Imperium

Behemoth`s Lair

Kanako

Drzwi otwozyły się trzeci raz tego dnia. Do karczmy weszła wysoka postać w czerwonym płaszczu a u boku spoczywały dwa żelazne ostrza -Co za dziura ... Czy to jedyna karczma w okolicy?! No cóż musze się zadowolić tym. Daj człowieku jakieświno... O ile oczywiści w tej ruinie będzie
Czerwono-włosy mężczyzna przysiadł się do paladyna .Podchodzać położył ręe na złaczonych mieczach. -Witam pana - uśmiechnął się fałszywie po czym odsunął i spocoł na drewnianym krześle
-Karczamrzu !Daj mi tu jakąś szmatke ! -zawołał ,a kiedy gruby człowiek przyniusł mu lekko zabrudzona ścierkę zaczął wycierać zaplamione krwią miecze (jeden mniejszy od drugiego)
Pod drzewem nagle pojawił się elf o lekko czerwonawej cerze i długich uszach. Kaptur przysłaniał jego oczy. Leżał nie ruszając się, ale każdy wiedział, że nie śpi. **Jako tutejszy strażnik porządku informuję uprzejmie, że nie toleruję ortograficzno-interpunkcyjnych baboli....
Sylvan: -Tancerze -Druidzi -Ciekawa specjalizacja (mściciel) -Fajni bohaterowie -Niedoceniany przez większość Talanar
Pół demon schował miecz za pas lecz nie spuścił z niego ręki. -Tak tak... Beznadziejna karczma z biednym właścicielem. W ogóle bywa tu ktoś prócz was??
Dalej trzymając rękę na ostrzu odwrócił głowę. PO chwili pociągnął nosem -Hmm... Cuchniesz demonem . Odwiedziłem już "rozbrykanego ogra" dość ciekawe miejsce ale kilka demonów zmusiło mnie do oddalenia się od osady
Elf ściągnął kaptur z głowy ujawniajac burze czerwonych włosów . -A ty... Jesteś jakomś ważna osobistością w osadzie? Nie wyglądasz mi na kogoś kto stoi wysoko - Kanako uśmiechnął się i odgarnał kosmyk długich włosów z czoła.
Kanako spojrzał na oba demony. Pewniej chwycił miecz. Nie ufał pomiotom Urgasha. W końcu jedne z nich zamordowało jago matkę. Spojrzał na Irydusa, po czym powiedział: -Co to za jedni? Ile jeszcze takich bestii zamieszkuje te okolice... nie licząc oczywiście tych, których...
-Chętnie posłucham muzyki -zachwycił sie pół-elf .Przysunął się bliżej grajka i spoczął półleżąc
Zaciekawiony gwarem Kanako poszedł w stronę areny. Kiedy tam wszedł, ukradkiem spojrzał na zamieszanie, szukając kogoś, kto by mu to wytłumaczył. - Co tu się dzieje? - zapytał sam siebie zaciekawiony.
Kanako zaśmiał się i puścił miecz. Po chwili spojrzał na Agona zażenowany. -Też poproszę tego Diabola -krzyknął do karczmarza . -Spróbujmy tutejszych napitków - uśmiechnął się do nowo poznanych. W jego oczach przestała skrzyć się furia, a na twarzy zagościł szelmowski...
-Kontynuuj ,Alkarinie - niecierpliwił się Kanako . Widać było, że historia zaciekawiła go. Oparł głowę na splecionych dłoniach. Patrzył teraz na Alkarina z zaciekawieniem i lekkim uśmiechem na twarzy . Już wiele razy słyszał o nawiedzonych domach i upiorach. Ba! Wiele razy walczył...
Pół elf zamyślił się na chwile. -Walki powiadasz... Gdzie mógłbym zapisać się na którąś? -zapytał zaciekawiony mierząc wzrokiem Krzysiowicha . Po chwili spojrzał na swoje miecze i uśmiechnął się łobuzersko. -Chętnie sprawdził bym się w walce z tutejszymi
-Więc, drogi Devo z wielką chęcią wezmę udział w walce z kimkolwiek - stwierdził pewnie Kanako po czym spojrzał na arenę
Kanako odsunął od siebie piwo i łyknął kolejny kieliszek wina po czym nalał sobie kolejny. Oparł plecy na krześle i wyprostował nogi. -Agonie... Myślę że duża cześć tu zgromadzonych nie pozwoli do bójki - uśmiechnął się pół elf . Pomimo tego że był juz lekko podpity...
Kanako zastanowił się przez chwile mierząc Demona wzrokiem. Po krótkim zamyśleniu na twarzy Elfa zagościł łobuzerski uśmiech. - Mogę nawet teraz! - powiedział po czym, obnażył dwa miecze. Jedno z ostrzy było krótsze o przynajmniej połowę. Oba były zdobione. **Proszę...