Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Leniwe pogawędki"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Leniwe pogawędki
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Denadareth

Denadareth

20.02.2005
Post ID: 12723

Do stolika podpełzł Denadareth

- Witam panów ponownie... - zagaił - można się dosiaść ? -
- Naturalnie - powiedział Dragonthan
- O czym niezawodznie wiedziałeś zadając pytanie - westchnął Isli
- O czym była rozmowa ? - zainteresował się smok
- Dotyczyła różnorodnych zastosowań dwóch desek... - zaczął Islington - Pełnią fukcję rozrywkową, sakralną i bitewną. Używa ich się do zjeżdżania po śniegu... -
- Cóż, chociaż wiele świata zwiedziłem - zaczął smok - jak zapewnie się domyślacie rzadko bywam w zimnych krainach... nie jest to klimat dla mnie... Ale, ale... chyba słyszałem coś o wykradaniu smoczych jaj ? -

Denadareth spojrzał na Dragonthana... Łowca wytrzymał spojrzenie. Den polubił Draga ale nigdy nie przychodziło mu łatwo słuchanie o atakowaniu smoczych gniazd.

- Ładna pogoda prawda ? - przerwał ciszę Islington

Ilness

Oberżysta Ilness

20.02.2005
Post ID: 12724

-Ach, ta dzisiejsza młodzież... - spojrzał na nieprzytomnego Thompsona. -Taka słabowita jakaś. To pewnie przez tą pogodę.

Davoth

Davoth

21.02.2005
Post ID: 12725

Nagle do oberży wbiegł zdyszany, spocony i niesamowicie zmęczony Davoth. Szybko rozglądnął się po Sali, wbiegł między stoły, przewrócił Dragonthan'a, rozbijając przy tym kilka kufli i butelek. Nie zwracając uwagi na wyrządzony przez siebie bałagan Davoth zbiegł szybko po schodach do piwnicy i zatrzasnął za sobą drzwi. Zza zamkniętych, solidnych drewnianych drzwi dobiegały jedynie odgłosy przesuwania ciężkich przedmiotów.
Dragonthan podniósł się z ziemi, otrzepał i rzekł:
- Co to było? Przebiegło przez całą salę, rozbiło mi kufelek i nawet nie przeprosiło. Świat schodzi na psy.
- Ej, chłopaki - zza drzwi od piwnicy dobył się głos Davotha - Jakby ktoś o mnie pytał to nie wiecie gdzie jestem. Albo powiedzcie, że mnie nie znacie.
- Ale wytłumacz nam, o co ci…
Nim Ilness zdążył dokończyć w drzwiach ukazały się sylwetki dwóch dobrze zbudowanych ludzi. Bez słowa podeszli do lady i zapytali:
- Ostatnio widziano tu niejakiego lorda Davotha. Czy zastaliśmy go w oberży?
- Ależ panowie. To musi być jakaś pomyłka. Ostatnio żaden lord się tutaj nie kręcił – odparł Ilness
- A co jest za tymi drzwiami.
- Proszę ich nie otwierać. Wczoraj mieliśmy mały zawał. Przewróciły się beczki z winem i zatarasowały wejście. Gdyby otworzyć drzwi doszłoby do tragedii.
Przybysze może i mieli mięśnie ze stali, ale rozumem nie grzeszyli. Przyjęli do wiadomości ostrzeżenie oberżysty i wyszli.

- Poszli sobie! Możesz wyjść!
Tego nie trzeba było dwa razy powtarzać. Już po chwili sprawca całego zamieszania stanął przy najbliższym stoliku i sięgnął po syrenkę. Spostrzegł jednak, właściciel owej syrenki patrzy na niego niezbyt miło, więc szybko powiedział:
- Ja stawiam następną kolejkę.

Thompson

Thompson

21.02.2005
Post ID: 12726

Na te słowa Thompson gwałtownie się zerwał.
- Co? Ktoś stawia kolejna kolejkę?! Ilness - idź do piwnicy i daj co masz tam najlepszego, a zarazem najdroższego... He he he...
Następnie Thompson w pozycji siedzacej powtórnie zasnął.

Hisime

Hisime

22.02.2005
Post ID: 12727

Hisime wszystko sobie przypomniała.
- Dziękuję, Ci Sevornie za pomoc i opiekę, ale nie widzę w tym Twojej winy. W zasadzie nie byłoby takiego zamieszania, gdybym przez chwilę pomyślała, zamiast rzucać się do oberży i ustawiać barierę. Widzisz, mam pewnego towarzysza, na którego mało kto zwraca uwagę i w zasadzie o to chodzi. Jest to Dagor, kot. Kręci się po oberży i obserwuje. Kiedy byliśmy w lesie przekazał mi nagle obraz ze środka, a ponieważ racjonalne myślenie jakby mi zanikło, to efekt jest taki jaki jest. I czuję się jak ktoś, kto poprzedniego wieczora wlał w siebie całe morze syrenek...

Będę Ci bardzo wdzięczna, jeśli przyniesiesz mi coś mocniejszego do wypicia.

- Oczywiście - odrzekł Sevorn i zniknął za drzwiami.

Hisime zaczęła krążyć po pokoju, rozmyślając o wcześniejszych wydarzeniach. Nie wyglądało jej to na żart, a już tym bardziej nie na przypadkowe użycie magii....

Sevorn

Sevorn

22.02.2005
Post ID: 12728

Sevorn wyszedł z pokoju i zszedł po schodach na dół...

- Witajcie rzekł do wszystkich - zarówno znajomych i nowoprzybyłych i udał się w kierunku lady, za którą stał oberżysta. Po drodze zaczepił go Denadareth...

- Sev coś wyglądasz mi na lekko niewyspanego - powiedział Smok...

- Wiesz to chyba dlatego, że niewyspany jestem - odpowiedział z uśmiechem półelf - poczekaj chwilkę zaraz będę to porozmawiamy...

Sevorn podszedł do Oberżysty

- Dwa razy Behemotoffa - powiedział po czym odebrał zamówienie, jedno wychylił na miejscu... drugie też... - Jeszcze raz to samo - tym razem skierował się w kierunku pokoju, w którym przebywała Hisime...

- Proszę, coś mocniejszego dla Ciebie... Mam nadzieję, że nie będzie za mocne - uśmiechnął się i wyciągnął rękę z kieliszkiem...

Thompson

Thompson

22.02.2005
Post ID: 12729

...jednak Sevorn nie wypił swojego trunku. Przechodząc obok Thompsona zauważył, że ten śpi wyjatkowo niespokojnie. Mijając go został uderzony przez Thompsona, który zaczął majaczyć i wieżgać kończynami we wszystke strony. Zalał się swoim winem.
- Szybko, łapcie go zaczem zrobi coś niebezpiecznego! - zawołał Denadareth. Dragonthan i Ilness zaszli śniącego Thompsona od tyłu, po czym rzucili się na niego i skrępowali. Budzić go nie można było, bo budzenie lunatyków bywa niebezpieczne. Na czas jego "odzyskiwania świadomości" zamknęli go w piwnicy. Ledwo jednak Ilness przekręcił klucz ze środka dobiegło go pukanie.
- Wypuście mnie! - wołał Thompson. Gospodarz tak zrobił.
- Ładnie mnie tu przyjmujecie - powiedział zniesmaczony Thompson. Następnie zasiadł przy barze, przy którym po chwili zjawił się Ilness.
- Daj mi coś na kaca, ale coś NAPRAWDĘ SKUTECZNEGO.
Ilness chwilę dumał, coś nalał i dał Thompsonowi. Thompson jednak myślał.
- Coś mi tu nie gra... - wypij to - powiedział do Nagasha. Nagash wypił. Thompson:
- Chyba mogę temu zaufać - nie zauważył jednak, iż płyn wylał się na podłogę, bo Nagash jest trochę... kościsty. Thompson wypił miksturę. Chwilę odczekał... Następnie zdębiał, stał się sztywny jak kłoda, osłupiał. Potem zionął ogniem, co ludziom się nie zdarza. Gotowy byłby pożar, jednak Ilness miał pod ręką na takie okazje wiadro wody. Po chwili Thompson był już trzeźwy... po prostu zupełnie jak nowy. Rzekł:
- Ilnessie, co to było?
- To był specjalny koktajl mleczny zrobiony z mleka od krowy pasącej się na siedmiu wzgórzach pod chińskim murem.
- Mocna rzecz - pomyślał Thompson.

Denadareth

Denadareth

23.02.2005
Post ID: 12730

Denadareth odetchnął po trudnym zadaniu obezwładnienia Thompsona.
Spojrzał na Sevorna i Hisime.

- Usiądźcie... mam nadzieję że wyspaliście się... szczególnie Ty Hisime - smok zmarszczył brwi - Dobrze się czujesz pani ? Jeszcze raz przepraszam nie miałem pojęcia z kim walczę... -
- Tak, lepiej mi już. -

Den lekko się niepokoił - nie wątpił że Hisime jako najbardziej pokrzywdzona spróbuje dowiedzieć się jak te iluzje zostały stworzone...

Smok podpełzł do Oberżysty i zamówił swoim zwyczajem sok jabłkowy.
Wrócił, usiadł i dołączył do, żywo już dyskutujących, Hisime i Sevorna.

Islington

Mistrz Islington

23.02.2005
Post ID: 12731

- Ech, te low stori - westchnął Islington - mnóstwo tego tu teraz.
- Nie narzekaj Isl, to, że twój najdłuższy związek trwał trzy godziny nie znaczy, że inni też tak muszą - podsumował Den.
- Heh, dzięki. Nie ma to jak liczyć na przyjaciół.
- Przyjaciele są szczerzy, o to właśnie chodzi.
- No tak, zapomniałem - uciął rozmowę Isl i poszedł po coś na rozgrzanie.
- Właściwie to czego można się spodziewać po mistrzu od zauroczeń - westchnął mag i usiadł z powrotem obok Dena.

Dragonthan

Dragonthan

23.02.2005
Post ID: 12732

- Mistrza od zauroczeń? - zapytał Drag przysiadając się z winem do stolika Dena i Isliego - Ekhm.. ekhm... podsłuchałem, że twój związek trwał maksymalnie 3 godziny... czy to prawda? Taki urodziwy mag i tylko tyle wytrzymał? - Den zaksztusił się sokiem słysząc te słowa...

Thompson

Thompson

23.02.2005
Post ID: 12733

- Mistrz od zauroczeń? - zaskoczył Thompson. Następnie szybko odszukał odpowiedni amulet na szyi.
- Na mnie nie podziałają żadne uroki... ha ha ha... - wybuchł Thompson szatańskim śmiechem. Wszyscy z szeroko otwartymi oczyma spojrzeli na niego. Thompson poczuł się niezręcznie.
- Eee... no więc tego... to pamiątka!
- Pamiątka? - powtórzyli wszyscy chóralnie pytanie.
- Tak, dostałem ten amulet od bardzo ładnej dziewczyny. Dokładnie to od dżinna... dżinki?... w każdym razie był to dżin płci żeńskiej na zakończenie moich nauk w Brakadzie.
Ktoś wtrącił:
- Ale przecież ty nauki ukończyłeś gdzie indziej...
- To były inne nauki! Mistrzostwo osiągnąłem w trakcie długoletnich wypraw z moim kompanem, Kapłanem Magii Ognia, Kreeganinem Axsisem.
- Axsisem? - znów ktoś zapytał z niedowierzaniem.
- Tak... ale wracając do tematu i tego dżina to muszę przyznać, że to była moja pierwsza miłość... - rozmarzył się Thompson. Jak zwykle wszystkiemu przysłuchiwał się Denadareth. Zwrócił się pośpiesznie do Ilnessa:
- Cokolwiek będzie chciał do picia, nie dawaj mu. Powiedz, że gobliny wyżarły, albo wróżki ukradły... po prostu wymyśl coś.
- Jasna sprawa - odparł Ilness. Po chwili w jego stronę ruszył Thompson.
- Stawiam dla wszystkich! - rzekł. Od razu przy barze zjawił się Denadareth i zaczął zamawiać pomimo swoich wcześniejszych stwierdzeń, bo kto by się oparł darmowym drinkom...

Davoth

Davoth

25.02.2005
Post ID: 12734

- Ha! Darmowe drinki. Nareszcie odciąże trochę swoją sakwę. Mam nadzieję, że twoja Thompsonie jest pełna, gdyż mam ochotę na najlepszy drink jaki ta oberża proponuje.

Lucas

Lucas

26.02.2005
Post ID: 12735

Lucas przysiadł się do pustego stolika i nasłuchiwał wesołych rozmów osadników. Potem podszedł do baru:
- 2 kufle miodu poproszę - powiedział.
Zapłacił i odszedł w cichy kąt stolika. Pił miód, aż nagle do stołu podszedł elf.
- A ty co? - zapytał Lucas.
- Chcesz zakupić elficki miecz? - zapytał.
- Najpierw mi go pokaż.
Ten zaś pokazał mu miecz.
- Ależ to istne cudo - odparł rycerz i patrzył z zapartym tchem na złotą rekojeść i długie, przesiąknięte magią ostrze.
- Tak, najlepsza broń jaką sprzedaję, trzeba być przy nim bardzo ostrożnym, bo to niezwykły, magiczny miecz. Za jego pomocą można rzucać czar "błyskawica". Sprzedam ci go za 400 złotych talarów - powiedział elf.
Lucas miał zaś w sakiewce pieniędzy dość dużo, więc mógł sobie na niego pozwolić.
- Tak, kupuję - odpowiedział.
Potem szczęśliwy rycerz wyszedł z gospody...

Sevorn

Sevorn

2.03.2005
Post ID: 12736

Sevorn przeprosił Hisime tłumacząc jej, że musi odetchnąć pełną piersią na łonie natury... i musi to zrobić sam. Ukłonił się nisko i powiedział

- Na pewno wrócę.. mam nadzieję, że do tego czasu nie zdążysz mnie zapomnieć.

Chciał trochę powędrować, pobyć sam. Wiedział jednak, że on sam o niej nie zapomni. Zszedł na dół i podszedł do Denadareth'a i Islingtona.

- A Wy dalej rozprawiacie? Ehh zróbcie sobie małą przerwę, żebyście się nie przemęczyli - Sev uśmiechnął się szeroko pokazując białe zęby - Ja opuszczam na jakiś czas to miejsce... zaczęło mi brakować nocnego nieba nad głową, nieprzerwanych wędrówek... wiem Den - zwrócił się do smoka - że chętnie byś mi towarzyszył, ale tez dobrze wiesz, że chciałbym być sam... dlatego nie pójdziesz... Nic bywajcie, wrócę niebawem.

Sevon poszedł w stronę drzwi... otworzył je... popatrzył w kierunku pokoju, w którym przebywała Hisime uśmiechnął się w duchu... Machnął Denowi i Isliemu ręką, po czym wyszedł zamykając je za sobą ....

Nagash

Nagash

2.03.2005
Post ID: 12737

Wychodząc Sevorn wpadł na Nagasha, który akurat wchodził do środka. Lisz podszedł do baru, usiadł na krześle i powiedział :
- Ilnesie coś mocnego na rozgrzanie w tą zimną noc - po chwili stał obok niego kufel z jakąś zieloną parującą substancją.
- To najmocniejszy trunek jaki mam, i zarazem najdroższy - powiedział oberżysta zacierając ręce. Nekromanta sięgnął po kufel, podniósł go do szczęki. Wypił aż do dna że zostały same kropelki, jego czaszka stała się czerwona a z uszu poleciał mu dym. Niechcący potrącił kufel tak że kropelki trunku wylały się na podłogę wypalając dziurę.
- Hiu, naprawde mocne - powiedział Nagash otrząsając się aby jak najbardziej wytrzeźwieć.

Dragonthan

Dragonthan

2.03.2005
Post ID: 12738

- Co to jest? - zapytał Drag przyglądając się dziurze w podłodze
- Jakiś kwas, czy co? I jak ty to możesz wypić? Nie przepaliło ci czegoś? - Nagash zaśmiał się.

Denadareth

Denadareth

3.03.2005
Post ID: 12739

Denadareth odprowadził wzrokiem Sevorna.
Ech te dwunogi... nie zrozumiem ich nigdy.
Po czym wrócił do rozmowy z Islingtonem.

Mastorious

Mastorious

3.03.2005
Post ID: 12740

- Pij Syrenkę będziesz martwy!! - powiedział Mastorious i spadł z krzesła od przepicia.

Thompson

Thompson

3.03.2005
Post ID: 12741

Thompson sięgnął po leżący na jednym ze stolików korek i zatkał nim wypaloną dziurę. Następnie poszedł do kuchni, gdzie zastał ogromny bałagan, albowiem Ilness, zdawać się by mogło, że za częto tutaj nie zagląda. Spojrzał na leżącą obok butelkę. Wziął ją i powrócił do reszty. Przechodząc powiedział Nagashowi co ten pił.
- Nagash, piłeś "Lek dla nieziejących smoków"... Ilnessie, czy sanepid o tym wie? - zwrócił się Thompson do oberżysty.
Ilness natomiast zaczął nerwowo przewracać oczami i mówić coś, o tym, że jest ładna pogoda. Thompson wyjrzał przez okno. Na zewnątrz panuje burza z piorunami, zamieć śnieżna, plagi egipskie...
- Nie bój się, Ilnessie - nie wydamy się, bo gdzież byśmy się wszyscy spotykali?

Islington

Mistrz Islington

4.03.2005
Post ID: 12742

- Sam chciał to wypić - podsumował zachowanie Nagasha Islington
- Racja, nikt mu nie kazał - dodał Den
- Nie cierpie nieodpowiedzialnych ludzi - zaśmiał się Islington, wiedział bowiem, że sam nigdy nie wykazywał się rozsądkiem i ostrożnością