Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
McGregor

McGregor

15.06.2004
Post ID: 14260

- Mi Rybka już nie lij. Chyba się zdrzemnę ździebełko.- beknął nieco zbyt głośno.
- Macie tu jaki kąt do kimania?

Denadareth

Denadareth

15.06.2004
Post ID: 14261

Drzwi się otworzyły i do oberży wpełzł smok o łuskach koloru miedzi. Nie było w tym nic dziwnego. Dziwne było to co zaczął wyprawiać po wejściu. Stanął przed Sulią i zaczął wyginać swe wężowate ciało na podobieństwo skomplikowanych figur geometrycznych. Podskakiwał przy tym i wyczyniał dziwne pozy lepiej niż najlepszy klaun. W karczmie nikt nie zareagował. Wszystkich uczyli, że z wariatami trzeba łagodnie.

Po piętnastu minutach Sulia delikatnie trąciła ramię smoka.
- Przepraszam... z kim mam przyjemność? - nic lepszego nie przychodziło jej do głowy.
- A tak, rzeczywiście... ekhm... no więc bo ja... - smok wyglądał na nieco zbitego z tropu, ale szybko się opanował - Jestem Denadareth Ognisty i jak pustynie Araucanii szerokie są tak wiele słyszałem o Twym Zakątku.

Jednym nowy zaimponował gościom. W ciągu ułamka sekundy przemienił się ze smoczej postaci w człowieka, tyle że o oczach koloru ognia.
Denadareth ukłonił się dwornie przed Sulią.
- A teraz mój drobny upominek o Gwiazdo Rozświetlająca Mroki mego Nędznego Żywota - powiedział smok/człowiek i wydobył sztylet. - Ten sztylet wykonany jest z pazura mego wroga - smoka Odszczepieńca zwanego także Denairastas. Wiele lat temu walczyłem razem z ojcem przeciw niemu. Ojciec zginął mnie zaś... mnie zaś Odszczepieniec darował życie, ale zniszczył me skrzydła. - nawet po tylu latach słychać było ból w głosie Denadaretha - Nam udało się go jedynie poważnie zranić i zabrać ten pazur. Wykonałem z niego sztylet, który przetnie niemal wszystko. Marzyłem by użyć go przeciwko Denairastas w zemście. Ale widzę, że stare życie pozostawiłem za sobą. Mówię to wszystko byś nie myślała o Niebiańska Sulio Niedościgniony Wzorze Wszystkich Istot, że to zwykłe ostrze. Wiem, że nie znosisz broni, ale możesz go używać do krojenia twardego chleba. Przeciął smoczą łuskę przetnie i chleb. -

Smok odetchnął.

- Teraz o Wielka Mistrzyni Pani Apetytów i Serc Ludzkich, czy mogę wstąpić w Twe Wspaniałe Przeczyste Progi Pełne Gościnności i Ciepła ?

* * *

Kilka dni później, wertując stare księgi Sulia dowiedziała się, że taniec, który smok zaczął odstawiać na początku to Czwarty Rytuał Pełnego Podporządkowania i Szczerej Deklaracji Postępowania Wedle Woli Mistrza Wraz z Pełnym Hołdem i Prośbą o Dziewięć Błogosławieństw. Trwać zaś mógł godzinę na każdy wyraz w nazwie rytuału...

Tarband

Admirał Tarband

15.06.2004
Post ID: 14262

- Ceadmill Denadareth. Usiądź proszę przy naszym stoliku.
Przepiękne komplementy prawisz, chwała Tobie, że ta sztuka nie zanikła całkowicie.
Mam nadzieje że słodkości lubisz. Częstuj się.

Sulia

Sulia

17.06.2004
Post ID: 14263

- Mac, pokoje na górze są wolne. Zajmij po prostu któryś. - mrugnęła do Szkota - Żadna pani jak narazie tam nie gości, więc bez obaw możesz zajrzeć do każdego. - zaśmiała się i życzyła mu spokojnej nocy.

Kiedy do Zakątka wkroczył smok, Sulia machinalnie zerknęła czy sufit jest wystarczająco wysoko. Był. Uśmiechnęła się, gdy nowy gość zaczął wykonywać swój, jak się później dowiedziała, Czwarty Rytuał Pełnego Podporządkowania i Szczerej Deklaracji Postępowania Wedle Woli Mistrza Wraz z Pełnym Hołdem i Prośbą o Dziewięć Błogosławieństw. Na szczęście w tamtej chwili nie wiedziała, jak długo taki rytuał powinien trwać. Swoim zwyczajem więc, po prostu przerwała smokowi, gdyż śpieszno jej było poznać przybysza.

Denadareth... spojrzała na mężczyznę stojącego przed nią. Mógł wyczytać podziw w jej oczach. Nigdy wcześniej nie widziała takiej przemiany.

A już całkowicie zdumiały ją określenia, których gość użył zwracając się do niej. Z kolei Morfa one mocno zaciekawiły. Przysiadł obok elfki by w razie potrzeby wtrącić się w tą uprzejmą wymianę zdań. Z twarzy Sul nie schodził uśmiech.

- Piękny sztylet...i chyba masz rację Denadarethcie. Posłuży do krojenia co oporniejszych potraw. Mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko takiemu użyciu tej cennej pamiątki. Ale bądź pewien, że będzie pod staranną opieką. Bardzo dziękuję. - uśmiechnęła się do smoka *w końcu nim był od urodzenia* - Usiądź proszę i powiedz, co mam podać.

Po chwili do oberży wkroczył znany już niektórym mężczyzna w zielonym stroju. Co zapobiegliwsi zatkali sobie uszy.

- Suuuuushiiii! Oraz najlepszy w tej części Imperium napój z wooodooorooostóóóów! - Sulia wysłuchała tego krzyku ze zmarszczonym czołem. - Ja chyba porozmawiam z tym moim sąsiadem o sposobach dostarczania egzotycznyh potraw... - szepnęła do siebie.

Odebrała zamówienie, zapłaciiła posłańcowi i podała napój i rybę towarzyszce Admirała.

- Smacznego. Może opowiesz nam, Tar, o przygodach morskich. Lobo, ty również towarzyszyłeś Admirałowi. Słuchamy więc. - uśmiechnęła się do obu elfów.

Denadareth

Denadareth

17.06.2004
Post ID: 14264

- Dziękuję Ci Przecudowna Sulio Krynico Gościnności i Tobie Szlachetny Tarbandzie. Nie mam nic przeciwko takiemu spożytkowaniu tego ostrza. Ten Zakątek zasługuje na wszystko co najlepsze. - ukłonił się Denadareth i przysiadł się do Tarbanda. - Poporoszę najlepsze wino oraz sok jabłkowy. Nie jest tak sławny jak pomarańczowy ale ma swe zalety. Z góry składam pokorne podziękowanie i chylę czoła przed Tobą, o Sulio ! -

Mirabell

Mirabell

17.06.2004
Post ID: 14265

Mi ocknęła się nad opróżnioną szklanką mleka, kiedy Ellapar trącił ją lekko nosem. Przetarła oczy i rozejrzała się z roztargnieniem po Zakątku, do którego przybyło paru nowych gości. Z uśmiechem skinęła w stronę Tarbanda i jego pięknej towarzyszki, potem nieśmiało w stronę Denadaretha i wreszcie w stronę Loba, który najwyraźniej wrócił z jakiegoś dalekiego rejsu... "może o tym opowie" - pomyślała, po czym zwróciła się do Gospodyni, która akurat przechodziła obok:

-Chyba zasnęłam na chwilę... dostanę jeszcze jedną szklankę mleka?

Po tych słowach odwróciła się i zauważyła przysypiającego w kącie Szkota. Wstała i cichutko zbliżyła się do niego, po czym pochyliwszy się nad nim rzekła z uśmiechem:

-Pobudka, McGregorze, ładnie to tak spać na stole? - śmiała się, mając oczywiście na myśli własną chwilową drzemkę.

Sulia

Sulia

17.06.2004
Post ID: 14266

Sulia speszyła się lekko, gdy kolejny raz usłyszała tyle miłych słów do niej adresowanych.

- Ależ Den...mogę tak się do ciebie zwracać?...naprawdę wystarczy samo Sulia. U nas, dwunogów, nie trzeba aż tak wielu przymiotników przed imieniem stawiać. - uśmiechnęła się do smoka - Sok i wino zaraz zostaną podane. Jabłkowego mam mnóstwo. Sama go uwielbiam.

Idąc do kuchni, skinęła głową Mi, że mleko też zaraz przybędzie. Pogłaskała Ellapara i wskazała mu jego przyjaciółkę, która szeptała coś do ucha Szkotowi.

- Spójrz Ellaparze, Mirabell nie daje wyspać się gościom, a wiadomo, że moje stoliki są najwygodniejsze w całym Imperium. - mrugnęła wesoło do wilka i udała się do kuchni po napoje.

Po chwili goście otrzymali swoje puchary i szklanki.

Lobo

Lobo

18.06.2004
Post ID: 14267

Lobo podniósł leniwie głowę znad kufla i rozejrzał sie po sali, zdając sobie sprawę, że niejedna para oczu mu się przygląda. Westchnął i poprawił się na krześle.

- Cóż, skoro naprawdę chcecie tego wysłuchać...ale ostrzegam, nie będzie to ciekawa historia! - mruknął - Jak zapewne wielu z Was wie, był to mój pierwszy rejs po otwartym morzu nie tylko z admirałem Tarbandem, ale w ogóle. I jak to często za tym pierwszym razem bywa dopadła mnie choroba morska, więc większość czasu spędziłem pod pokładem lub wychylając się znad burty i zwracając ostatnie śniadanie - ciarki przeszły mu po plecach na to wspomnienie - Ale na szczęście już po pierwszym tygodniu mi się poprawiło! I całe szczęście, bo nie wiem jak mógłbym wytrzymać kolejny miesiąc przyglądając się swojemu śniadaniu dryfującemu na morzu...

Pociągnął ze stojącego obok kufla, aż zagulgotało i kontynuował.

- Hmmm...gdzie my to podróżowaliśmy...w większości to nawet sam nie wiem, bo przecież po to wyruszyliśmy, żeby zbadać nieznane lądy, prawda? Niektórych nazw dowiedzieliśmy sie od tubylców, inne musieliśmy nadać sami, ale o tym lepiej niech wam opowie sam admirał. - skinął w stronę siedzącego niedaleko elfa - Ja powiem tylko, że mimo iż choroba morska męczyła mnie przez prawie tydzień, z niecierpliwością wyczekuję kolejnej okazji do wypłynięcia w szeroki świat...

Denadareth

Denadareth

18.06.2004
Post ID: 14268

- Dziękuje Ci o Najwps... ups, to znaczy Sulio. - gdy Sulia zapytała go czy może do niego mówić "Den" smok pożałował, że nie jest w swej naturalnej postaci. Na tle miedzianych łusek nie byłoby widać jak się rumieni co niestety zdarzało mu się (w tej postaci) często. Nie wiedząc co powiedzieć znów skłonił się przed Sulią.

Następnie przywitał się z Lobo, znów usiadł obok Tarbanda i skinął głową Mirabell i McGregorowi.

Zaczął rozważać jak niesamowite są te dwunogi...

Tarband

Admirał Tarband

20.06.2004
Post ID: 14269

- Wiele przygód podczas wypraw nas spotykało. O niektórych szybko chiałbym zapomnieć bo Chwały nam nie przynoszą ino wstyd.
O kilku w nowinach Linkowni zdażyłem wspomnieć, zapraszam więc do lektury.
Bawmy się. O przygodach w innym miejscu i czasie okazja będzie.

Mirabell

Mirabell

20.06.2004
Post ID: 14270

Mi słysząc swoje imię roześmiała się głośno.

- Wiem, okropna jestem - śmiejąc się wróciła do stolika, o mały włos nie oblewając się po drodze mlekiem. Ellapar spojrzał na nią wymownym wzrokiem, jakby chciał powiedzieć, że jej dobry humor może być niebezpieczny dla otoczenia. Mi usiadła w kącie, obiecując nie budzić już nikogo.

Iscandel

Iscandel

28.06.2004
Post ID: 14271

Do zakątka wkroczył skrzydlaty półelf, który od razu podszedł do Sulii, uklęknął przed nią i powiedział:
- Wiele słyszałem o tym przepięknym miejscu i chciałbym tu odpocząć jeśli mogę. Nie posiadam żadnych artefaktów, ale żeby nie być niewdzięczny, wręczę ci coś bardzo rzadkiego. Rozwinął skrzydła i wyrwał sobie jedno piórko ze śnieżnobialych skrzydeł. To prawdziwe Devie piórko. Posiada wielką moc uzdrawiającą a odpowiednio wykorzystane może nawet wskrzesić.
- Czy przyjmiesz ode mnie taki skromny dar, przepiękna elfko Sulio??

Sulia

Sulia

2.07.2004
Post ID: 14272

Sulia uśmiechnęła się do nowego gościa.

- Mam nadzieję, że słyszałeś Iscandelu same dobre rzeczy. A jeśli było odwrotnie... - elfka ściszyła głos - to powiedz kto rozpowszechnia takie nieprawdziwe plotki. - Sul widząc minę półelfa mrugnęła łozbuzersko by po chwili spoważnieć - Dziękuję za to pióro. Piękne masz skrzydła Iscandelu. Rozgość się proszę i powiedz czego sobie życzysz?

Iscandel

Iscandel

5.07.2004
Post ID: 14273

Isc się zarumienił.
- Nieczęsto mam okazje słyszeć komplementy od tak pięknej elfki jak ty. -po chwili dodał - W ogóle nieczęsto mam okazje słyszeć komplementy! Od kilkudziesięciu lat mieszkałem w puszczy sam jak palec. A sprowadzają mnie tu plotki jakoż by to było najmilsze miejsce na całym archipelagu. I widzę, że wiele z tego co usłyszałem jest najprawdziwszą prawdą. A teraz może przedstawisz mnie paru obecnym tu osobom??

Ghost

Ghost

6.07.2004
Post ID: 14274

- Iscandelu... Jeżeli cię zwierzęta nie zeżarły w puszczy, to ja bym to uznał za komplement. - rzekł Ghost Nieudany, wchodząc do zakątka. - Pewnie byłeś za ładny i inteligentny, więc cię nie zabiły? Aczkolwiek nie wykluczam możliwości, że śmierdziałeś i dlatego wolały trzymać się z daleka od ciebie.
Nieudany parsknął śmiechem.
- Witaj Sulio! Witajcie wszyscy! Witaj Śmierć! - powiedział po chwili z nieukrywaną radością.
- Śmierć?! - zapytał Iscandel z wyraźnym zdziwieniem.
- Aaa, nie... Przywidziało mi się. - baknął, wyraźnie zmieszany.

Lobo

Lobo

6.07.2004
Post ID: 14275

- A pan po kogo? - spytał Lobo stojącego w kącie sali Śmierć.

Śmierć rozejrzał się wokoło i poskrobał się po łysej czaszce, widocznie pomylił lokal i wyszedł cichcem z sali. Jeśli można sposób jego poruszania nazwać chodzeniem, stąpanie byłoby tu bardziej odpowiednie. Potem Lobo spojrzał na zdziwioną twarz Ghosta i odpowiedział, nie czekając na pytanie.

- Jak widzisz Ghoscie, nie tylko magowie i koty go widzą, zdarza się to też czasem osobom pod wpływem miodu. Zresztą, spotkaliśmy się już kilkakrotnie, powiadam ci, wyśmienicie gra w karty. No, ale widać, że nie dość dobrze, bo wciąż tu jestem - zaśmiał sie krótko i powrócił do kufla.

Sulia

Sulia

9.07.2004
Post ID: 14276

Sulia uśmiechnęła się do Isca po raz kolejny.

- Myślę, że większość obecnych tu osób znasz. - wskazała na jeden ze stolików - Tam gawędzą Hexe, Mi, McGregor, Kotek. Eon czasem też coś powie jak się obudzi... - zaśmiała się cicho - Niedaleko zajadają się ciastkami Lobo, Tarband i Denadareth. Usiądź Isc gdzie tylko sobie życzysz.

Elfka zwróciła oczy na nowego gościa. Zastanowiło ją czemu przywitał się ze śmiercią. Zastanowiło ją jeszcze jedno...

Kiwnęła głową na Morfa. Kruk podleciał do przybysza. Rozłożył swe piękne skrzydła, otworzył szeroko srebrny dziób i zakrakał głośno. Goście Zakątka wiedzieli już co to oznacza...

- Stawiam kielich miodu, że to będzie kolejny naszyjnik. - dało się słyszeć z pobliskiego stolika.
- A ja myślę, że może jakiś talerz... - jeden z gości ucichł, gdy zobaczył wpatrzone w siebie kilka par oczu.

Sulia roześmiała się i podeszła do przybysza. Morf skorzystał z okazji i usiadł jej na ramieniu. Pogłaskała go i wręczyła ciastko.
- Dobra robota. - szepnęła. Kruk wyprostował się dumnie.

- Witaj. - zwróciła się do Ghosta i spojrzała na niego oraz Lobo przenikliwie, zastanawiając się czy aby jej nowy gość i drow nie wrócili z jakiejś innej oberży. Śmierci nie widuje się często a jeśli już to chyba tylko raz w życiu, a nawet nie w życiu a na jego końcu... Dziób Morfa sprowadził ją do Zakątka.
- Filozofia nie jest dla mnie. Plączę się we własnych myślach. - mrugnęła wesoło do kruka a następnie obdarzyła uśmiechem Ghosta.

Ghost

Ghost

10.07.2004
Post ID: 14277

- Ja też witam. - powiedział Ghost, uśmiechnął się, i zaczął grzebać w torbie. Wyjął małe malowidełko, po czym stuknął w nie palcem. Obraz urósł do rzeczywistych rozmiarów. Pejzaż przedstawiony na płótnie wykonany był bardzo pięknie i starannie. - Taki mały upominek dla naszej pięknej Sulii.

Roodeck

Roodeck

10.07.2004
Post ID: 14278

Nagle drzwi się otworzyły. Pojawiła się w nich zakapturzona postać. Po chwili milczenia tajemnicza osoba zdjęła kaptur i przemówiła.

- Witam, jestem Rudon, mag – rzekł przyjaźnie – Jestem nowym mieszkańcem Imperium i na razie wędruję po nim, ciesząc oczy pięknem tej krainy. Pierwszy raz także zawitałem do tej wesołej oberży i mam nadzieję, że przyjmiecie mnie przyjaźnie – kontynuował mag – i na powitanie mam drobny upominek dla pięknej elfki Sulii, dzięki której mogłem zostać mieszkańcem Imperium.
Mag skończył powitanie, sięgnął do swej torby podróżnej i wyjął pierścień.
- Piękny pierścień dla pięknej elfki – rzekł z uśmiechem. - Ale to nie wszystko - dodał.
Powiedziawszy to ponownie sięgnął do do swej torby.
- Oto magiczny wazonik. - rzekł - Kwiaty do niego włożone nie uschną lecz będą mogły cieszyć oczy przez lata. Proszę oto prezenty dla pięknej Sulii - tymi słowami mag zakończył swą mowę.

Prekeptor

Prekeptor

14.07.2004
Post ID: 14279

Po długiej i wyczerpującej wędrówce, Prekeptor, syn króla Oruca władcy królestwa Imaculata, dotarł do Imperium. Zwiedził cały znany świat, zapuszczał się w zakątki dotąd niezbadane. Liczne rany odniesione w bojach i potyczkach, dawały o sobie znać w ten deszczowy dzien. Z doświadczenia wiedział, że nic tak nie działa na pokrzepienie zmęczonego ciała, jak wyśmienita strawa i jeszcze lepszy napitek. Mimo swojego krótkiego pobytu w imperium nasłuchał się wiele dobrego oberży, że jest to miejsce zacne, gdzie można się posilić i odpocząć po trudach wędrówki. A że miejsce to odwiedzają najzacniejsi mieszkańcy Imperium, to tez postanowił się tam udać. Tak też postąpił.

Z oddali dało się wychwycić gwar rozmów, wznoszonych toastów. To go utwierdziło w dokonanym wyborze. Przekraczając próg poczuł zapach doskonałego jadła, a także dostrzegł gości, którzy się tą strawą raczyli. Ich zadowolone miny, potwierdziły jego przypuszczenia, że dokonał właściwego wyboru. Wśród gości krążyła Sulia, zacna gospodyni, która dbała o to, aby gościom niczego nie brakowało.

Mając na uwadze szyld, który wisi nad wejściem wyciągnął mały niepozorny woreczek.
Podszedł do Sulii i tak oto, pokłoniwszy się, powiedział:

- Witaj zacna Sulio. Wieść o tym przybytku niesie się szerokim echem po całej krainie. I są to słowa pochlebne, wysławiające wspaniałość tutejszej kuchni, jak i urodę Twoją urodę. Przyjmij proszę ten mały podarunek. Jest to niewielki woreczek, z najznakomitszymi przyprawami, jakich można skosztować. Zostały przeze mnie zdobyte w nieprzyjaznym Królestwie Tassali. Używaj ich roztropnie, gdyż zdobycie ich kosztowało życie wielu zacnych ludzi, moich kompanów, którzy towarzyszyli mi w niejednym boju.

To powiedziawszy wręczył jej woreczek.

- A teraz pozwól, że spocznę za jednym ze stołów i odpocznę, rozkoszując się wspaniałym jadłem.

Zrobiwszy kilka kroków stanął i nie odwracając się dodał:

[- I pamiętaj o jeszcze jednym. Te przyprawy mają w sobie tajemną moc, więc pilnuj ich jak największego skarbu. Zbyt duża jej ilość prowadzi do szaleństwa, ale krążą pogłoski, że nie jest to jedyny skutek ich przedawkowania.

Nareszcie mógł spocząć i zacząć rozkoszować swoje podniebienie podanym mu posiłkiem