Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Leniwe pogawędki"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Leniwe pogawędki
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Thompson

Thompson

5.02.2005
Post ID: 12623

- Może da się coś naprawić? - powiedział Thompson biorąc do rąk fragment stołu. Już za 2000 sztuk złota...
Ilness zemdlał.
- Kurcze, ty to umiesz pocieszać - powiedział Getyr.
- Eee... nieważne - odparł Thompson, wziął Ilnessa i wylał mu na twarz wiadro wody, która była zapewne przeznaczona do mycia podłogi. Ilness oprzytomniał:
- Co? Już rano?
- Nie, ale mam dla ciebie inną ważną wiadomość - zapłacę za szkody wyrządzone przez nas.
- Niby skąd weźmiesz tyle kasy? - zapytał Getyr.
- Jak to skąd? - zdziwił się Thompson. - Nie mówiłem nic o tym, iż jestem jednym z posiadaczy unikalnych Bezdennych Woreczków? Co prawda ostatnio mój się przeterminował, ale i tak zaoszczędziłem trochę na "czarną godzinę". Następnie wyciągnął z kieszeni worek i wysypał na ladę 2000 sztuk złota.
- Proszę.
- Dziękuję, naprawdę nie wiem jak wam dziękować - mówił uradowany Ilness.
- Po prostu postaw kolejną kolejkę dla wszystkich - zasugerował Thompson, po czym dodał: I dla mnie jeden pokój - jestem tak śpiący, że zaraz usnę na... i usnął na stole. Getyr wziął Thompsona za ramię i zabrał do pokoju na górze. Następnie powrócił i zabrał się za dopijanie swojego browaru. Po chwili powrócił Dragonthan, Islington i Denadareth, którzy przez ostatnie kilka minut łazili na dworze i szukali potwora.

Getyr

Getyr

5.02.2005
Post ID: 12624

Gdy wypił cały kufel przypomniał sobie o chowańcu, ale nie chciało mu się już nawet do niego podchodzić

- Chowańca trzeba będzie związać i zastanowić się co z nim zrobić - wybełkotał Getyr
- Ja do niego nie podejdę - powiedział Ilness, który był już nieco mniej zmartwiony - ..., jescze sie bestia na mnie rzuci.
- Daj spokój nie widzisz, że się nachlał i leży półżywy - powiedział Getyr - a zresztą nie mam już do tego głowy..., niech ktoś inny się nim zajmie...

Hellburn

Włodarz Hellburn

5.02.2005
Post ID: 12625

Słysząc to Hellburn wstał od lady i podszedł do Chowańca.
- Ale narozrabiałeś - i najzwyczajniej wziął go za kark, skierował się do drzwi, otworzył je.... Chowańiec zaliczył takiego kopa, że zawył i pobiegł czym prędzej do lasu. Ifryt odwrócił się i spostrzegł, że wszyscy mają dziwny wytrzeszcz oczu.
- No co ? - wzruszył ramionami.

Nabu

Nabu

5.02.2005
Post ID: 12626

- No i wreszcie spokój będzie - ucieszył się Nabu, wychodząc spod jednego z nielicznych ocalałych stołów.

Druid otrzepał szatę i rozejrzał ciekawie dookoła.

- Hmm... Wystrój się trochę zmienił, jak widzę. Nie, żebym miał coś przeciwko zmianom - rzekł, drapiąc się po głowie - ale chyba wolałem stary styl. Te porozbijane stoły i ławy jakoś do mnie nie przemawiają.

Nabu podszedł do okna, otworzył je i wysunął głowę.

- A swoją drogą... Ciekawe skąd on się tu wziął ? I dlaczego był sam ? Przecież na ogół chowańce chadzają grupami... - zamyślił się.

Ilness

Oberżysta Ilness

5.02.2005
Post ID: 12627

-Hm... Nowa moda, drogi Nabu. Zgodnie z normami IJB 1234 stoły mają nie mniej niż jedną nogę, nie więcej niż siedemniaście. Coś się nie zgadza? - rozejrzał się zdezorientowany. Po chwili padł na podłogę i obudził się jeszcze szybciej. -Gryfy z prawej! Padnij! - schował się pod stół. Zaraz też zauważył, że bynajmniej nie jest w lesie. -No co tam? - spytał. -Co tu robił TEN chowaniec? - od razu zmienił temat.

Getyr

Getyr

5.02.2005
Post ID: 12628

Getyr podrapał się po głowie

- Hmmm...., skąd się on wziął, najprawdopodobniej był na usługach jakiegoś lokalnego maga i gdy nadarzyła się okazja czmychnął, w dodatku musiał to być jakiś kiepski mag, skoro nie umiał kontrolować swojego Chowańca... - Getyr zamyślił się - ..., a może przyciągnął go zapach Ogonów Skorpen; w końcu był on tak intensywny, że dotarł by chyba nawet do Eeofolu..., jeśli tak się stało musimy się spodziewać kolejnego ataku, ale tym się martwcie sami, ja idę spać.

Getyr zamówił pokój i poczłapał na górę, ziewając co trzeci stopień schodów...

Sevorn

Sevorn

5.02.2005
Post ID: 12629

Drzwi oberży otworzyły się cicho... bez żadnego skrzypnięcia, czy też jęku co było dziwne bo zazwyczaj wchodzący dawali o sobie znać hałasem... Tajemnicza postać w kapturze rzuciła od wejścia...

-Znajdzie się miejsce, kufel zimnego piwa i kawałek strawy dla zmęcz....

Sevorn urwał w połowie zdania. Rozglądnął się po oberży niepewnym wzrokiem i pomyślał...

-Czy ja aby dobrze trafiłem? Chciałem przecież tylko odpocząć - już miał zawrócić i wyjść ale w końcu nie raz widywał oberże w gorszym stanie.

- To jak znajdzie się miejsce, kufel zimnego piwa i kawałek strawy dla zmęczonego wędrowca? - wyrecytował dźwięcznym głosem zdejmując kaptur półelf.

Islington

Mistrz Islington

6.02.2005
Post ID: 12630

- Sevorn? Haha - zaśmiał się Islington - Dobrze cię znowu widzieć, widzisz panuje tu małe zamieszanie, ale napić się czegoś zawsze można - powiedział Islington i razem usiedli do stolika.

Denadareth

Denadareth

6.02.2005
Post ID: 12631

Den podniósł głowę i spojrzał na Sevorna.

- Proszę, proszę wreszcie zawitałeś do Oberży... długo musiałem czekać - po czym smok uśmiechnął się (na ile smoczy pysk pozwalał) - Witaj ! Oberżysto, najlepsze krasnoludzkie piwo dla tego pana ! -

Sevorn

Sevorn

6.02.2005
Post ID: 12632

Sevorn usłyszawszy swoje imię zobaczył Islingtona.. Uśmiechnął się jakże prawdziwie...

- Isli witaj, haha, jaki ten świat mały znowu się spotykamy - rzekł uradowany ze spotkania - zasiądźmy do stołu pogawędzimy, napijemy się piwa.

Sev już siadał gdy znowu usłyszał znajomy głos, głos Denadaretha.. znowu uradował się okropnie w duszy (już drugi raz tego samego dnia, ba w ciągu kilku minut, co było dla niego sprawą niezbyt często spotykaną).

- Den druhu, zaprawdę niezmiernie zaszczycony i zadowolony jestem Twym widokiem.. Wreszcie tu trafiłem i jestem winien Ci podziękę... pozwól że postawie Ci sok pomarańczowy, no chyba że się coś zmieniło i zacząłeś pijać piwo? - zapytał się Sev z wyrazem radości na twarzy - choć że tu do nas Den, zasiądź i opowiadaj co u Ciebie - Sev zwrócił głowę w stronę Islingtona - Ty też mów co u Ciebie, ostatnio nie dochodziły mnie żadne wieści z tych krain.

Sevorn usiadł wygodnie na tyle ile pozwalała nieco naruszona ława przy stole i czekał na piwo, na strawę, a przede wszystkim na nowiny.

Thompson

Thompson

6.02.2005
Post ID: 12633

W tym samym czasie na górze spał sobie w wynajętym pokoju Thompson. Nagle się zbudził.
- Co tam się dzieje, do diaska? Wyspać się nie dadzą... - zaczął mówić sam do siebie. Następnie wyszedł na korytarz i dotarł do schodów. Wyjrzał jak sytuacja się prezentuje.
- Hmm... ktoś przyszedł, chyba trzeba się przywitać? - pomyślał. Krocząc na pierwszy stopień pośliznął się, następnie rzucony do przodu poszybował w stronę baru. Przelatując obok przechwycił trzymane przez Ilnessa piwo i kończącym saltem zasiadł przy stole, gdzie inni już biesiadowali. Nie róbcie tego w domu - poradził im, po czym dalsze słowa skierował w stronę nowoprzybyłego:
- Witam, jestem Thompson. Co ciebie sprowadza do tej spelu... - zatrzymał się i spojrzał na Ilnessa. Tamten spoglądał na niego złowrogo. Thompson poprawił się:
- Chciałem powiodzieć, co ciebie sprowadza w to "niezwykłe miejsce"?

Hisime

Hisime

7.02.2005
Post ID: 12634

Hisime ostrożnie weszła do tawerny, przyzwyczajona, że czasami może coś latać w powietrzu i włosy jej zdębiały na widok roztaczający (lub rozwalający) się przed jej oczami. No nieźle. - pomyślała.
Udała się w stronę kącika (jednego z wielu, zresztą mnogość ich wynikała jak najbardziej z nasycenia magią i umiłowania wielu bywalców, do miłych zacienionych i w miarę spokojnych miejsc).
Wyjęła małą drewnianą skrzyneczkę i rozpoczęła naprawę stołu i ław przylegających onegdaj.
Po dłuższej chwili, ukończywszy dzieło naprawy, wstała, otrzepała płaszcz i dopiero teraz powiodła wzrokiem po istotach skupionych nad jadłem i napitkiem.
-Witajcie wszyscy i raczcie wybaczyć iż nie przywitałam się zaraz po wejściu. Wiele rzeczy tu już widziałam ale żeby miejsca do siedzenia w moim kąciku nie było, dopiero pierwszy raz.
I skinąwszy głową podeszła do baru.
-Coś mocnego proszę byle nie Syrenki:). Mam nadzieję, że szybko uporasz się z tym bałaganem. Później postaram się rzucić jakiś sensowny czar wzmacniający wyposażenie:)
Hisime wzięła trunek z rąk Ilnessa, który jeszcze jakby dochodził do siebie.
I udała się do kącika.

Sevorn

Sevorn

7.02.2005
Post ID: 12635

Sevorn siedział spokojnie zajadając się pieczenią z dzika, gdy wtem obok niego wylądował dotąd nieznany jegomość...

- Nie róbcie tego w domu - poradził im ów bywalec i zwrócił się do Sevorna...

Sev na chwilke przestał jeść wytarł rękę o spodnie i wyciągnął ją w przyjacielskim geście...

- Mai yomenie! Estea Sevorn! - rzekł w swej mowie półelf, ale natychmiast zorientował się, że przecież nie każdy musi ją znać... - znaczy się Witaj! Jestem Sevorn! Miałeś całkiem niezłe wejście.. tylko proszę następnym razem bądź troszkę delikatniejszy w siadaniu, to chyba ostatni stół, który jeszcze stoi. - uśmiechnął się lekko Sev

- No tak brakuje jeszcze tego, żebyśmy nie mieli na czym jeść - wtrącił Den...

- Ah zadałeś mi pytanie wybacz, że nie odpowiedziałem od razu - zwrócił się Sevorn do Thompsona - więc może to prozaiczne co powiem... ale sprowadza mnie tu głód i zmęczenie. Pozwól, że dokończę posiłek, wtedy napijemy się piwa i powiem coś więcej - zagadnął Sevorn nie ukrywając zmęczenia w głosie...

- Haha - zaśmiał się Thompson - prawda ja też nie lubię rozprawiać o pustym brzuchu, hmm może też coś zamówię?

Sev już kończył jeść, gdy drzwi oberży otworzyły się i ukazała się w nich nieznajoma.. Sevorn zastygł na chwilkę w bezruchu, troszkę poczerwieniał i nie mógł nic z tym zrobić... po chwili okazało się, że swój wzrok wbija w pustą przestrzeń gdzie Ona jeszcze przed chwilą stała... przez to nawet nie usłyszał 'witajcie' toteż nie uczynił żadnego gestu na powitanie...

- Ehh - westchnął cicho półef i wrócił do kończenia posiłku...

Nabu

Nabu

7.02.2005
Post ID: 12636

Nabu skinął głową nieznajomej na przywitanie, a ponieważ był nad wyraz towarzyski, postanowił zaproponować kolejkę Syrenek.
I gdy już otwierał usta, żeby złożyć zamówienie, usłyszał złowrogie słowa : " ... byle nie Syrenki... "
Ręka druida, sięgająca już po złoto, znieruchomiała w pół drogi. Płuca przestały pompować powietrze, wzrok zaszklił się, a kolana lekko ugięły. Półkule mózgowe próbowały jakoś zinterpretować te słowa, nadać im jakiś sens, jakąś logikę. Na próżno. Nabu nie był przygotowany do tak okrutnego ciosu, zadanego z zasadzki.

- Jak... można... nie... lubić... Kuszących... Syrenek... - zdążył jeszcze wyszeptać, po czym opadł bezwładnie na krzesło.

Denadareth

Denadareth

7.02.2005
Post ID: 12637

- Cóż się u nas działo - Den zaczął odpowiadać na pytanie zadane dobre kilka chwil temu - Cóż, podróżowało się trochę, polowało się sporo... penetrowałem podziemia Nighonu i starłem się z taką nowosmokowską - Mutare czy jak jej tam. Była całkiem mocna i w... - smok przerwał opowieść obserwując lot nad złamaną ławą w wykonaniu Thompsona

Odchrząknął i już miał zamiar kontynuować opowieść gdy do Oberży weszła Hisime...

Denadareth nie byłby smokiem gdyby nie odprawił Przyspieszonego Rytuału Powitania i nie poleciał jej pomóc w naprawianiu ławy... jedyny problem że nim skończył Rytuał ława byłą naprawiona i Hisime siedziała w swym kącie.

Den skłonił pysk z szacunkiem i wrócił do Sevorna i Isliego.

Getyr

Getyr

7.02.2005
Post ID: 12638

Getyr obudził się nagle. Poczuł jakiś niepokój, intuicja podpowiadała mu, że stało się coś złego, gdzieś w oddali dało się słyszeć ciche pomruki nadchodzącej burzy, a ciemność w pokoju wydawała się jakaś złowroga. Jednym słowem stało się coś złego... Getyr szybko się zorientował w sytuacji i już wiedział co złego się stało; to Krewoldzkie piwo nie dawało mu spokoju i znów mu sie zachciało...(no wiecie). Zaczął schodzić po schodach nie wiedząc, że Nabu walczy o życie...

Sevorn

Sevorn

7.02.2005
Post ID: 12639

Sevorn słuchał tego co miał mu do powiedzenia Den... do czasu gdy ten poszedł pomóc Hisime.. Gdy ten na powrót zasiadł do stołu półelf zagadnął znowu Smoka...

- Czyli to co zawsze - mruknął Sevorn do Dena przypominając sobie swoje ostatnie wyprawy - polowania, zabawa... nie dokończyłeś mówić o starciu, a wiesz że chętnie usłyszę o nim więcej...

- Tak, wiem, wiem - odparł Denadareth - już kończę...

- Zaczekaj chwilkę - powiedział szeptem półelf szturchając łokciem Dena - Powiedz mi co to za Piękność siedzi tam w kącie, ta której próbowałeś pomóc - Sev znowu się zaczerwienił - a tak na przyszłość przyjmij moją radę... jak chcesz komuś pomóc to zostaw rytułały na bardziej dogodny moment... wiesz czasem po prostu może być za późno... - Sevorn jak zwykle mówił niejasno i podtekstami - no to kto to? - zapytał niecierpliwym głosem...

Denadareth

Denadareth

7.02.2005
Post ID: 12640

- Taaaak... - Denadareth wbił spojrzenie w Sevorna, w oczach na sekundę zapłonął ogień - Istotnie wasze zwyczaje są zbyt różnią się od naszych... uczę się ich dopiero 70 lat. Dwa smoki mogą się witać i parę godzin... cóż, jeszcze nie dawno byłem bardziej biegły w waszych zwyczajach ale odkąd nie widuję Cyry zacząłem zapominać... -

Może to była sztuczka ognia płonącego w kominku ale Sevornowi wydało się, że łuski wokół pyska Dena stały się odrobinę bardziej czerwone... sztuczka światła...
Smok przeniósł spojrzenie na Hisime.

- Ekhm - Den odchrząknął - ta szlachetna dama to sama Hisime we własniej osobie... najznakomitsza poetka... często przesiaduje w Oberży zaszczycając nas swą obecnością - znów spojrzał na Sevorna - masz rację... muszę sobie darować te Rytuały. Co do walki... spodziewałem się, że Mutare jako ludzka kobieta, która stała się smokiem będzie prosta do pokonania. Zresztą przybyłem do Nighonu na jej zaproszenie. Chyba miała nadzieję włączyć mnie do swej armii smoków. - ogień mocniej zapłonął w oczach Dena - Była silna... zbyt silna. Wycofałem się ale nie bez walki...

Denadareth uśmiechnął się szatańsko

- Smoki nic nie robią bez walki - po czym spróbował się uśmiechnąć - a co u Ciebie przyjacielu ? Wiem, że podróżowałeś ale gdzie byłeś ? Kogo spotkałeś ? Opowiadaj. -

Hisime

Hisime

8.02.2005
Post ID: 12641

Hisime usłyszała wyszeptywane słowa druida i chwilę zastanawiała się, czy on zawsze jest taki przewrażliwiony, czy to tylko chwilowe, ale widząc jak łapie bezsilnie powietrze niczym rybka na brzegu, szybko wstała i walnęła go w plecy, pomagając mu otrząsnąć się z szoku i przywracając dech w płucach.
- Widzisz drogi druidzie, to nie kwestia lubienia czy też nielubienia, raczej ochoty. Poza tym radzę coś bardziej relaksacyjnego jak na ten przykład piwo, bo coś zanadto spięty jesteś. :)
Odwróciła się w stronę smoka.
-Witaj Denadareth. Dziękuję za dobre chęci i za piękny Rytuał:) , niestety gdy używam magii jestem nieco odsunięta od otoczenia:) co nie znaczy, że nie wiem co się dzieje :) i że nie widzę ukradkowo rzucanych w moją stronę spojrzeń
Wymownie popatrzyła na Sevorna :)
- Hisime jestem, mości Sevornie:)
Uśmiechnęła się, skinęła głową i udała się do kącika by dokończyć szlachetny trunek.

Getyr

Getyr

8.02.2005
Post ID: 12642

Witam wszystkich nowoprzybyłych jak i tych których wcześniej nie przewitałem!!!! - krzyknął Getyr gdy zszedł juz po schodach, po czym skierował się w stronę drzwi i wyszedł.