Oberża pod Rozbrykanym Ogrem

Baśniowe Gawędy - "Leniwe pogawędki"

Osada 'Pazur Behemota' > Baśniowe Gawędy > Leniwe pogawędki
Wędrowiec: zaloguj, wyszukiwarka
Ingham

Chorąży Ingham

17.07.2003
Post ID: 11843

Czym TY teraz będziesz gryzł wampirzasty?

* INgham podrapał się w czerep udając, że intensywnie myśli. Podszedł do hetmańskiego stolika, zabrał pustą butelkę po jOjOwym Mocnym i rozbił ją. Wyszukał najostrzejszy kawałek wielkości połowy kciuka, kształtem z grubsza przypominającym trójkąt. Podszedł do Warlocka i wepchnął mu w dziurkę po kle. Trochę zazgrzytało, zarzęziło i mnich pokazał wszystkim swoje dzieło. *

Nauczyłem się tego w dalekich barach, które odkrywałem jako Inghiana. Pasuje Ci Sewreyu?

Sewrey

Warlock Sewrey

17.07.2003
Post ID: 11844

Wielkie dzięki mości Inghamie, pasuje idealnie. Polecę sprawdzić jak się sprawuje w akcji... :)

*Wampir zmienił się w nietoperza i wyleciał przez okno w stronę pobliskiej wioski. Z oddali dało się jeszcze słyszeć wołanie:*
- Zaraz wracam, nie wypijcie wszystkiego

Valturman

Valturman

17.07.2003
Post ID: 11845

:-)
- To lubie. Samoobsluga.
Val przeskoczyl przs kontuar i zaczal buszowć miedzy trunkami.
- Co komu podac?

Grenadier

Kanclerz Grenadier

17.07.2003
Post ID: 11846

- Kielich Dębowej poproszę, jeszcze ranek nie tak blisko, słowik to a nie skowronek.... co ja plotę....

Fuuzy

Fuuzy

17.07.2003
Post ID: 11847

Fuuzy slysząc propozycję wygramolil się spod stolu.
- Wina karczmarzu... czy co tam masz... zaraz... to nie karczmarz... hmm... nie ważne... wina czy co tam masz... tylko szybko... bo coś czuję, że dlugo tak na tej ladzie nie pociągnę - rzekl elf i zsunąl się z lady na swe legowisko utworzone z odpadów po starych plaszczach...

Guinea

Guinea

18.07.2003
Post ID: 11848

-Wychodzę. *To mówiąc elf udał się w stronę drzwi. Na początek spadł z żyrandola. Potem pozbierał się i lekko zataczając wyminął (albo i nie) różne rzeczy i ludzi stojących mu na drodze, czym naraził się na kilka starożytnych klątw rzuconych pod swoim adresem - niczym innym zebrani nie byli w stanie rzucać w chwili obecnej.*

-Wrócę, gdy trzy ćwierci księżyca przeminą... *to rzekłszy, potknął się o próg i wypadł na zewnątrz*

Valturman

Valturman

20.07.2003
Post ID: 11849

Val wyszedł z za kontaru niosąc trunki
-Dobrze źe nie zabrał ze sobą kluczy do piwniczki :lol: , panowie takiego zaopatrzenia dawno ni widziałem
Podał Kielich Dembowej Grenadierowi

Tarband

Admirał Tarband

20.07.2003
Post ID: 11850

Po cichutku wszedł do karczmy, rozejrzał się. Wszyscy zajęci rozmowami nawet nie zwrócili na niego uwagi.
Usiadł w kącie izby uważnie przyglądając się służebnej dziewce.
Zamówił Avastara z Pooloradem. Dawka energi pobudziła jego zmysły. Rubasznie pogładził dziewkę po ramieniu, spłonęła rumieńcem.
Tej nocy będzie jego.

Dyskretnie zamówił Miód królewski i kazał zanieść do stolika gdzie jOjO, Faramir i Ra-v rozmawiali o sprawach wielce radosnych.

jOjO

Hetman jOjO

20.07.2003
Post ID: 11851

- Patrzecie! Fto tu się do nas zbliża!
- Mniodek!, mniodzio
! królewski! - zakrzyknął radośnie jOjO

- A Ty możesz se tu z nami siąść :), jakżeś sie już do mniodq przeczepił...

*nie wszystko było zbornie powiedziane, ale kompania się radośnie o Tarbandową osobę powiększyła i ochoczo zabrała do dalszych śpiewów i rozkoszowania się miodem!*

Tarband

Admirał Tarband

21.07.2003
Post ID: 11852

Serdecznie dziękuję Hetmanie.

Tarband skłonił się nisko biesiadnikom. Usiadł do stołu, wziął do ręki szklanice z miodem. Toast pragnę wznieść za miłościwie nam panującego Imperatora Behemota, niech jego komnaty pełne są złota, za jOjO Hetmana by jego broda lśniła cała, za Guinee Grododzierżcę co męzne ma serce, za karczmarza Ilnessa niech zawsze pełna jego kiesa, za Kanclerza Grenadiera by łaskawiej oceniał dzieła. Za wszystkich o których zapomniałem lub rymu na toast wymyślić nie umiałem.

Gawiedź w karczmie okrzyki radości jeła wydawać. Nikt nie wie czy z powodu toastu Tarbanda, czy dlatego że na stołach dziewki zaczęły stawiać dzbany z jOjOwym MOCNYM.

Tarband usiadł, szklanice z dziwna zawartością w ręku trzymał, wzrok jego po karczmie błądził. Tylko Ingham wiedział co robił Tarband, uśmiechnał się i zaczął miód smakować.

Grenadier

Kanclerz Grenadier

21.07.2003
Post ID: 11853

- Nie odmówię, nie odmówię, w Waści ręce zacny gościu przepić wypada.
Karczma, mimo letniego sezonu polowań na (wstawcie se co chcecie, nie chce mi się dla qfla komuś narażać;) ) tętniła życiem. Nie było karczmarza, ale za to były karczemne okrzyki, śpiewy i toasty...

Faramir

Faramir

21.07.2003
Post ID: 11854

...Nie było karczmarza, ale za to były karczemne okrzyki, śpiewy i toasty...

... i trunki, i trunki! Sporo trunków należy przy tym zauważyć. Bardzo bardzo!

- Johoho! - zakrzyknął Faramir na chwilę wyłaniająć się spod stolika. Spojrzenie jego błędne było, i mętne jakowoś, głowa kiwała mu się w kierunkach wszelakich, a on sam sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał upaść na podłogę i zasnąć. Znaczy się siły regenerować.

- Tosz to ciii... pi-ękny toooast - mówił z trudem dziwnie akcentujać słowa. - Tar... Więcej takich płosze...

- Śśś...pewać... to ni dam rady... a...le... spróbuję! - odrzekł z nagłym ożywieniem.

- Tototo - ozwał się po dłuższej chwili - takom piosnkem piknom słyszałem, łod Sewreya... Cza to kontuwować...

a jak wszysko juuusszz wypiiiiijeeeeee..
eee... to sobie... sobie znowu pooopiiijeeeee
ii... yyy...

Zakrztusił się lekko garncem miodu który podesłał Tarband do tego stolika, a który to nieszczęśnie konsumował podczas niezbyt owocnych prób ukazania swego sławetnego we wszystkich klubach karaoke głosu.

Sewrey

Warlock Sewrey

22.07.2003
Post ID: 11855

*Do karczmy wszedł Sewrey niosąc w ręku butelkę z resztką jakowegoś napoju dziwnego*

Witajcie Waszmościowie - zakrzyknął

*przysiadł się do stolika i pociągając duży łyk z butelki, powiedział*

ech... wiecie wracam właśnie z tej wioski co to tam za lasem niedaleko...
qrde żesz no, nigdy się tam oni chyba nie nauczą, ledwie mnie miejscowi zobaczyli od razu baby krzyku narobiły - czosnkiem we mnie ciskać zaczęły, chłopy z kołkami jakowymyś z chat wybiegl, wrzeszcząc przy tym okrutnie...
A ja jeno barana żem kciał od nich odkupić, co by coś tu z Wami przekąsić, ale cush zobaczyłem, że z handlu nic nie wyjdzie, więc po wracając dzika ładnego upolowałem....
Ciężkie to cholerstwo, ledwiem go na plecach przytargał a zatrzymywać się dwa razy musiałem co by odpocząć... Kondycja już nie ta sama przez te ciągłe biesiadowanie... ;)

*mówiąc to znów pociągnął łyka z butelki*

No Panowie dzik ładniutki przed karczmą leży, podejmie się kto przyrządzenia??

Faramir

Faramir

23.07.2003
Post ID: 11856

- Ooooo! Pięknie Sewreyu, dzika zjemy, hoho! A ja wiadomo:

Najlepiej mięso dzicze
smakuje przy dobrej muzyce.

- Więc może ja znowu pośpiewam? ;)

Fuuzy

Fuuzy

25.07.2003
Post ID: 11857

- Śpiewać? Któż chce śpiewać?
Muszę to wiedzieć bom bardzo chętnie bym się przylączyl... no ale skoro nikt się nie ręczy podjąć wyzwania to może ja bym coś zaśpiewal?
Oczywiste, że nie za darmo...

Sewrey

Warlock Sewrey

25.07.2003
Post ID: 11858

Jak nie za darmo, to może za dzika? ;)

Fuuzy

Fuuzy

31.07.2003
Post ID: 11859

- Taaa... dzika to sobię w każdej chwili mogę upolować...
a ja chcę czegoś specjalnego... jak... jak... ta butelka co na ladzie stoi

Ingham

Chorąży Ingham

4.08.2003
Post ID: 11860

Moja butelka! - ryknal Ingham i rzucil sie na flaszke lapiac ja na sekunde przed Fuuzym. Inghiana uciekl w kat Oberzy...

Faramir

Faramir

4.08.2003
Post ID: 11861

- Co za skok mości Inghamie! O twym wyczynie rozpowiadać będą bajarze i minstrele przez przyszłe lata, obaczysz! Już ja się o to postaram! - Powiedział Faramir z bzdurnym uniesieniem. Wszyscy spojrzeli na niego.

On tymczasem wyjął lutnię za pazuchy, nastroił struny, łyknął zdrowo piwa. Chrząknął kilkanaście razy, zrobił trzynaście przysiadów, łyknął wina, chrząknął i powiedział:

- Chwilę mi dajcie drodzy słuchacze
A zaraz pieśnią swą was uraczę.

Po czym Faramir zmożony srodze
Butelce jednej stanął na drodze
Uspokoiwszy żądze nieczyste
Wydusił z siebie nuty perliste

- Ballada o tym mnichu Inghamie
Co piwo łyka se na śniadanie!

Pewnego razu, w pewnej oberży
Mość Sewrey dzika w łapie swej dzierży
A był on wampir wielce taktowny
Prosił minstreli owych tak płodnych
Coby go piosnką swą zabawili
Za co łeb dzika on im pochyli.

Wtedy się zgłosił elf taki pewien
Obdarzyli go Fuuzy imieniem
Lecz ten pokrętny w swoim knowaniu
Chciał zdobyć butlę, w mnisim władaniu
Będącej. Ingham widząc ten zamach
Z bojowym krzykiem wyskoczył: "...rwa mać"
A skok ten jego, niczym w majtriksie
Jak pokaz siły co w Asteriksie
Przez pół tej sali przeleciał właśnie
I wtedy jak z najpiękniejszej baśni
Najcenniejsze swe odzyskał mienie
Co już się stało dawnym wspomnieniem...

Skończywszy swą - wątpliwej jakości - balladę, Faramir uśmiechnął się szeroko, czekając na reakcję tłumu. Czekając.

Czekając.

Czekając...
Dość długo.

Ingham

Chorąży Ingham

7.08.2003
Post ID: 11862

Wspomnienie smialo w kat polecialo
Butelka prysla, nic nie zostalo.

Inghiana podniosl swoje litery
(jak u kazdego - byly ich cztery)
Podniosl, zatoczyl, slowem zabroczyl:
Faramir piekne piesni nam spiewa
Kazda lze w oko wlewa
Gdy juz wyplacze, sam zamajacze...
Tfu! cos zaspiewam raczej!