Imperium

Behemoth`s Lair

Maffej

:arrow: Imję - Maciej (trudno się domyśleć :D ) :arrow: Xyfka - właściwie to MaFFej ale ostatnio przyjęło się także 'Wilkołak' :? :arrow: Fjek - 18 wiosen :arrow: Lubiem - fantastykę (literaturę : Dick, Tolkien...); muzykę rockowometalową (SOAD, Danzig, Nevermore,...
Otworzył ciężkim ruchem dębowe drzwiczki Oberży. Rozejrzał się i nie pewnie przekroczył próg szynku. Stanął. Spojrzał raz w lewo, potem w prawo. Przez jego głowę przeleciała tylko jedna nieuchwytna myśl : "O co tu - kurczę- chodzi ?? Ilness: Po pierwsze: nie bluźnij w swoich...
Czuł się nie co nieswojo w tych okolicach, na powitanie już sam oberżysta zmierzył go przenikliwym spojrzeniem... Wiedział jednak, że na jego postaci spoczywa więcej oczu. Oczu, które śledzą każdy jego ruch. Każdą jego myśl...
Przecisnął się przez tłumy spoconych ciał. Ruszył w sytonę szynkwasu, za którym machał dłonią oberżysta. Te ruchy - jak mu się zdawało - były zaadresowane bezpośrenio do niego. Miał rację... - Podać coś, wędrowcze ? - zapytał karczmarz o smagłej twarzy. W jego głosie...
Wział drewniany talerz z ciasteczkami, w drugą dłoń pochwycił przepełniony sokiem kufel. Odwórcił się od szynkwasu. Wśród czterech ścian karczmy nadaremnie poszukiwał wolnego stolika. Nagle coś przykuło jego uwagę... Dwa pulsujące krwistym ogniem punkty... Obserwowały go......
- Eliksirów miłości ??? - jego kącik zatoczył delikatny łuk tworząc lekki uśmiech. - Wybacz przyjacielu ale nie zajmuję się takimi sprawami. Miłość sama w sobie jest potężną mocą, ingerowanie w nią może nieść jedynie zniszczenie. Zniszczenie, zagładę uczuć... Nie jestem...
- Dowcip ??? Jak to miło spotkać kogoś kto potrafi sie jeszcze posługiwać tą wspaniałą sztuką - nagle minę zakrył mu cień smutku. - Ludzie, z którymi miałem ostatnio 'przyjemność' rozumieli jej znaczenie na wspak... - chwila ciszy. - Islington, tak ? Miło mi - podał dłoń...
- To dla mnie zaszczyt - podał dłoń Hellburn'owi - i wyróżnienie - ucałował dłoń Sharwyn. - Szmaragd, powiadasz drogi Hellburn'ie ? Zaprawdę ciekawych rzeczy dowiaduję się od twej osoby - podrapał się po brodzie. - Mój mistrz, Sarakin'em zwany zawsze powiadał, że tylko jeden...
Mała stópka tańczącej Sharwyn odziana w błękitne buciki nagle śmignęła obok twarzy Maffej'a. Odsunął głowę z uśmiechem. Zwrócił się do Islington'a : - Wspomniałem, że obok mego imienia w enrockich księgach widnieje jeszcze słowo 'Piromantes'. Nic ci to nie mówi ? -...
- Jestem Piromantą. Ale raczej z nie z wyboru. Poprostu kontrola nad ogniem odpowiada mojej naturze, czynię to z większą łatwością niż np. sterowanie sferą wody... Studiując księgi jednak zagłębiałem się we wszystkie magiczne sfery. - A zbroja ? Interesuję się nią jako...
Spojrzał na zakapturzonego jegomościa, który poruszając palcami w powietrzu grał na swej piszczałce. Zaklaskał dwukrotnie a w jego dłoni zmaterializowała się błyszcząca złotem mandolina. Począł akompaniamentować mężczyźnie. Cała sala zaczęła rytmicznie stukać, tupać i...
- Znudziło mi się to 'złoto' - zaśmiał się Maffej. - Uczynię teraz mą mandolinę lustrem odbijającym błękit nieba. - pstryknął palcami i tak się stało. W rzeczywistości instrument Maffej'a był tworem tylko po części nierzeczywistym - był zwykłą mandoliną 'doprawioną'...
Maffej skinął na Cyrę : - Witaj... Piromantes to nie mój przydomek a tytuł, profesja jaką otrzymałem po zakończonych studiach... Oznacza on 'PIROMANTA'... Pomyliłaś droga przyjaciółko pojęcie to z godnym pożałowania 'PIROMANEM'. Piromanta to mag wyspecjalizowany w panowaniu nad...
- ... Widę, że w tutejszych stronach nie trudno spotkać ludzi dowcipnych - uśmiech obudził się na jego twarzy. Barczysty mężczyzna o twarzy maszkarona podniósł się od - znajdującego się w pobliżu tańczących - stołu. Powolnym krokiem podszedł do biesiadników. Jedną dłoń...
Olbrzym dał znak stojącej po stronie jego lewego ramienia zakapturzonej postaci. Osobnik zrzucił kaptur, w świetle świec zabłysła gładka, smagła, zielonkawa skóra... Półork. Obiegł stół z jego lewj strony, ruszyl w kirunku gdzie zasiadał Denadareth wraz z Cyrą. Drugi osiłek...
- Hmmm... Sharwyn ??? - odezwał się nieśmiało Maffej. - A czemu zaklęcie to rzuciłaś na WSZYSTKICH ? Nie wystarczyłoby na trójkę tych troglodytów ? - skinał głową (gdyż ręce miał splątane) wskazując awanturników. - Eeee... możesz na rozplątać ??? Ścierpłem......
- Islington'ie nie byłeś nigdy zakochany ? Choć raz ? Mogłeś choć raz w życiu zdziałać wszystko ? Byłeś choć raz niebezpieczny... ? Mówisz o miłości z takim dystansem...
- Droga Cyro znam twą osobę zaledwie od kilku godzin, ale brzebywając w towarzystwie Twoim oraz Tych oto tu zebranych osób czuję, że powinienem także - z okazji tak wspaniałego święta - podarować Ci coś co umili Tobie ten oto czas... Podobnie jak Hellburn nie jestem przygotowany na...
Islington wydobył swój magiczny flet spod poły płaszcza. Przyłożył instrument do ust. Popłynęła wesoła muzyka... Maffej wykonał ruch ręką. Wokół Cyry i wszystkich zebranych w koło pojawił się zielony las. Mag stanął na małym wzniesieniu i począł opowiadać historię...