Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Zakątek, a więc... Advena, saluta domi!
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Faramir

Faramir

2.12.2003
Post ID: 14060

- Nooo - odezwał się Faramir do Loba - jeśli miałeś na myśli tę drugą, to nie ma o co się kłócić, bo w tym wypadku się zgadzamy. Mię się ona również nie podobała. Wybitnie nie podobała, hehe!

MiB

MiB

2.12.2003
Post ID: 14061

-Panie Faramirze *zwrócił się MiB do Minstrela* pieśń Twa nie była zła. Była trochę smutna, trochę malencholijna, ale nie zła *To rzekłszy, zwrócił się do Loba*
-Czy Ty chcesz Nas upić? Ty lepiej powiedz, czy Tobie wolno spożywać alkohol młokosie. *wyraźnie zaakcentował wyraz "młokosie", co nie spodobało się Lobo, jednak po chwili milczenia MiB uśmiechnął się wesoło i rzekł*
- Oj, nie bierz tego na poważnie - rozchmurz się.

Lobo

Lobo

2.12.2003
Post ID: 14062

-Nooo, tylko nie młokosie!-rzekł rozgniewany Lobo.

-Choć rzeczywiście, możesz mieć rację bo co za dużo to niezdrowo

Po czym odstawił kufel i zwrócił się do gospodyni:
-To może kawki trochu dostanę? Tym się chyba nie upiję, bo Darkena mówi że pijany straszne głupstwa plotę...choć oświadczyłem się także nie bardzo na trzeźwo...-Lobo uśmiechnął się pod nosem wspominając ten pamiętny dzień, kiedy to po odpowiedniej ilości trutki na wielbłądy wypowiedział te pamiętne słowa"Czy...czy*Hep*Wyjdziesz zaaa mnie?".

Sulia

Sulia

4.12.2003
Post ID: 14063

Sulia podała Lobo kubek gorącej kawy i uśmiechnęła się, słysząc jak prawi o swoich niecodziennych oświadczynach. Nie śpiesząc się, podchodziła do kolejnych stolików i uzupełniała gościom zawartości ich kufli. Każdemu posyłała uśmiech i zamieniała kilka słów.

Kiedy zakończyła ów zwyczajowy obchód, odstawiła tacę i zamyślona oparła się o ladę. Obrzuciła wzrokiem cały Zakątek. Zmarszczyła czoło. Wzięła do rąk pergamin i pióro. Zaczęła przechadzać się po Zakątku, szepcząc do siebie i zapisując coś na kartce. Gościom, którzy przyglądali się jej wyczynom, jedynie kiwała głową, a następnie powracała do swej absorbującej czynności. Po jakimś czasie pokazała Morfowi zapisany pergamin.
- Gotowe! – kruk nawet nie wydał żadnego dźwięku.

Sulia

Sulia

6.12.2003
Post ID: 14064

Elfka stała przy oknie i ze smutkiem w oczach spoglądała na ponury krajobraz.

- Wszędzie szaro - westchnęła.

Uwielbiała zimę, ale tę z białym, skrzącym śniegiem. Odeszła od okna i spojrzała na swoją skrzynię. Zielone oczy na powrót pojaśniały. Wiedziała już, jak sprowadzić choć cząstkę zimy do Zakątka. Wydobyła z kufra biały woreczek. Rozejrzała się.

- Innego wyjścia nie mam. To tylko chwilowe zastępstwo. - zaśmiała się i podeszła do wysokiej palmy, upominku od lisza. Z sakiewki wydobyła bialutki pył i posypała nim roślinę. Zajęło jej to trochę czasu, ale efekt... Oto przed Sulią, na liściach palmy, leżał puszysty, delikatny nibyśnieg. Mienił się w blasku kominka, kuli MiBa, lampy Sama, kwiatu Karbanasy, a co najważniejsze...nie topniał.
Elfce tak spodobał się ów widok, że postanowiła nadać blasku również oknom.

- Będziecie udawać, że jesteście oszronione - zajęcie to niebywale ją uszczęśliwiło i rozbawiło.
- Koniec. - spojrzała na swoje dzieło z dumą - Jutro dokończę sprowadzanie zimy.

Dla żartu obsypała jeszcze pyłem śpiącego kruka. Czarny jak smoła Morf zaczął mienić się niczym klejnot. Nie obudził się jednak. Sulia chwyciła w ręce miotłę i ścierkę...
Po porządkach nadszedł czas na przygotowywanie smakołyków. Przecież dzisiejszy dzień był wyjątkowy.

Sulia

Sulia

6.12.2003
Post ID: 14065

Zadowolona elfka postawiła na ladzie półmiski pełne ciasta. Wypiekała je cały dzisiejszy dzień. Miała nadzieję, że gościom będą smakować. Według niej wyglądały naprawdę zachęcająco. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Jej dumą był czarny biszkopt, na którym polewa czekoladowa tworzyła wzory przypominające katafalki i czaszki. To przepis specjalnie dla liszów. Może swym widokiem nie zachęcał do jedzenia, ale smakował wspaniale. Obok niego piętrzyły się kolorowe kawałki ciast: zielonego leśnego, czerwonego piekielnego, szarego krasnoludzkiego i wiele, wiele innych.

Sulia wyeksponowała półmiski i następnie rzekła do gości:
- Częstujcie się. Dziś ciasto na koszt Zakątka.

jOjO

Hetman jOjO

6.12.2003
Post ID: 14066

[i:ee32b5d78f]*taaa... to dobre jest...
hmmm... nie khuzdulskie, ale dobre!

a może?
nie...

no, ale chociaż opowiem... :)

w spokojniejszej kfili...
opowiem im o khuzdulskich sucharach...*[/i:ee32b5d78f]

- Zacna Sulio! wielką radość mię sprawiłaś tymi słodkościami... aqratne wielce, a i podchodzące mię pod zapamiętane rodzinne smaki... Dzięki wielkie Ci składam - khuzd wstał i uroczysty pokłon dziękczynny złożył.

Lobo

Lobo

8.12.2003
Post ID: 14067

Lobo nieśmiale sięgnął po kawałek ciasta i skosztował.

-Niebo w gębie Sulio, gospodyni najprzedniejsza! Takiego ciasta nie jadłem od...właściwie to nigdy.

Po czym, śmielej już, sięgnął po kolejny kawałek.

MiB

MiB

8.12.2003
Post ID: 14068

- Lobo, nie mówi się z pełną buzią [color=white:eb124b0660]*rzekł diabeł i roześmiał się, a było z czego się śmiać, bo oto siedział przed nim Lobo z buzią wypchaną ciastem Sulii, a wyglądał okropnie nieporadnie, gdyż, pomimo wielkich chęci, nie mógł nic powiedzieć z wypchaną po brzegi buzią.
MiB jesio przez chwilę wpatrywał się z szelmowskim uśmiechem w towarzysza, ale i on nie zapanował nad swymi śliniankami i nie minęła ani minuta, a on już pałaszował kawałek przepysznego, czerwonego ciasta, z piekła rodem. Po przełknięciu pierwszego kęsa, pozostała część smakołyq zniknęła w trybie natychmiastowym, poczym diabeł rzekł*[/color:eb124b0660]
- Oh, Pani Sulio, to jest wyśmienite, to jest przepyszne, to jest... to jest... *MiB nie wiedział jakie słowo mogłoby określić smak ciasta* to jest po prostu piekielnie dobre!!

Lobo

Lobo

8.12.2003
Post ID: 14069

Lobo popatrzył na MiBa najpierw groźnie, lecz już po chwili nie mógł opanować śmiechu.

- I kto to mówi, hehehe- Roześmiał się i tak samo postąpili siedzący niedaleko Faramir i jOjO. Nawet Sulia nie mogła ukryć lekkiego uśmiechu. Rzeczywiście, widok diabła chodzącego od jednej miski do drugiej i pożerającego wszystko, co trafiło w jego ręce był hmmm...dość zabawny.

Darkena

Darkena

9.12.2003
Post ID: 14070

Spora część mieszkańców Imperium wiedziała już o zamiłowaniach Darkeny to bezsensownych bitek, zazwyczaj wywołanych przez nią samą. Jej wrednego charakteru nawet sam Lobo nie potrafił okiełznać. Tego dnia przechadzała się ulicami Osady głośno śpiewając i kręcąc potężne młyńce swoim tachi. Przez ową zabawę co chwilę na ziemię spadała część ubrania lub pukiel włosów jakiegoś przechodnia, który akurat ją mijał. Na wygrażanie pięścią i uwagi typu " A niech cię Dark! " reagowała głośnym śmiechem i wystawianiem języka. Przechodząc obok karczmy postanowiła do niej wejść. Niesamowicie wspaniałym i pełnym gracji ruchem...potknęła się o kamień i wyrżnęła głową w drzwi gospody.

Najpierw widziała ciemność...
Potem gwiazdy...
A następnie przez zmrużone powieki zobaczyła czarną, rozmazaną plamę...

Wystraszona zerwała się na równe nogi sięgając za plecy po swoje tachi, którego niestety tam nie znalazła. Przerażona spojrzała na owe stworzenie, które przed chwilą tak ją wystraszyło. Wybuchła teraz nagłym śmiechem widząc stojącego przed sobą kruka.

- Hahaha dla dobra innych, mających wątpliwą przyjemność być świadkami twego przebudzenia zabrałem ci tachi. - Dark spojrzała w stronę wydobywającego się głosu i zobaczyła opartego o ścianę Loba, bawiącego się jej mieczem. Po chwili rozglądnęła się dookoła. Uwaga wszystkich zgromadzonych skupiona była na niej.
- Dobrze się czujesz? Nie trzeba ci pomóc? - Spytał MiB siedzący przy stoliku.
- Mnie? Pomóc? - Dark zaśmiała się szyderczo - mnie nie trzeba pomagać. - i właśnie w tej chwili spadła ze stołu, na którym stała i dość twardo wylądowała na podłodze, wywołując powszechną wesołość. Zła wstała, otrzepała się i spojrzała pytająco na stojącą obok niej Sulię. Ta bez słowa wskazała jej tabliczkę. Dark przeczytawszy wszystko, podrapała się po łepetynie, po czym zwróciła się do Sulii:
- Ja...ja przepraszam za to całe zamieszanie - chwyciła wisiorek w kształcie motyla, który miała na szyi, odpięła go i wręczyła Sulii. - Niech ten wisiorek będzie moim podarkiem dla ciebie. Pozwala on unosić się nad ziemią lekko, jak motyl. - Dark rozglądnęła się po karczmie i odetchnęła z ulgą zauważywszy, że nikt już nie zwraca na nią uwagi i usiadła w ciemnym kącie karczmy. Tam było jej najlepiej.

Sulia

Sulia

9.12.2003
Post ID: 14071

Wejście Darkeny nie wywołało u gospodyni większego przerażenia. Gdy elfka zauważyła, że to dziewczyna jest sprawczynią zamieszania, uśmiechnęła się lekko i czekała, aż pozbiera się ona na tyle, by rozmowa z nią była i możliwa i bezpieczna.

- Dziękuję Darkeno za tak piękny prezent. Jeszcze nigdy nie latałam. - mówiąc to, zapięła na szyi wisiorek i zamknęła oczy. Po chwili znajdowała się już kilka centymetrów nad ziemią. Poczuła się jednak nieswojo, więc natychmiast opadła na podłogę.

- Nie ma to jak twardy grunt pod nogami. - podsumowała pierwszą próbę latania - Czego się napijesz Dark? I nawet nie wiesz jak się cieszę, że oto w Zakątku pojawiła się pierwsza przedstawicielka płci piękniejszej - mrugnęła do dziewczyny wesoło - A już myślałam, że nasze Imperium to tylko sami panowie.

Lobo

Lobo

9.12.2003
Post ID: 14072

Lobo bawiąc się tachi Darkeny uśmiechnął się do niej, po czym wbił miecz do połowy w leżący opodal pniak.

-Miło cię tu widzieć Dark, ale to oddam ci przy wyjściu, bo jeszcze kogoś skrzywdzisz

Zaśmiał się lekko i powrócił do gawędzenia z MiBem.

Darkena

Darkena

9.12.2003
Post ID: 14073

Dark spojrzała na Loba.
- Ja? Skrzywdzić? Skądże znowu, a już na pewno nie tutaj. - zaśmiała się niewinnie, po czym zwróciła się do Sulii. - Ten wisiorek rzeczywiście pięknym jest i przydatnym, ale jak widać, przed upadkiem ze stołu mnie nie uchronił. Cóż, ponoć ten medalion sam sobie właściciela wybiera. Wybrał właśnie ciebie. A napiję się z wielką chęcią soczku pomarańczowego. - Dark uśmiechnęła się, po czym zobaczywszy w kącie gitarę ujęła ją w dłonie i zaczęła delikatnie uderzać w struny, które wydały z siebie pełną radości melodię.

Lobo

Lobo

9.12.2003
Post ID: 14074

Po chwili zastanowienia Lobo wstał i rzekł do swojego towarzysza:

-Na razie muszę cię opuścić, wiesz - żonka -Uśmiechnął się, po czym podszedł do Darkeny siedzącej samotnie w kącie sali.

-Mogę się przysiąść?

Darkena

Darkena

9.12.2003
Post ID: 14075

Dark uśmiechnęła się czule do Loba.
- Jakże by było, gdybyś do własnej żony nie mógł sie przysiąść drogi Lobo - Dark zachęciła go ruchem ręki, aby usiadł na miejscu obok, zagrała króciutką melodię na gitarze, po czym oddała sie rozmowie.

Lobo

Lobo

9.12.2003
Post ID: 14076

Lobo uśmiechnął się do Dark, po czym rozsiadł się wygodnie na zydlu obok niej. Sięgnął po półmisek i wyjął z niego kilka kawałków ciasta.

-Kawka jeszcze jest?

Spytał gospodynię a potem pogrążył się w zadumie. Obudziła go dopiero piękna melodia grana przez Darkenę.

-Ile to już było? Wiesz, od naszego ślubu? Pamiętam to jak dzisiaj, nawet zachowałem tę butelkę po trutce na wielbłądy na pamiątkę, hehe...
Lobo zaśmiał się pod nosem i wsłuchał się w piękną melodię Darkeny.

Darkena

Darkena

9.12.2003
Post ID: 14077

Dark zwróciła się do Loba:

- O tak, żeby mi się oświadczyć musiałeś wypić baaardzo dużo tej trutki. Nikt przy zdrowych zmysłach nie zrobiłby tego na trzeźwo - Dark roześmiała sie, po czym rozejrzała po karczmie. Na drążku siedział kruk, który niedawno jeszcze był powodem jej przerażenia. Sięgnęła do kieszeni, wydobywając z niej mały, srebrny dzwoneczek po czym podała go ptakowi.

- Niech ci dobrze służy, jako zabawka, Morfie. - Dark odłożyła gitarę i rozsiadła się wygodnie na krześle, przysłuchujac się rozmowom zgromadzonych.

Tarband

Admirał Tarband

9.12.2003
Post ID: 14078

- Chyba już o nas dawno zapomnieli. - zwrócił się Tarband do swego kompana Sayo - Trzeba o sobie przypomnieć.

Tarband podszedł do Sulii. Omal nie dostał łokciem w czaszkę. W ostatniej chwili uchylił się.

- Bardzo przepraszam, że tak po cichu się skradam. Mam jedną prośbę - czy można tym waszmościom podać piwo z tymi szyszkami. Wzmagają smak i zapach złocistego napoju. I tworzą wspaniałe połączenie ze słodkościami.
To mówiąc podał Sulii czarne szyszki. I oddalił się do swojego stolika.

MiB

MiB

10.12.2003
Post ID: 14079

*MiB skończył swój qfel przepysznego miodq, gdy wtem Sandro ruchem kości ręki dał mu do zrozumienia, żeby się do niego przysiadł. MiB nie czekał długo, tylko wstał i usiadł koło Lisza. Ten, nie czekając, zagadnął*

- Słyszałem, iż znasz nieco arkana sztuki Kowalstwa Marzeń. Nie będę owijał w bawełnę, potrzeba mi pilnie pomocy... *tu Lisz ściszył głos, dalszą część rozmowy prowadzili szepcząc. Po krótkiej chwili MiB wstał, skierował swe kroki w kierunq kominka, zacisnął pięści, wyszepteł kilka słów pod nosem i zniknął w buchających płomieniach, które po chwili się uspokoiły. Nikt ze zgromadzonych nie wiedział czego dotyczyła rozmowa, ani dlaczego diabeł tak nagle opuścił Zakątek, nie żegnając się z nikim. Tejemnica ta jednak miała być rozwiązana dość szybko*