć po policzkach.

-Uff, jakie to ostre! - wykrzyknął Sayo - ale w końcu jestem mężczyzną.- i wypił zawartość owego naczynia.

-Wiesz Sul, jakby lepiej mi się zrobiło - powiedział Mag w nadziei, że więcej już nie będzie musiał tego pić... W pewnym momencie goście usłyszeli dudnienie jakby do studni wrzucano cegły lub inne gady.
-E... tego no ... ekhem Suli, moja droga, mógłbym prosić a raczej proszę Cię o coś na ząb, aby jednak nie leżało na wątrobie.

Było mu prawie jak w niebie, ale jednak coś przerwało jego błogi odpoczynek.
Dziobanie ptaka w głowę stawało sie coraz bardziej irytujące ...

Mirabell

Mirabell

9.10.2004
Post ID: 14353

Mi natychmiast pognała w stronę kuchni. Za nią pokicała Esme, wilk natomiast ledwie raczył otworzyć jedno oko i zerknąć w tamtą stronę. Już po chwili dał się słyszeć ostry dźwięk tłuczonego szkła. A wraz z nim krzyk półelfki.

-Ja tego nie zrobiłam, samo spadło! Znaczy... ee... no przypadkiem to było! Na pewno da się naprawić, tak, to się sklei i będzie po kłopocie, trochę magii i już- kontynuowała, dzwoniąc zbieranymi resztkami kufla albo może szklanki. Dołączył do nich dziwny, suchy syk i z kuchni wydobyła się podejrzana woń. Znowu zabrzmiał głos śliffki.
-Eee... tego... to chyba nie jest dobra pora na czary, później się tym zajmę... tej roślince nic nie jest, naprawdę, w sumie nawet tak lepiej wygląda, ciekawiej... no... oryginalniej i w ogóle...- z kuchni wyskoczyła Esmeralda i profilaktycznie schowała się za Sayo- Może lepiej pokroję te grzyby... ale ładnie pachną! Masz tu nóż, Sul? A, jest. Zaraz je pokroję, a Hex pewnie zrobi z nimi coś fajnego. Ładne te grzyby, takie... ała! Nic mi nie jest! Znaczy... ojej, to krew jest? Ratunku, krwawię!

Mi wypadła z kuchni trzymając się za rozcięty palec. Rozejrzała się wokół i zauważyła, że wszyscy na nią patrzą. Lekko się zarumieniła i uśmiechnęła kokieteryjnie, po czym podeszła do Gospodyni i szepnęła:
-Sul, masz... tego... szmatkę albo co...

Darkena

Darkena

10.10.2004
Post ID: 14354

W tym samym momencie dał się słyszeć dźwięk tłuczonego szkła. Popatrzywszy w stronę okna można było zastać widok wielkiej dziury, miast szyby, a zaraz obok stojącą Dark, przypatrującą się niewinnie oknu.

- Myślałam, że jest otwarte - odrzekła wpatrując się w odłamki szkła na podłodze - ale to się naprawi, prawda?

Miast odpowiedzi zastała grobową ciszę, podeszła więc skruszona do stolika stojącego w najodleglejszym kącie i tam usiadła, unikając wzroku bywalców karczmy.

Lobo

Lobo

10.10.2004
Post ID: 14355

Darkena poczuła coś pod nogami. Coś twardego. Zaciekawiona co to było zafundowała temu czemuś kilka kopniaków. Jakież było jej zdziwienie gdy spod stolika wyczołgał się obolały drow pojękując co jakiś czas i pocierając niewyspane oczy.

- Co to już spać uczciwemu zapracowanemu drowowi nawet nie pozwalają!? - Aaah..to ty Dark. Dawnom Cię nie widział w tych ścianach - rozmasował siniaka na ramieniu i skrzywił się leko - ale to moim zdaniem było zbędne...

- Wybacz Lobo, nie zauważyłam cię - zachichotała Darkena z trudem powstrzymując śmiech.

Lobo siadł na krześle i zamówił sobie kubek gorącej herbaty na pobudkę, kawy nie trawił.

Denadareth

Denadareth

10.10.2004
Post ID: 14356

Do Darkeny i Lobo dosiadł się Denadareth.

- Witaj Przewspaniała Darkeno i Ty Potężny Lobo. Ofiaruję Wam Jedyny Rytuał Uściśnięcia Dłni - tu uśmiechnął się do Lobo. - Miło Cię znów widzieć. - zwrócił się do Darkeny - wieki chyba minęły odkąd Cię tu widziałem po raz ostatni milady -

Darkena

Darkena

10.10.2004
Post ID: 14357

Dark uśmiechnęła się do Loba i zwróciła w stronę Dena.

- Miło cię widzieć smoku. Tak, wieki mineły....rzadko już bywam w progach Imperium, wyjeżdżam poza jego granice, by pobierać nauki w oddalonej gildii....ale nie znaczy to, iż czasem nie będę wpadać na pogawędki.

To powiedziawszy Dark skłoniła głowę i oddała się rozmyślaniom.

Mirabell

Mirabell

10.10.2004
Post ID: 14358

-O, Dark, miło cię widzieć- uśmiechnęła się Mi, wyjmując na chwilę rozcięty palec z ust- Może wreszcie to całe towarzystwo przestanie przysypiać- Powiodła wzrokiem po siedzących i leżących w rozmaitych pozach Zakątkowiczach, którzy już od jakiegoś czasu byli mało przytomni.

Lobo

Lobo

10.10.2004
Post ID: 14359

- Zbyt rzadko - odparł ponuro Lobo popijając gorącą herbatę. - ale cóż począć, nauka przede wszystkim, ja akurat mam wygodniej, mój cech znajduje się dość blisko mej siedziby. Wystarczy trzy postoje powozem przejechać i już oczom mym ukazują sie ponure mury owego przybytku.

To rzekłwszy opróżnił do dna filiżankę od razu zamawiając kolejną. Ledwo trzymał się na nogach. Nie z przepicia jak początkowo myślała, lecz z przemęczenia. To był długi i męczący tydzień. I właśnie rozpoczynał się kolejny...ech.